Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Gość







PostWysłany: Pon 2:04, 24 Lip 2006     Temat postu:


Zik spojrzał na dzban, rozlany miód, a potem znów na dziewczynę.
-Jak mówiłem, z dwóch rzeczy moge zrezygnować -szepnął i przytulił ją czule -dobranoc miła -zaczął cichutko nucić jakąś smętną melodię. Po chwili skończył, i przymknął oczy by zapaść w sen.
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 8:37, 24 Lip 2006     Temat postu:


Zeth myślał dłuższą chwilę, rzucił okiem w kierunku Myo i Zika - byli zbyt zajęci sobą, by cokolwiek usłyszeć. -Gdy tylko moja kopia zginie powrócę do normalnej postaci i jeśli będę musiał - pokonam Cię, Erbellynie i wyprowadzę z demonicznej furii... lub tylko to drugie...- westchnął i zwrócił się do Zir.-Musisz unikać skrajnych emocji i w ogóle emocji na czas, jak Erbello pójdzie do Komnat Pojedynków i wyzwie "Księcia"... Nie oglądaj walki, gdy tylko Erbello wygra i pożre duszę pokonanego - powrócę!- powiedział i milczał chwilę. -Przyglądaj się całości i upilnuj Kairona, by się nie wtrącił. W ten sposób już mi bardzo pomożesz...- przesłał myślą do Ouzaru. W głowi jeszcze odbiło mu się echem "Zawsze byłeś i nadal jesteś mi przyjacielem, którego na pewien swój sposób... kocham". Westchnął raz jeszcze i rzucił myśl -Też w pewien sposób Cię kocham, ale to inny rodzaj uczucia... wiesz z resztą, że wolę uczucie okazywać, niż o nim mówić- urwał przekaz telepatyczny i spojrzał na Zirael, uśmiechając się. Złożył ręce w kilka symboli i uderzył nimi o stół. Chmura ciemności rozwiała się, a duża świetlista kula zawisła przed Zirael. Ciemność rzuciła się w kierunku światła i uformowała amulet, w którym skryła się dusza -Uważajcie... na... siebie..- dało się jeszcze słyszeć, aż wreszcie wszystko ucichło i na szyi Zir zawisł mały amulet o wyglądzie czarnej łezki.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Pon 18:03, 24 Lip 2006     Temat postu:


Żaba obudził się wypoczęty i radosny. Ujrzał miód i muchy... Miód i muchy... Miód. Wypił go delektując się smakiem, a muszki zostawił na później. Kierował się zasadą: Jak nie pijesz dużo, nie jedz. Później poskakał po kuchni i wciąż myślał o Myo, która była dla niego taka miła... Szkoda by mu było, gdyby dziewczę zostawiło tę karczmę i... go? Sam nie wiedział, nie rozumiał jej troski... Ale dawało mu to siłę. Siłę tak potrzebną normalnej gadającej Żabie.
Zależało mu na Myo i ufał jej, dlatego dał jej rozporządzanie karczmą. Nie spodziewał się, że ona zrobi tutaj coś złego. Co ważniejsze przybyło kilku gości.
Wychynął na zewnątrz i jął rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważył dwóch z trzech największych władców zamku i "szarego króla", jak już mógł ocenić Zetha. W sumie miał to gdzieś. Polityka zniszczyła jego pradziadków, polityka i go częściowo upodliła, dlatego stronił od władzy, wolał coś robić sam z siebie. Trójca odprawiała jakiś magiczny rytuał, ale jaki, to CoB nie wiedział. Niewiele miał on wspólnego z magią cieni - raczej było to zaklinanie...
Polityka polityką, ale Myo nigdzie nie było. Żab wytężył wzrok i powolnym krokiem patrolował karczmę. W końcu, w rogu pomieszczenia ujrzał dwie przytulone postacie. Po dokładniejszych oględzinach celu zorientował się, że jedną z tych dwuch postaci jest Myo. Niepewnie przyskoczył, bo wyraźnie było widać, że śpią. Popatrzył na twarz Myo, która wygładzona snem była zaprawdę niczym twarz anioła, a nie osoby mającej w sobie demona. Popatrzył na tulącego ją Zika, po czym odskoczył, odwrócił się i westchnął. I nagle padł, jak ścięty z nóg. Jego serce przebił sztylet lodu...
Chciał wykrzyczeć, dlaczego tak się dzieje, dlaczego wciąż spotykają go zawody. Dlaczego musi płacić taką cenę... Przez głowę przemknęło mu wiele strasznych myśli... Ale na końcu przypomniała mu się Pani Przenzaczenia i jej obrazy oraz przysięga, którą złożył. Głęboko westchnął i zaczął przechadzać się po sali wśród gości, by w razie czego poprowadzić ich do trunków...
W gruncie rzeczy powinien być szczęśliwy, że Myo się udaje, że sama odnalazła spokój. Przyrzekł jej pomagać, przyrzekł jej wszystko, więc natychmiast wyrzucił z siebie gniew i złość, pozostając jedynie przy fali smutku, graniczącej z rozpaczą.
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Wto 20:52, 25 Lip 2006     Temat postu:


Hibernacja.
Stan w który pogrążyła się Myosotis, niestety nie był zależny od niej. Podczas tego stanu, jej ciało nie reagowało praktycznie na żadne bodźce. Przy każdej przemianie w demona, "tranformacja" wysysała z Myosotis energię zyciową i cząstke duszy. O dziwo, jeżeli przemiany nie nasepowały często, energia życiowa regenerowała się, a dusza wracałą do normalnej postaci.
Ostatnimi czasy Myosotis przemieniała się zbyt często, co mogło doprowadzić ją po prostu do śmierci.
Albo czegoś gorszego, gdyby "zginęła" pod postacią demona.


Myosotis otworzyła oczy, hibernacja dodała jej sił, dusza odpoczęła, gorzej było jeszcze z ciałem. Dziewczyna poczuła czyjeś ciało, przytulone do niej. Był blisko. Za blisko.
-Na wszystkie żywioły! Zik co ty robisz?!- krzyknęła Myosotis najpierw zrywając się na nogi i piszcząc ze wstydu i przerażenia. Wystraszona pobiegła do kuchni. COBa nie było w jego misie.
--O nie..- ze łzami w oczach wybiegła spowrotem do izby karczmy. Stanęła na środku, otuliła się płaszczem i rozejrzała rozpaczliwie wokół.
Wreszcie zobaczyła Żabę, siedział gdzieś w kącie, wyraźnie... smutny.
-Przyjacielu...- powiedziała łamiącym się głosem podchodząc do żaby. Nagle zrobiło się okropnie źle i poczuła rosnące w niej wyrzuty sumienia.
-To wszystko... nie miało być tak.- chciała coś powiedzieć po chwili i pobiegła do kuchni, by nikt nie zobaczył jej łez.

Myosotis zaczynała czuć. Tak jak człowiek.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Wto 21:43, 25 Lip 2006     Temat postu:


Żaba przechadzał się po karczmie właściwie bez celu. Przysiadł w jednym kącie i tępo wpatrując się w ścianę nie myślał o niczym. Wtem usłyszał gdzieś z oddali pisk i krzyk Myo. Wystraszony o nią szybko się zerwał z miejsca i ujrzał jak dziewczyna odskakuje od Zika i biegnie do kuchni. Po chwili wróciła i jęła wodzić przestraszonym wzrokiem po karczmie. Wtem zatrzymała wzrok na Żabie, coś wybąknęła i pobiegła zapłakana do kuchni...
CoBa zatkało... Nie rozumiał, jak ktoś może tak zareagować na jego widok. Powoli pełznął do kuchni myśląc, co powie dziewczęciu...
Ujrzał ją skuloną i zapłakaną w kącie. Mu też podeszła gula do gardła na widok jej łez na ślicznej twarzy...
Szybko przyskoczył przed nią i poczuł się bardzo głupio... Nie był w stanie nic z siebie wydusić, nie był w stanie jej objąć i pocieszyć. Jedynie stał i patrzył wyłupiastymi oczami na łzę płynącą jej po policzku...
W końcu przemógł się i cicho rzekł: - Ja rozumiem, że wolałaś człowieka, nie musisz się mną przejmować. Nadal będę Ci służył, a Karczma nadal będzie Twoja... Tylko nie płacz, bo i mi chce się płakać... Proszę, nie płacz, jesteś zbyt urocza by szpecić twarz łzami...
Zobacz profil autora
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Wto 22:28, 25 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis ukryła twarz w dłoniach.
-Ty nic nie rozumiesz CoB...- powiedziała wreszcie. -Jeżeli sądzisz, że to, że jesteś żabą, sprawia mi jakąkolwiek różnicę, to... nie masz racji. Dla mnie nie jest ważne... kim... jesteś... a jaki jesteś. Nie rozumiesz? To serce jest ważne, a nie wygląd!- wyłkała. -A ja... mnie nie pokocha nikt. Bo ani nie mam wyglądu... ani... ani tymbardziej serca. W środku mnie siedzi demon. Ja... ja już nie potrafię kochać.- Myosotis próbowała się opanować, nie lubiła, gdy ktoś widział jej łzy. Jednak wypowiadając ostatnie zdanie nie wytrzymała i rozpłakała się na dobre.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 22:46, 25 Lip 2006     Temat postu:


Gwałtowne krzyki Myosotis obudziły Zika. Patrzał na nią zaskoczony, nie do końca rozumiejąc. Gdy wybiegła na zaplecze wstał z wyraźnym wysiłkiem. Ból w boku wykrzywił mu twarz. Spojrzał w kierunku zaplecza raz jeszcze, i westchął ciężko. Zamyślił się ruszył do drzwi wejściowych. Z trudem je otworzył i wyszedł na zewnątrz. Chciał iść dalej lecz był zbyt wycieńczony wysiłkiem. Usiadł na stojącej pod ścianą karczmy ławeczce.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Wto 22:58, 25 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis nie wiedziała co ma robić.
Cała zaistniała sytuacja, była dla niej czymś okropnym.

Ostatni raz, było jej aż tak źle dwadzieścia lat temu.
Kiedy rabusie napadli na jej wioskę. Wtedy też była bezsilna.
Wtedy też tego nie chciała, ale los był bezlistosny.
To od tamtej pory wszystko było zupełnie inne, niż mogło się wydawać.
Rzeczywistość kryła się za dziwnymi maskami.

Myosotis nigdy nie chciałaby zranić ani CoBa ani Zika.
Zik, praktycznie go nie znała. Fascynowała ją jego skrytość.
CoB, ktoś bardzo jej bliski, zarówno cierpieniem, jak i sercem.

A Myosotis... jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że dwudziestoletnia samotność i demon w jej ciele wcale nie zabiły uczuć, a po prostu je uśpiły.

Teraz wszystko zaczynało się budzić.

Za szybko.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Wto 23:42, 25 Lip 2006     Temat postu:


Wstał oparłszy się o ścianę. Opatrunek znów zaczął przesiąkać krwią, lecz Zik zdawał się tego nie widzieć. Mała kropla krwi spadła na ławkę. Mężczyzna ruszył wzdłuż ściany budynku, znacząc swą drogę krwią, aż doszedł do przyległej stajni. Wszedł do środka zataczając się. Rozejrzał się i ruszył w kierunku siana zgromadzonego pod ścianą. Padł na nie wycieńczony. Po chwili obudził go jakieś odgłosy. Uniósł głowę i uśmiechnął się szeroko.
-Albatros! Więc tu żeś się schował -rzekł z entuzjaznem, lecz cicho i pogładził pochylony nad nim pysk konia -dzięki Ci przyjacielu, gdyby nie Ty... ech.. -westchnal. Białej maści rumak z czarną plamą na piersi zarżał cicho.
-przyjacielu -mężczyzna znów przemówił do wierzchowca -moje "szczęście" znów mnie dogoniło, chyba czas nam wracać na Lady Bell, podnieść kotwicę i ruszyć w morze.. Tu.. -westchnął znów -chyba już nie mam po co zostać.. Zdaje się żem znalazł wroga w kobiecie którą -urwał krztusząc się. Splunął czerwoną flegmą na ziemię.
-ech.. chyba.. nie dam rady -skrzywił się -nie chce zdychać na lądzie -tu zaklął okrutnie -że też nie możesz mnie sam.. -opadł na siano straciwszy przytomność. Koń zaś stał nad nim przebierając kopytem i zarżał. Trącił lekko pyskiem Zika, ten jednak nie odzyskał przytomności. Jedynie unosząca się miarowo pierś była znakiem, że to ciało jeszcze ducha zawiera..
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Śro 11:40, 26 Lip 2006     Temat postu:


Jeden z chochlików, który pomagał w karczmie z zafascynowaniem przyglądał się rytuałowi odprawianemu przez Królową, Zetha, Erbella i innych. Po chwili przypomniał sobie, co ma do powiedzenia.
-Pani... ekhem. Pani Myosotis chciałaby pomóc w jakikolwiek sposób. Jeżeli jej pomoc na co się przyda. Teraz gdzieś zniknęła, a przy rytuale popadła w hibe... hib... hob... hobernacje?- pisnął niepewnie.
-Jeżeli tylko jaka jej pomoc się przyda, z pewnością będzie chciała jej udzielić.- chochlik podrapał się po czubku nosa i wrócił do polerowania kufli.

-Magia jest niesamowita.- mruknął coś pod nosem na odchodne.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach