Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
erbello
Okrutny Hawajczyk
Okrutny Hawajczyk



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec

PostWysłany: Pią 12:24, 14 Lip 2006     Temat postu:


Lord wziął butelkę od ślicznej barmanki, obdarzając ją uśmiechem. Odwracając się do cienia, wyszeptał:
- Zostawmy ich samych, uroki potrzebują odrobiny prywatności.
Uśmiechnął się wymownie do żaby, po czym pomachał Myosotis dziękując za wino i opuślił lokal w zamyśleniu.
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 13:37, 14 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis uśmiechnęła się do wychodzących. Przez chwile zastanawiała się co ma zrobić. Spojrzała na Żabę. Wyglądała na zamyśloną. Myosotis westchnęła ciężko i wróciła do szorowania blatu stołu. Minął jakiś czas, kiedy wreszcie skończyła. Spojrzała znowu na żabę.
-Jeżeli potrzebujesz kogoś, komu chciałbyś się zwierzyć, lub gdybym mogła coś dla Ciebie zrobić, to wystarczy słowo.- wydukała i wróciła do kąta. Wyjęła swój miecz i zaczęła go polerować. Jak dawno go nie używała.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pią 14:19, 14 Lip 2006     Temat postu:


CoB popatrzył na to wszystko, żal mu się zrobiło biednej Myo, która musiała tak ciężko pracować. Nie chciał jej się teraz zwierzać, więc odrzekł: - Lubisz walczyć mieczem? I uśmiechnął się figlarnie, po czym przyszła mu do głowy pewna myśl, co wydawało się dobrym rozwiązaniem: - Może mały sparing? Ja też lubiałem walczyć, kiedy byłem człowiekiem, a teraz po prostu traf mnie, ja będę unikał i się nie martw o rany, wszystkie pod tą postacią magicznie się zregenerują... Wiesz, bo tęsknię za walkami... Właściwie tęsknię za życiem człowieka...
Miał nadzieję, że dziewczyna wyciągnie z tych zdań przynajmniej część jego problemów, a i dzięki zabawie się rozweseli...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 22:35, 14 Lip 2006     Temat postu:


-Nie.. nie lubie walczyć, po prostu czasem trzeba.- odpowiedziała niepewnie Myosotis. Zrozumiała słowa żaby, nad podziw dobrze.
-Wolałabym... pozrozmawiać z Tobą. Bardzo chciałabym Ci pomóc w jakikolwiek sposób. Masz bardzo smutne oczy.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Sob 15:30, 15 Lip 2006     Temat postu:


Popatrzył znowu smutnym wzrokiem na Myo i poprosił: -Zamknij drzwi i okiennice.
Kiedy to zrobiła, a wokół zapanowała całkowita ciemność zaczął: - Wiele lat jestem już w takiej postaci i... męczę się z tym. Pragnę powrócić do normalności, pragnę dostąpić łaski okazywania wyższych uczuć, a nie tylko humoru. W końcu tęsknię za swoim ciałem, za swymi przyzwyczajeniami. W tej postaci czuję się aktor - niby to rozumiem i potrafię się wczuć, ale wydaje się to takie sztuczne... Każde przedstawienie musi się kiedyś skończyć
Nie było widać jego go w ogóle, ale jego głos trwał nadal: - Dawno temu Pani Przeznaczenia w gniewie rzuciła na mnie urok... I sama widzisz, czym jestem. Nie mogę umrzeć, muszę męczyć się pod taką postacią. A wiesz jaki przez to jestem samotny?
Po chwili ciszy, która w ciemności dłuzyła się niemiłosiernie Żab powiedział prawie szeptem: - Dlatego chcę stąd odejść. Niby pasuję, niby dobrze się czuję... Ale to kłamstwa, które wpajam sobie pod tą postacią. Staram się być osobą, którą byłem, ale coś mi nie wychodzi.

Teraz cisza przedłużyła się znacznie i CoB powiedział szybko: - Zdaje się, że urok może odczynić księżniczka, która pokocha mnie... pod tą postacią. To chyba niemożliwe, więc... możesz odsłonić już okna, nie chcę Cię męczyć moimi słowami... Lepiej opowiedz, co gnębi Ciebie?
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Sob 20:35, 15 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis usiadła i w zamyśleniu, cisza trwała przez dłuższą chwilę.
-Jak to jest?- powiedziała nagle patrząc żabie w oczy.
-Jak to jest, że dla większości, to wygląd jest ważniejszy niż serce? Wszystko co fizyczne przemija, a właśnie to co nazywamy byciem zostaje. Nasz charakter i... dusza.- zaczęła coś mówić niepewnie pod nosem.
-Dobrze rozumiem Twoją tęsknotę... ja... ja też nie znoszę swojego odbicia.- jej głos był głuchy.
-Nigdy nie byłam i nie chciałam być księżniczką. Byłam zwykłym dzieckiem , które po prostu lubiło trzymać miecz w ręku i prać kukły z siana. Chciałam ratować smoki...- Myosotis uśmiechnęła się do wspomnień.
-Nie będę opowiadać Ci tej historii. To nie ma znaczenia.
-A co jest teraz? Teraz nienawidzę samej siebie. I jak mówiłam daleko mi do rycerzy, księżniczek, ludzi czy elfów. Jestem demonem. A raczej, jakaś część mnie nim jest. Wlazł we mnie i... tkwi do dziś. Tak bardzo chciałabym, aby było tak jak kiedyś, wtedy, kiedy wszystko było takie proste i piękne.- Myosotis nagle potrząsnęła głową. -Rozumiem jak możesz się czuć. Jak ktoś inny, a ta samotność zabija od środka...- Tu Myosotis wstała podeszła do żaby i... uśmiechnęła się do niej. Najszczerzej jak potrafiła, choć uśmiech nie był mimo wszystko za piękny. Zwyczajnie Mori tego nie robiła. Nie lubiła i nie potrafiła się już uśmiechać.
-Możesz być pewien, że jeżeli ktoś Cię pokocha, to wygląd Twój nie będzie miał żadnego znaczenia. Ominia vincit amor... Miłość zwycięża wszystko. Uwierz mi przyjacielu.- Myosotis przypomniała sobie, że kiedy była mała i było jej smutno, rodzice przytulali ją i głaskali.
"Czułam się wtedy tak bezpiecznie i byłam szczęśliwa, może to mu pomoże? Tylko... jak?"
Dziewczyna niepewnie podniosła rękę i zakłopotana delikatnie pogłaskała Żabę po głowie. Tak bardzo chciała jej pomóc. Choć raz w życiu na coś się przydać...
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Sob 22:00, 15 Lip 2006     Temat postu:


Żaba spojrzał zaskoczony na dziewczynę. Nie, nie była cudem piękności, ale... czuł wyraźnie, że bije od niej nieodparty urok. Chyba mu współczuła... Chyba... Poza tym rozumiała Jego sytuację.
Cierpiała.
Chciała pomóc, tak samo jak on. Byli tak podobni... Żaba zdecydował. Było ciemno, mógł to zrobić.
- Słuchaj, możesz pomóc mi... Możesz mi pomóc i nie musisz poświęcać nic więcej, a właściwie niewiele więcej niż czasu na prowadzenie tej karczmy. Nie ma Elaine, nie mam pomocy. Myślę, że ja sam nie mam talentu do zajmowania się takimi miejscami, wręcz może odstraszam gości. Oczywiście to wymaga zaufania, więc coś Ci pokażę.
CoB, w ciemnościach, skupił w sobie moc i tak samo jak przy Elaine, pokazał swoją "prawdziwą" postać, która była właściwie quasi-materialną iluzją z Planu Cieni. Teraz mógł porównać, że był naprawdę niewiele starszy od Myo.
Odwrócił smutny i zmęczony wzrok, po czym ze smutnym uśmiechem przemówił: - Widzisz, nawet udało mi się przełamać urok... Ale to tylko chwilowe. Wystarczy odrobina światła, a Cienie się rozproszą. Wystarczy dotyk, a znikną. Właściwie jestem teraz swoim odbiciem... Ale sam mogę dotykać, oczywiście po dużych stratach w mym umyśle - to wyczerpuje moją magiczną moc. Jestem wojownikiem, nie magiem.
Nie hamował łez, hamowanie uczuć było złe. Nie było oczywiście męskie, ani wojownicze, ale za długo już cierpiał, by móc nad tym zapanować:
- Widzisz sama, że nie jestem Żabą, lecz chłopcem... I potrzebuję... potrzebuję... sama wiesz czego...
Cień przetarł łzy i odezwał się uspokajając swój oddech:
- Jesteś pierwszą osobą, która spostrzegła moją niedolę. Jednak Ty sama cierpisz. Ty sama kryjesz w sercu rozpacz, a w duszy demona. Powiedz, co jak to się stało, powiedz coś więcej, a wspólnie zaradzimy jak rozwiązać ten problem. Taka cudowna istota, z tak pięknym uśmiechem jak Ty, nie powinna tak cierpieć. To niesprawiedliwe!
CoB usiadł, już jako "człowiek" na jednym z krzeseł i w zupełnej ciemności oczekiwał na odpowiedź Myo.
(Ciemność ciemnością, ale oboje się widzieli - Ona, dzięki demonowi, On dzięki drowiej krwi)
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Sob 23:02, 15 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis otworzyła szeroko oczy i z zachwytem wpatrywała się w postać.
Nagle przed jej oczyma przemknęła wizja, coś, czego już nie pamiętała.
Śmiejąca się twarz matki i ojca.
Dziewczyna westchnęła głośno; znowu widziała rodziców, zobaczyła ich twarze, znowu wie jak wyglądali!
-Dziękuję Ci. To... chyba dzięki tej przemianie.- powiedziała prawie bezgłośnie.
-Jeżeli to, że będę pomagać Ci w karczmie w jakikolwiek sposób Ci pomoże, to będę starała Ci się pomagać, jak tylko potrafię...- dziewczyna powiedziała to niepewnie, jakby zawstydzona tym, że komuś zależy na jej pomocy.
-Trochę, trochę się o Ciebie martwię, żeby ta przemiana nie wycieńczyła Twojego organizmu...- mruknęła z niepokojem. -Wątpie bym była pierwszą osobą, która chce widzi Twój ból, a mieszkańcy zamku? A.. Elaine? Żaba, to tylko ciało, przyjacielu, pamiętaj, że duszą zawsze byłeś i jesteś człowiekiem, nawet kiedy wydaje się, że bardzo Ci do tego daleko. Obyś znalazł swoje szczęście i tą, która pozwoli Ci pokonać urok raz na zawsze. Nawet nie wiesz, jak by to pomogło i mi... Masz rację, jesteśmy bardzo podobni. Twoja przemiana byłaby dla mnie płomieniem nadziei, że jeszcze jest sprawiedliwość i dobro też ma coś do powiedzenia na tym świecie!- w oczach Mori coś się zmieniło. Przez jedną, malutką chwilę można było w nich dostrzec iskrę radości.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Nie 13:39, 16 Lip 2006     Temat postu:


CoB dostrzegł radość w oczach Myo, a to spowodowało, że i on uwierzył, uwierzył, że jednak to ma sens i będzie dobrze.
Spojrzał figlarnie na dziewczę, jak to robił dawniej i tym razem wstał. Przy wstawaniu rzekł: - Tak, Twoja pomoc przy prowadzeniu Karczmy, jest dla mnie zaszczytem.
I jak nakazywał kodeks, kolejny raz ukleknął na jednym kolanie przed dziewczyną:
- Me progi od dziś, po wieki wieków, należeć będą do Ciebie, zrzekam się ich, jednak w każdy sposób będę je chronił.
Podniósł się, uśmiechnął i zrobił krok w stronę Myo: - Chciałabyś pozbyć się demona? Możemy to zrobić. Myślę, że wiem jak, ale to będzie wiązało się z Twymi treningami w magii, jaką ja praktykuję, w magii cieni. Acha i proponuję Ci to jedynie dlatego, że zobowiązałem się przysięgą chronić Karczmy i Ciebie... A demon jest chyba zagrożeniem?

Zrobił kolejny krok i jeszcze jeden. Powoli, jak do wystraszonego zwierzątka podszedł do dziewczęcia. Powoli dotknął ręką jej twarzy. Przeszedł go nagły spazm bólu, bo właśnie sprawił, że iluzja nabrała cech materialnej postaci. Ale nie dał po sobie tego poznać i z bliska spojrzał Myo w oczy. Widział tam bezdenną głębinę, tęsknotę? Widział smutek, ale też radość. A gdzieś w samej głębi jej wzroku kryła się złość i gniew - pewnie ten demon.
Cofnął powoli rękę i odszedł krok do tyłu, bo czekał na odpowiedź Myo. Przez chwilę stał, po czym usiadł przy jej nogach, i cały czas patrzył jej w oczy...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 17:27, 16 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis oplotła twarz rękoma. Nie pamiętała już, jakie było życie bez tego demona. Nie chciała się pozbywać demona, dzięki niemu nie raz przeżyła, on po prostu się nią opiekował...
-Widzę w Twoich oczach ból. Nie zważaj na mnie, dbaj o siebie przyjacielu. Dziękuję Ci za tą przysięgę. Nawet... nawet nie wiesz ile do dla mnie znaczy.- Myosotis uśmiechnęła się do mężczyzny.
-Chciałabym, abyś pozostał już tym człowiekiem. Aby klątwa została pokonana raz na zawsze. I żebyś był szczęśliwy.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach