Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Gość







PostWysłany: Nie 18:19, 23 Lip 2006     Temat postu:


Zik uśmiechnął się zakłopotany do Myosotis, czując jak mu się coś w kieszeni rusza. Był nieco zaskoczony gdy dziewczyna rzuciła się na niego i rękę w spodnie mu włożyła, lecz nie prostestował, przeciwnie, uśmiechnął się tylko szeroko. Mina mu jednak zrzedła gdy dziewczę wyciągnęło stamtąd żabę. Spojrzał na CoBa podejrzliwie, potem znów na swe spodnie i w końcu na Myosotis. Twarz miał czerwoną jak burak gdyż mimo że żaby już nie było, przyjemne, choć nieco kłopotliwe uczucie nie ustąpiło. Myo jednak nic nie zauważyła, bądź nie dała tego po sobie poznać. Gdy tylko zniknęli na zapleczu, otarł ręką pot z czoła i rozsiadł się wygodniej w kącie, na tyle na ile można w kącie siedzieć wygodnie. Rozejrzał się dyskretnie i poprawił spodnie. Gdy dziewczyna pojawiła się ponownie i podeszła do niego z miodem, uśmiechnął się widząc dwa dzbany w jej dłoniach. Potem spojrzał na nią i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Dziękuję, że wróciłaś. Czekałem na Ciebie -wskazał jej dłonią miejsce obok siebie.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 19:23, 23 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis z niepewnym uśmiechem roznosiła szybko dzbany z miodem po całej sali, co chwilę sprawdzając, czy CoB śpi i czy nie jest mu za zimno lub niewygodnie. Kiedy wreszcie uwinęła się ze swoją pracą, nalała do małego kubeczka odrobinę miodu, a do małej miski wrzuciła kilka much i postwaiła naczynia te, obok misy z wodą w której spał spokojnie CoB. Chwilę tak przyglądała mu się w zamyśleniu, gdy wkońcu ocknęła się potrząsając głową.
Dopiero teraz zauważyła, że kaptur spadł z jej głowy, więc nałożyła og szybko i otuliła się szczelnie płaszczem, tak by nie było jej widać. Wróciła do izby z goścmi. Chyba nikt już niczego nie potrzebował. Niepewnie podeszła do Zika, który zaprosił ją by usiadła obok niego. Myosotis popatrzyła się wystraszona trochę na mężczyznę, poczym osunęła się o ścianę i usadowiła w najciemniejszym kącie obok niego. W dłoni trzymała kubek z wyciśniętym z pomarańczy sokiem.
-Pan... pan wybaczy kiedy będę wychodzić... Rozumie pan, zamówienia gości i będę sprawdzać, czy z CoBem wszystko w porządku. A rana? Goi się? Może przygotować panu jakiś wywar?- powiedziała niepewnie poczył wzięła łyk ulubionego soku. -Za Pana, Panie Zik i za CoBa.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 19:51, 23 Lip 2006     Temat postu:


-Zik, po prostu Zik - mężczyzna uśmiechnął się gdy Myo usiadła obok niego -pewnie że wybaczę, choć mam nadzieję że rozstawać się będziemy jak najrzadziej. A Ty, mam nadzieję, że wybaczysz mi że tyle piję. Cóż, gdybyś widziała tyle co ja, też byś piła.. albo.. -Zik umilkł nagle przypomniawszy sobie coś.
-Wybacz, w każdym razie, to zabija wspomnienia -wskazał dzban -a na morzu również daje siłę i ogrzewa. Tak więc, nasze zdrowie! -Zik trącił lekko dzbanem kubeczek Myosotis i wypił toast.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 19:55, 23 Lip 2006     Temat postu:


-Może zechcesz opowiedzieć mi swoją historię?- powiedziała Myosotis patrząc Zikowi w oczy. -Może.. może opowieść pomoże. Chyba, chyba, że wolisz jednak o sobie nie mówić, zrozumiem.- Myosotis upiła kolejny łyk swojego soku.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 20:26, 23 Lip 2006     Temat postu:


Zik spojrzał na nią i uśmiechnął się smutno, po czym pokręcił przecząco głową.
-Ty miłe dziewczę i tak już się boisz niemal wszystkiego, nie chce Cię płoszyć. Opowiem Ci za to historię pewnego rejsu i mojego dziwnego pasażera. Wszystko działo się daleko stąd, w miejscu gdzie na niebie lśniły trzy księżyce, miejscu gdzie mój ostatni dom zostawiłem, przyjaciól i.. -zamilkł ponownie.
-Wiesz, morze jest piękne, okrutne gdy się je lekceważy, ale piękne. Być może kiedyś zechcesz mi towarzyszyć w jakimś rejsie -uśmiechnął się w zamyśleniu, spoglądając w głąb karczmy. Po chwili spojrzał na dziewczynę.
-Póki co wróćmy jednak do mej opowieści. Był wieczór, gdy przybyłem do stolicy. On podszedł do mnie gdym czytał ogłoszenia na słupie. Dziwacznie wyglądał z tymi gałązkami i robactwem zarówno w brodzie jak i we włosach. Można by powiedzieć "dziad borowy". -Zik roześmiał się wesoło
-Całości dopełniał równie dziwaczny różowy strój. Spytał czy bym go nie zabrał w rejs gdyż chciał nieco pozwiedzać. Pytał o ruiny, opuszczone budowle i tym podobne rzeczy. Koniecznie chciał wyspę. Jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że jeno w jedną stronę chciał wyruszyć. Umówiliśmy się na pięć tysięcy koron. Poszedłem do banku załatwić parę spraw, a jak się okazało spotkałem tam także moją umiłowaną Yosse. -przerwał opowieść i zamyślił się na chwilę, po czym dodał -wtedy jeszcze ukochaną.. Gdym wrócił na miejsce spotkania, ów dziad stwierdził że nie ma pieniędzy. No tak - pomyślałem - kolejny naciągacz.. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu zapłacił, nie w koronach jednak, lecz kompletną, kunsztownie wykonaną zbroją. Od tej pory nie miałem już oporów by z nim płynąć, jako że wartość zbroji wielkokrotnie przewyższała podaną przezemnie sumę.
Ruszyliśmy małą, zwrotną pinką. Wiała lekka bryza, sprzyjająca naszemu rejsowi jako że w środku nocy wypływaliśmy. Po kilku minutach ledwie można było rozróżnić zarysy miasta, i gdyby nie oświetlające port latarnie, można by je za jakieś pagórki lub las uznać. Mój dziwny pasażer nawet dobrze znosił lekkie, lecz miarowe kołysanie statku, które niejednego już o chorobę morską przyprawiło. Po wypłynięciu z Zatoki Britanii wziąłem kurs na południowy wschód i rozkazałem załodze postawić pełne żagle. Majtki prześcigali się we wspinaniu się po sznurowych drabinkach ku rejom. W niecałe ziarno uwinęli się z rozwinięciem żagla, który teraz wypięty do przodu dumnie niczym pierś, (oj słuszną nazwę łódź otrzymała - "Yosse") gnał naszą łajbę przez Morze Przeklętych. Jej dziób prół gładką taflę wody, a w kilwaterze załamywały się promienie księżyców. Jakieś pół klepsydry później dotarliśmy do wyspy którą chciałem mu pokazać. Nad ciemnym lądem wznosił się potężny gmach opuszczonego pałacu.
Zik przerwał opowieść by napić się nieco miodu z dzbana. Przez cały niemal czas opowiadania, jego wzrok utkwiony był to w oczach dziewczyny, lecz czasem na chwilkę zdawał się błądzić po jej ciele.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 21:23, 23 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis słuchała opowieści z zapartym tchem. Kochała wodę, a tego typu historie, zawsze wywoływały w niej dreszcz emocji.Kiedy Zik na chwilę przerwał swoją opowieść, dziewczyna przeprosiła go na chwilę. Rozejrzała się po karczmie, żaden z gości o nic nie prosił. Zajżała do CoBa, który nadal spał, uśmiechnęła się na ten widok. Wzięła ze sobą dzban soku i miodu i wróciła do swojego Kąciku.
-Co... co było dalej?- powiedziała zafascynowana opowieścią.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 21:51, 23 Lip 2006     Temat postu:


-Dalej? -spytał Zik ocierając usta rękawem -dalej moja droga, było tak:
Weszliśmy do głównej sali. Porażała swą wspaniałością i przepychem. Mój towarzysz również był zachwycony. Cały rząd marmurowych kolumn, posadzka wykładana marmurem.. przepych i bogactwo. Jednak wolał coś mniej zwracającego na siebie uwagę. Ruszyliśmy więc obejrzeć wyspę. Obeszliśmy wzdłuż brzegów całą, pokazałem mu nawet majaczący w oddali ląd Okaryny. Mieliśmy właśnie wracać gdy coś dziwnego zaczęło się dziać z moim towarzyszem. Oczy mu rozbłysnęły a skóra stała się blada jak pergamin.
-Więc wydało się - odezwał się do mnie spokojnym głosem, spogladając jednak w przestrzeń przed sobą - poznałeś mój mały sekret.. W świetle księżyca błysnęły jego kły. Usłyszałem swe własne myśli krzyczące jedno słowo: wampir!
Zik dyskretnie objął Myosotis ramieniem i uśmiechnął się. Nim jednak zdążyła coś powiedzieć, kontynuował swą opowieść.
-Zacisnąłem mocniej dłonie na twardym dębowym kiju i cofnąłem się odruchowo, jednocześnie sięgając do sakwy i mocując na jego końcach kija wyjęte stamtąd srebrne ostrza. On zaś stał, wyprostowany, nie zwracając w ogóle uwagi na moje poczynania ciągnął dalej.
-Dla jednych to dar, dla innych klątwa - jego głos był spokojny, jednak wszystkie moje myśli skupione były tylko na tym w które miejsce zadać pierwszy cios. W miarę jednak jak mówił, stan gotowości do walki ustępował powoli coraz większemu zdumieniu. Przeistoczony, jak rzekł, przez brata, żył długo z owym wątpliwym darem. Miał już dość ścigania ofiar, i bycia ściganą ofiarą. Zacząłem powoli rozumieć. Rejs w jedną stronę, wyspa, odizolowanie od świata. Miejsce gdzie nikt go nie znajdzie, i gdzie on będzie mógł żyć w jedności z naturą, bez obawy, że kogoś skrzywdzi. Ta wyspa jednak zbyt blisko zamieszkałych osad była by mógł tu zostać. Opuściłem ostrza i ruszyliśmy w milczeniu na łódź.
Zik westchnął zamyślając się, po chwili jednak ciągnął dalej.
-Rejs dłużył się niemiłosiernie. On stał na dziobie wpatrzony w dal, ja zaś przy sterze. Załoga pochowała się pod pokład zauważywszy prawdziwą tożsamość pasażera. Nieznośne milczenie przerywało jeno wycie wiatru i szum fal. Przepłynęliśmy obok Trisnic, minęliśmy Wężowe Wyspy, Przylądek Południa, aż dotarliśmy w końcu do Jhelom. Stamtąd po uzupełnieniu zapasów ruszyliśmy ponownie na północ. Po kilku klepsydrach dotarliśmy do małej wysepki. Czas dla mego pasażera najwyższy, gdyż noc zaczęła blednąć, i lada chwila znad lasu miały przebłysnąć promienie słoneczne.
Zik umilkł, za to odezwało się stłumione przez dzban gulgotanie. Opróżnił dzban do końca i chwycił kolejny, patrząc z wdzięcznością na Myosotis.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 22:18, 23 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis słuchała opowieści z szeroko otwartymi oczami, jak dziecko, któremu ktoś opowiada bajkę. Kiedy Zik założył jej rękę na ramie wystraszyła się okrutnie i próbowała odsunąć, ale ten dalej kontynuował opowieść.
-Miałeś... miałeś niesamowite przygody. Ja... kiedy, kiedy się zamieniam, też mam w sobie coś z wampira. Kły i chyba mój demon lubi krew...- Myosotis wzdrygnęła się, a na okrytej bluzą i płaszczem ręce pojawiła się "gęsia skórka". -Pójdę sprawdzić jak ma się mój przyjaciel...- powiedziała po chwili niepewnie i wstała podążając w stronę zaplecza. CoB, nadal spał. Myosotis sprawdziła, czy woda nie za bardzo ostygła. Nalała świeżej wody do kolejnej misy i delikatnie, nie budząc żaby wzięła ją z czułością na dłonie i przeniosła do świeżej wody, tak, że żaba nawet się nie obudziła. Żadne z gości nie wołał o żadne zamówienie, więc Myosotis wzięła talerz z upieczonymi przez nią rogalami i wróciła spowrotem do kąta.
-To... to naprawdę niesamowite. Czy... chciałbyś opowiedzieć coś jeszcze?- powiedziała niepewnie podsuwając rogale pod nos Zika.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 23:02, 23 Lip 2006     Temat postu:


Zik odebrał talerz od dziewczyny, niby przypadkiem dotykając dłonią jej dłoni. Uśmiechnął się do niej życzliwie i zjadł rogalika. Przymknął oczy rozkoszując się smakiem.
-Wspaniałe rzeczy macie w tej karczmie -uśmiechnął się nie otwierając oczu -już wiem czemu tyle tu siedzę, więcej, wiem czemu będę siedział tu jeszcze częściej -otworzył oczy i spojrzał na Myosotis uśmiechając się przy tym.
-Wspaniały miód, doskonałe rogale.. i Ty.. -wyciągnął dłoń ku jej dłoni.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Nie 23:08, 23 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis zarumieniła się przypominając teraz kolorem skóry czereśnię. Panicznie rozlatany wzrok wlepiła w podłogę i stała tak przez dłuższą chwilę, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć.
-Mamy tu jeszcze alkohole w innych postaciach, dania gorące i desery. I przedewszystkim CoB utrzymuje tu porządek...- bąknęła bacznie obserwując podłogę.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach