Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Nie 17:46, 16 Lip 2006     Temat postu:


Też bym tak chciał... Pragnę tego całym swoim jestestwem, ale póki co to Twoje szczęście daje mi radość.
CoB wyciągnął ręce, by dotknąć jeszcze raz Myo... Jednak coś mu przeszkodziło, albo dotknął i wtedy stało się to... stracił przytomność.
Obudził się już w widnym pomieszczeniu, jako Żaba i zaczął rozglądać się za dziewczyną... Zastanawiało go, co z nią jest?
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 23:11, 16 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis przerażona ujrzała jak chłopiec zamienia się spowrotem w żabę i traci przytomność. Zdezorientowana wzięła żabę na ręce i zasniosła do pomieszczenia z ciepłym i wygodnym łóżkiem. Sprawdziła tętno. Serce mu biło, ale był skrajnie wyczerpany. Mori nie wiedziała co robić, strach doprowadził do jej przemiany, demon wyszedł na wierz. W oka mgnieniu znalazł się za murami miasta i wynalazł kilka roślin. Nie trwało to dłużej niż kilka chwil, gdy Myosotis pod postacią demona wróciła do komnaty, pewna siebie przygotowała zioła poczym małymi kroplami wlała je do ust żaby.
-Ta magia go wyczerpała, teraz musi odpocząć, długo odpocząć. Mógł zginąć z wycieńczenia. Podziwiam Twoją wytrwałość, chłopcze.- głos demona bezuczuciowy i zupełnie inny niż głos Myosotis. Postać wpatrywała się swymi całkowicie turkusowymi oczami w żabę, która pogrążona była teraz w regenerującym śnie. Nagle kobieta westchnęła głęboko, usiadła na podłodze i zaczęła medytować. Minęło sporo czasu, gdy nagle zamiast demona na deskach podłogi upadła ciężkooddychająca Myosotis.
-To... ona napewno Ci pomogła, bo jesteś dla mnie bardzo dobry... Teraz śpij, poczekam aż się obudzisz.- powiedziała siadając na krzesełku obok łóżka.
Minęło kilka godzin. Myosotis postanowiła przynieść dzban wody "na wypadek gdyby chciało mu się pić". Kiedy kryjąc się przed mieszkańcami wróciła do komnaty zastała obudzoną ze snu żabę i poczuła wyżuty sumienia.
-Ojej... Przepraszam, że mnie nie było, musiałam wyjść po... po tą wodę. Nie chce Ci się pić? Nie powinieneś teraz zbyt dużo jeść. Przynajmniej do zachodu słońca. Zaczynałam się już martwić... - wydukała niepewnie trzymając w ręku malutki kubeczek napełniony krystaliczną wodą.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Nie 23:44, 16 Lip 2006     Temat postu:


Zdziwiony usłyszał, że Myo "zaczynała już sie martwić" i z zadowoleniem, mimo ukrytego w jego wnętrzu bólu odpowiedział: - Tak napiłbym się Pani Karczmarko, ale następnym razem nie przepraszaj mnie za nic... I dziękuję Ci, że o mnie myślałaś... Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wciąż Cię widzę w progach karczmy! Ach, swoją urodą rozświetlasz to pomieszczenie!
Kiedy dziewczę podało mu dzbanek z wodą, wskoczył do niego i chwilę popływał. Po tym wyciągnął na zewnątrz głowę.
- Mori, ale niech to co się tutaj działo pozostanie między nami, dobrze?
Wyskoczył z dzbanka na łóżko i przyczłapał do wejścia... Usiadł na parapecie...
- Proszę Cię jeszcze Myo, nie rób już nic, idź się połóż i odpocznij. Jutro rano otworzymy karczmę. Ja popilnuję, jakby jacyś goście przyszli wieczorem, więc się nie przejmuj...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 0:05, 17 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis popatrzyła na żabę uśmiechając się na widok, iż wraca ona do sił.
-Oczywiście, że to zostanie między nami.- powiedziała. Jej głos był jeszcze trochę dziwny, ale powoli wracał do "normy". -Skoro będziesz pilnował karczmy wieczorem, to nie mam o co się bać!- dokończyła i mrugnęła do żaby. -Dobranoc. Niech życie nie będzie Ci już udręką, a szczęściem. Bardzo bardzo mocno Ci tego życzę...- powiedziała niepewnie i udała się do swojej komnaty.
Jej ruchy były automatyczne. Myślami była zupełnie gdzie indziej.
-To nie był dobry dzień.- pomyślała nagle głośno, nurkując w wielkiej balii z wodą.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 10:15, 17 Lip 2006     Temat postu:


Zik wszedł do karczmy trzymając się za bok i lekko się zataczając. Jego ubranie było zabrudzone a buty zniszczone i zabłocone. Powiódł zmęczonym wzrokiem po sali, po chwili zatrzymał wzrok na stole w kącie, podszedł do niego i opadł ciężko na ławę. Spojrzał na stojący na stole kufel z nadzieją znalezienia w nim czegoś płynnego. Puscił ręką bok swój i uniósł nią kufel. Skrzywił się i odstawił puste od dawna naczynie na stół zostawiając na nim czerwoną plamę. Stęknął cicho znów za bok się łapiąc, gdzie czerwień płaszcza do tej pory przykrywała rozdartą i zaplamioną inną czerwienią koszulę. Zik oparł się o ścianę i przymknął oczy.
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pon 15:38, 17 Lip 2006     Temat postu:


Żaba, siedząc na parapecie dostrzegł Zira i szybko, żeby go nie denerwować przyskoczył do pomieszczenia, gdzie miała spać Myo. Ujrzał, że dziewczyny nie ma, ale za to było słychać chlupot z pomieszczenia obok. Nie chciał naruszać jej intymności, wiec sam przyskoczył do Zika, wpadł mu na stół, zderzając się czołowo z kuflem: - Zik, co się stało? Jak Ci pomóc? zapytał szybko i już jął doglądać boku rycerza...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 16:23, 17 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis wytrała się i szybko ubrała. Trzeba było pilnować karczmy, więc prawie biegnąc podążała w jej kierunku. Kiedy otworzyła niepewnie drzwi, zobaczyła przerażającą ją scenę. Nieznajomy rycerz, wykrwawiał się, a żaba próbował mu pomóc. Strach zrobił swoje, przerażona Myosotis tak silną emocją wywołała demona.. Minęło kilka chwil gdy nagle dziewczyna zamieniła się w bladą postać o włosach tak długich, że niemal dotykały ziemi, a oczach turkusowych całkowicie, nawet białka były tego koloru.
Demon uśmiechnął się strasznie, widać było dwa dłuższe kły.
-Widzę, że kolejny "przyjaciel" małej Myosotis potrzebuje pomocy...- mruknął beznamiętnie, poczym zbliżył się do żaby i rycerza. -Spokojnie, chce wam pomóc.- powiedział widząc przerażenie w ich oczach. -Kto jest przyciaelem Małej Myosotis, jest moim przyjacielem. No... gdzieś dorobił się takiej rany? Zaraz wracam...- demon oglądał ranę rycerza i nagle... wyleciał z pomieszczenia w zawrotnej prędkości. Minęło kilka chwil, gdy pojawił się spowrotem z ziołami i kawałkiem materiału. - Jeżeli masz siły, powiedz mi rycerzu, co to jest. Zatruta strzała, cięcie mieczem? Inaczej nie będę wiedziała, jak Ci pomóc...- beznamiętny głos i wzrok zdawał się wbijać w mózg.
-Nie masz siły. A więc... udostępnij mi swoje myśli, inaczej mogę popełnić błąd przy opatrunkach!
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pon 16:34, 17 Lip 2006     Temat postu:


Zik otworzył po chwili oczy słysząc głosy, nie okazał jednak zdziwienia ani na widok gadającej żaby, ni widząc demona. Zmęczenie i ból zacierały granicę między rzeczywistością a wyobraźnią, toteż nie wiedział czy to omamy są czy też jawa. Zdrętwiała już ręka opadła wzdłuż ciała, odsłaniając rozciętą koszulę i ciało. Rana była podłużna o równych krawędziach, krew płynęła powoli, co mogło znaczyć że albo nie została uszkodzona żadna tętnica, albo że koniec jest już bliski. Po chwili dało się słyszeć ni to stęknięcie ni to jęk i z ust mężczyzny dobyło się ciche "pić"


OFFTOP Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że pomimo iż jestem moderatorem w Salach Rycerskich, to moja postać rycerzem nie jest - odsyłam do początkowych moich postów w karczmie Wink /OFFTOP
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pon 20:48, 17 Lip 2006     Temat postu:


-Cięcie mieczem. Pożądne cięcie. Bogu dzięki tętnica jest cała.- syknął demon wybierając któreś z trzymanych ziół. Kobieta- demon rzuciła zioła na stół i szybko popłynęła w powietrzu do kuchni, z której przyniosła dzban wrzątku, naczynie i tłuczek. Spojrzała z nienawiścią na część ziół, które nagle wleciały do misy, a tłuczek, jakby przerażony tym wzrokiem zaczął je ucierać. Demon westchnął głośno i wrzucił szybko zioła do wrzątku mieszając je tak, że woda nabrała koloru zgniłej sadzawki i też tak pachniała.
Drugą część ziół demon owinął w kawałek materiału, który oderwał od sukni, poczym polał go eliksirem przygotowanym przed chwilą. Następnie kobieta- demon zaczęła tym kawałkiem przecierać ranę. Wsadziła "szmatkę" w rękę mężczyzny, którego demonica nazywała rycerzem i przycisnęła ją mocno do rany, poczym szybko wybiegła spowrotem do kuchni z dwoma kubkami w jednej i dzbanem najmocniejszego miodu w drugiej ręce.
-No. To teraz masz wypić te dwa dzbanki, rycerzu. Wiem, żeś nie jest rycerzem, ale powiedzmy, że to Twoje pieszczotliwe okreśelnie.- Demonica nalała do jednego kubka eliksir, a do drugiego miód i podała Zikowi po kilka łyków z każdego, poczym jeden z kubków wcisnęła mu we władną rękę i przyskoczyła do rany.
-Mogłabym to zrobić na swój sposób, ale pewnie wy, ludzie byście mnie za to zabili.- mruknęła i zaśmiała się okropnie, zanurzając igłę i nić w eliksirze, a potem już "nawleknięte" zbliżając do rany.
-Będzie bolało.- powiedziała Zikowi do ucha i nie powstrzymała demonicznego uśmiechu.-Ale to dobrze, to znak że żyjesz...
Igła wbiła się w ciało mężczyzny, by znowóż z niego wyjść. Czynność powtarzała się kilkanaście razy. Wkońcu rana została zszyta, i demonica zrobiła opatrunek.
-Możesz już pić w spokoju. Tobie pomoże chyba tylko miód.- powiedziała i znowu zaczęła śmiać się tym strasznym śmiechem. Nagle przestała i złapała się za gardło.
-Przyjacielu małej Myosotis...- zwróciła się do Żaby, a w jej głosie oprócz tej beznamiętności można było usłyszeć, niepewność i strach, głos demona ewidentnie się zmienił. -Teraz dokładnie słuchaj, co mówię. Musisz się zaopiekować tym mężczyzną i dopilnować, żeby rana spokojnie się goiła bo....- demon zakasłał, jego głos był niesamowicie cichy i pełny bólu- ...bo mała Myosotis nie da raczej rady, zbyt często ostanio podlegała przemianom, liczę na Ciebie, przyjacielu małej Myosotis, że pomożesz temu człowiekowi wrócić do zdrowia. No to chyba mogę już...- demon zakasłał jeszcze bardziej, a w jego bezuczuciowym spojrzeniu nagle pojawiła się iskra irytacji. Nagle demonica wyszeptała jakąś niezrozumiałą formułkę i upadła na ziemię. Minęło kilka chwil, a ciało demona zmieniło się spowrotem w małe, blade, jasnowłose i wystraszone dziewczę, które leżało pogrążone w dziwnym śnie.
Zobacz profil autora
erbello
Okrutny Hawajczyk
Okrutny Hawajczyk



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec

PostWysłany: Pon 21:25, 17 Lip 2006     Temat postu:


Lord wszedł do karczmy, ledwo mógł utrzymać się na nogach.
- Budowanie katedr bywa wyczerpujące - wytłumaczył się uśpiechając się do obecnych. Zauważył wtedy nieprzytomną dziewoję, podszedł, ukląkł, odgarnął włosy, aby nie przysłaniały uroczej, lecz bladej twarzy. Oparł jej głowę o swe ramię, złapał za jej dłoń, była zimna, wymamrotał proste zaklęcie przekazywania małej ilości energii cieplnej poprzez dotyk... Wiedział, co się stało. Wiedział, że jej ciało więzi demona. Wiedział, bo przecież on nim też był. Sam nie potrafiłby wyzwolić z siebie aż takiej ilości many potrzebnej na zbudowanie katedry, lecz jego demon mógł... ale on nauczył się panować nad nim...
- Myosotis - przemówił, nie będąc pewien, czy dziewczyna słyszy go w tym stadium ademonizjum. - Spróbuj oddychać powoli, już dobrze - podał jej do ust piersiówkę z wodą, łyknęła, za szybko, zakrztusiła się - Spokojnie, Myo, nie bój się, oddychaj głęboko, pij, powoli - ponownie dał się jej napić, tym razem obyło się bez odkasływania. Chciał pogadać z jej demonem, ale wolał poczekać na przypadek, niż usiłować wywoływać ten stan.
- Myo, powinnaś odpocząć, jesteś w stanie wstać? - zapytał, starając się, aby jego głos nie wzbudzał grozy, jak zazwyczaj po większych wysiłkach budowniczych - Pomogę Ci dojść do komnaty... CoB, zechciej iść z nami. - gestem głowy dał żabie znak, aby wskoczył na jego ramię. Żałował, że nie posiada Zethowego niezintegralnego cienia, gdyż zauważył, że Zik też wymagał pomocy... - Albo nie, nie idź z nami, wylej mu to na rany - wyjął z kieszeni i postawił w jego zasięgu miksturę w sprayu o nieprzyjemnym zapachu - to powinno pomóc, na jakiś czas... zaraz wrócę... Nie wiedział czemu wolał pomóc najpierw Myo... Może to... nieee... uciekł od tej myśli...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach