Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:41, 12 Maj 2006     Temat postu: [Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine


Ostatnimi czasy zarówno Ogrody jak i Grota nieco posmutniały. Nie były już miejscem rozrywki i uciechy mieszkańców Zamku. Raczej stały się ostoją zadumy, smutku i żalu. Trzeba było coś z tym zrobić!
Ouzaru po cichu zakradła się do Ogrodu. Minęła Elfa i Żabę pogrążonych w rozmowie, usłyszała jej fragment i zmartwiła się nieco. Było jej przykro, że Zak nie czuje się tu najlepiej... ale miała już pewnien pomysł, co z tym fantem zrobić. Oddaliła się od altanki i poszła kawałek dalej. Pod jej stopami tworzyła się ścieżka, niechybnie prowadząca do czegoś. W końcu Adminka przystanęła i wzięła się do roboty.
Uniosła dłonie i mówiąc kilka tajemnych fraz poczęła tańczyć. Powstała niemal okrągła polanka, którą zaczęły otaczać wyrastające z ziemi drzewa. Sosny wysokie na kilka metrów zamknęły to miejsce, z wyjątkiem ścieżki. Ouzaru dodała jeszcze kilka krzewów, kamieni i pochodni wbitych w miękką glebę. Gdy się odwróciła, jej oczom ukazała się budowla. Dość niski drewaniany dom, zbudowany z dużych bali, gdzieniegdzie obrośnięty mchem i bluszczem. Dach spadzisty, kryty strzechą, okna dość duże, z okiennicami. Wykonała kilka gestów i z wieczornej mgły utworzyła kształy młodej kobiety. Delikatnie dmuchnęła i mgła się rozwiała, pozostawiając piękną dziewczynę. Ubrana skromnie, ze złocistymi włosami zaplecionymi w warkocz, spojrzała zdziwiona oczami błękitnymi jak jej wiejska sukienka. Ouzaru uśmiechnęła się do niej i gestem wskazała domek.
- Oto twoja Karczma, Elaine. Rozgość się tam i zacznij nakrywać do stołów, idę zaprosić pare osób na wieczerzę!
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pią 16:51, 12 Maj 2006     Temat postu:


Żaba po rozmowie z Zakiem, wyruszył w drogę do miejsca, gdzie udała się Ouzaru. Przeszła tuż obok niego, nawet go nie widząc... a on poszedł dalej, chcąc zobaczyć co tam robiła (wybaczcie mu brak kultury, po prostu był przyciągany przez siły nie pochodzące z tego świata ^^'). Po chwili mrok wokół rozjaśniły pochodnie... Ścieżka była wyraźna i co najdziwniejsze biegła wzdłuż strzelistych i majestatycznych sosen, które wydawały się komponować z całością - nawet ze światłem pochodni.
W końcu oczom Żaby ujawnił się obiekt zwany Karczmą, wszem okrążony przez sosenki. Żaba wybałuszył oczy, które prawie wyszły mu z orbit, otworzył usta na szerokość wystarczającą do wjechania tam dorożki i stanął jak wryty.
Wnet się jednak ocknął... Teraz wszystkie jego instynkty zostały zagłuszone przez... chęć wspomożenia organizmu siarką, której Żaba potrzebowała, by język długi rósł.
Budeneczek wyglądał skromnie i wręcz swojsko. Wraz z lasem wokół tworzył jakby jedną całość... To było coś pięknego, a zarazem prostego.
Szyld z jaskółką powoli, w takt podmuchów wiatru, wahał się to w jedną, to w drugą stronę. Światło z wnętrza wylewało się na podwórze.

Żaba zachwycony tym wszystkim, gotów ułożyć pieśń pochwalną dla każdego mieszkańca w zamku, przyczłapał do drzwi. W tym samym momencie odkrył, że sam ich nie otworzy... :/ Więc szybko zaczął susać z powrotem, by odnaleźć Ouzaru.

Kiedy już znalazł Władczynię Ouz, próbował wyrzucić z siebie za wiele słów - co zaowocowało zaksztuszeniem się. Po chwili się uspokił i z blaskiem w oczach przemówił: O Pani, przecudny aniele na tym łez padole! Czyżbyś to Ty stworzyła Karczmę? Jeśli tak to mam prośbę... mogłabyś stworzyć na dole klapkę w drzwiach, bym mógł bez problemu wchodzić i wychodzić? - CoB nie grzeszył etykietą i wskoczył Pani Ouzaru na ramię, bo pieszo już nie miał siły człapać...
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:07, 12 Maj 2006     Temat postu:


Widząc Żabola nieco się zdziwiła. Jego słowa, choć pośpiesznie i niewyraźnie zabulgotane, były dla niej bardzo miłe. Uśmiechnęła się do niego od ucha do ucha i poklepała po głowie oślizgłego stwora.
- Wybacz, że o tobie nie pomyślałam, od razu naprawię swój błąd! - zaśmiała się i zawróciła do Karczmy. Przyspieszyła kroku, gdyż musiała jeszcze parę osób sprosić na kolację.
Po paru minutach stanęła przed drzwiami, postawiła Żabcia na przeciwko nich i kilkoma gestami zrobiła mu klapkę. Uchyliła drzwi i zajrzała do środka. Elaine układała akurat kufle na półce i nuciła coś pod nosem. Ogień radośnie podskakiwał w kominku, odgłos trzasków szyszek rozbrzmiewał w całym pomieszczeniu. W powietrzu unosił się aromat pieczeni i jajecznicy na boczku. W sali znajdowało się kilka drewnianych stołó, krzesła przy nich i długie ławy pod ścianami.
- Elaine! - zawołała Ouzaru. - Przyprowadziłam ci pierwszego gościa.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pią 17:31, 12 Maj 2006     Temat postu:


Żabie serce zabiło szybciej... i szybciej... i jeszcze szybciej! Był w raju! Powziął już decyzję - musi tu zostać na stałe ^^ Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Jednakże nic nie przykuło jego uwagi tak jak Ona... Ani kufle, ani zapach, ani atmosfera panująca w karczmie! Była uosebieniem ideałów CoB'iego, a dodatkowo była karczmarką! To wzniosło ją na wyżyny, ku chwale oddawanej bóstwom! Rzekł z wyszukaną sobie elegancją i etykietą: - Ale masz nogi! - Po tym jednak się zreflektował i szybko dodał: Jesteś najpiekniejszą dziewczyną na ziemi... Od teraz przyrzekam Ci służyć i walczyć o Twój honor! Jesteś damą mego serca! Tak powiedziałem ja - Żabi CoB. Odtąd nie postanie w tej karczmie skrzydło muchy! - CoB powiedział to z zapałem na jaki tylko było go stać... A kiedy dziewka spojrzała na niego, niemalże utonął w blasku jej oczu... Poczuł się jak ry... ekhm... żaba w wodzie! (Poza tym czuł, że się rumieni)

Żaba szybko jak wyścigowy rumak zaczął penetrować karczmę w poszukiwaniu much i robactwa wszelakiego i szukając poklasku u dziewki polował na te szkarady, wykorzystując język i wykonując różne akrobatyczne rewolucje.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:38, 12 Maj 2006     Temat postu:


Elaine zachichotała zakrywając czerwone usteczka drobną rączką i pokręcia głową widząc wyczyny Żaby. Na chwilę zniknęła na zapleczu, by powrócić z plecionym koszykiem. Wyłożyła go słomą i położyła jakąś chusteczkę.
- Żabuniu? - zwróciła się do Cob'iego. - Gdzie ci postawić twoje posłanie? Koło kominka, by ci było ciepło, czy raczej wolisz chłód? Może na parapecie, byś miał na wszystko dobry widok?
Uśmiechnęła się do niego promiennie i jakby sobie nagle o czymś przypomniała.
- A może wolisz w kuchni? Pilnowałbyś, by żaden karaluch nie przekroczył jej progu! Strasznie nie lubię tych robali - stwierdziła wzdrygając się.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pią 18:13, 12 Maj 2006     Temat postu:


Żaba jeszcze nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Co tam bycie człowiekiem! Bycie Żabą też ma swoje uroki Smile Spojrzał na piękną i prostą Elaine i nagle zrodziła się w jego głowie myśl. Zastanawiał się, czemu nie wpadł na to wcześniej, ale teraz to było nieważne. Serce zabiło mu mocniej. Spojrzał jeszcze raz na Elaine i rzekł powoli...: Tak. Kuchnia będzie dobrym miejscem! Chodźmy tam. - uśmiechnął się do dziewoi i kiedy weszli do kuchni rzekł do Elaine, czując, że robi mu się niedobrze: O pani, dziewko piękna! Proszę Cię o ugaszenie kaganka... Chciałbym coś Ci pokazać w tajemnicy, a w świetle to jest niemożliwe...
Kiedy dziewoja zgasiła już światło, zapanowała cisza.
CoB skupił się w sobie. On po części też był magiem... i nie wiedział, czy w postaci Żaby będzie mógł wyzwolić w sobie magię Splotu w jakim się specjalizował. Magię cienistego splotu. Nie była ona tym samym, czym była magia Zetha - ona była czymś pomiędzy iluzją, a prawdą. Mogła być użyta w dobrym jak i w złym celu. Co najważniejsze dawała nieograniczone możliwości...
CoB zapadł w Plan Cieni. Widział wiele stworzeń i rzeczy, których wolałby nie dostrzegać. W końcu pośród cieni dostrzegł... siebie! Jednak odgrodzonego barierą. Musiał ją sforsować... Skupił całą swoją moc. Bariera powoli ustępowała, jednakże nie miał sił jej sforsować do końca. Czuł, że z oczu płyną mu łzy. Nie mógł się poddać, jednakże w pewnym momencie bariera utknęła i ani o milimetr nie dało się jej ruszyć.
Wtem gdzieś z oddali rozległ się głos: Żabciu, nic Ci nie jest?
Ten głos zdołał rozbić starożytną magię przynajmniej na planie cieni... CoB skoczył wprost na swoją pochyloną postać. Na swój żywy cień.

W pokoju panowała cisza. Elaine zaczęła się już denerwować i zawołała CoB'iego mając nadzieję, że nic się nie stało. Jednakże nikt jej nie odpowiedział. Zdenerwowana sięgła po kaganek, by zapalić ogień. Już miała położyć rękę na kaganku, kiedy poczuła na sobie dotyk. Ktoś ujął jej dłoń w swoją. Już miała przerażona krzyknąć, kiedy usłyszała głos, głos należący do Żaby, jednakże nie zniekształcony, ludzki: - Nie trwoż się o Pani! Jam jest CoB, w Żabę przemieniony. Dzięki magii, w ciemnych miejscach mogę ujawnić się pod prawdziwą postacią...

Stał przed nią chłopak niewiele starszy. Jego twarz szpeciła blizna biegnąca łukiem od skroni do policzka. Włosy miał uczesane na grzybka, jak to zwykle mają rycerze - ale co najdziwniejsze pośród burzy czarnych włosów, równie często pojawiały się całkiem białe.
Jego oczy świeciły w zmroku jadeitowym blaskiem... Nie szło dokładnie poznać koloru skóry, jednakże wyglądała na dosyć ciemną - jak u cyganów. Miał bardzo delikatne rysy twarzy jak na mężczyznę.
Przy pasie nosił miecz, widać było tylko pięknie zdobioną srebrną klingę. Po drugiej stronie, przy udzie, wisiał taki sam kołek.
Ubrany był w zwiewne cichy wojownika, bez żadnej zbroi.
Nie był ideałem pod względem muskulatury - widać było, że trenuje, jednak siły po nim spodziewać się nie wolno było.

Widziała jego oczy wpatrujące się w jej twarz. Po chwili spuścił wzrok, uklęknął przed nią na jedno kolano, ściągnął z siebie pas z mieczem i kołkiem i położył to przed dziewczyną. Miękkim i drżącym głosem przemówił: - Odtąd cały chcę należeć do Ciebie, droga Elaine! Obiecuję chronić Ciebie, pomagać Ci w każdej sytuacji i być z Tobą, choćby świat trawiła piekielna pożoga. I nie opuszczę Cię aż do śmierci... A proszę Cię o jedno... Bym w trudzie i boleści mógł złożyć zmęczoną głowę na twoim podołku i bym mógł obarczyć Cię moją żabią klątwą. Wiem, to wiele. Możesz się nie zgodzić, jednakże wiec, że nawet mimo to będę bronił Twego imienia! Tęczowa jutrzenko kocham Cię. Kiedy Ciebie ujrzałem spełniły się moje najskrytsze sny...

Dziewczyna zaniemówiła. Chłopak czekał i czuł, jak spływają mu łzy po policzku...
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 19:10, 12 Maj 2006     Temat postu:


Kessen powoli zbliżał sie do budynku, jego płaszcz znaczyły ślady kurzu. Głowe miał spuszczoną, a włosy bezładnie rozrzucone na ramionach. Zobaczywszy szyld uśmiechnął się lekko.
Pchnął drzwi karczmy, od razu uderzył go cały bukiet karczemnych aromatów. Usiadł w rogu sali z głośnym westchnięciem. Zawiedziony ze w zasięgu wzroku nie ma nikogo z obsługi, odpiął miecz, oparł go o ścianę i rozsiadł się wygodnie na krześle. Po chwili namysłu pod nogi podstawił sobie drugie...
Zirael
Leśny Duszek Optymista



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie moge być całkiem sama...

PostWysłany: Pią 19:56, 12 Maj 2006     Temat postu:


Zir weszła do karczmy by się trochę rozejrzeć. Nawet jej się podobało.
-NIech to miejsce będzie miejscem rozrywki-powiedziała i wyczarowała w kącie pianino i miejsce do śpiewu dla odważnych.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pią 20:21, 12 Maj 2006     Temat postu:


-Na mnie nie patrzcie- powiedział Zeth wyłaniajac sie zza Zirael niczym cień. -Sympatyczne miejsce, ale raczej często tu bywał nie bedę. Wolę kryształowa grotę lub ogrody, a sądząc po urodzie karczmarki bedą tam pustki.. ewentualnie co jakiś czas Ouzaru z Hikarim, albo Zak...- zaśmiał się, ukłonił na pożegnanie wrócił do Kryształowej.
Zobacz profil autora
erbello
Okrutny Hawajczyk
Okrutny Hawajczyk



Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: LO Sienkiewicz, Szydłowiec

PostWysłany: Pią 21:09, 12 Maj 2006     Temat postu:


Lord postanowił się przejść ścieżką, którą sam wydeptał chodząc tędy codziennie o tej porze. Popadł w zamyślenie, chciał się powtórnie zastanowić nad konsekwencjami jego zamiarów. Znał drogę na pamięć, dlatego nie zwracał uwagi na to, co ma przed oczami. Pierwszy raz od wielu wieczorów się pomylił... Odruchowo złapał za nos, wycierając go rękawem. Krew na rękawie zintegrowała się z glutem tworząc ciekawą mozaikę.
- Hmmm... pomijając fakt że to jest obrzydliwe, możnaby to uznać za dzieło sztuki... Jednak nikt nie będzie go oglądał w muzeach... - włożył rękaw do strumyka, drugą ręką wyczyścił starannie, aby nie został poważniejszy ślad.
Podszedł do miejsca wypadku, stwierdził, że uniknął o pół dłoni stłuczenia szyby, i dobrze, nie przyciągnął przynajmniej uwagi. Dostrzegł, że wewnątrz brakuje ważnego elementu, jakiejś atrakcji. Wcześniejsze sprawy odeszły w zapomnienie... Dobył miecza, obejrzał go dokładnie...
- hmmm... będzie gorąco, taaaak, czekałem na to... - pomyślał.
Wyszeptał zaklęcie, nasycony potężną magią chaosu Bastard ukrył pod płaszczem. Kolejne zaklęcie korygujące powierzchnię... Wszedł do środka, nie obejrzał się na gości... Nie zwrócił uwagi na cudną Elaine... Wskoczył na stół przy ścianie, odwrócił się do gości, miał typowy demoniczny uśmiech, takiż sam, jakim Goorrok obdarzył jego ojca kiedy proponował mu środek znieczulający... krzyknął: - NIECH SIĘ ZACZNIE RZEŹ!
Spod płaszcza dobył gitarę o barokowo zdobionym gryfie i płonącymi strunami, które zabrzmiały nim Lord skończył krzyczeć... o rzezi... gdyż niedługo wznowił tekstem Kroniki Cieni autorstwa kapeli Bal-Sagoth...

"For it is the iniquity of man which compels him to these tenebrous gates,
seeking opiate dreams and the alluring embrace of oblivion..."
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach