Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Ogrody

Czy Ogrody powinny być osobnym wątkiem? Czy dalej pisać razem z Kryształową Grotą?

Tak, po co ma się mieszać? Niech będą rozdzielone!
52%  52%  [ 9 ]
Nie wiem, nie mam zdania. A o co w ogóle chodzi???
5%  5%  [ 1 ]
Nie, po co ma być więcej wątków? Głupota... Tak jest dobrze.
41%  41%  [ 7 ]
Wszystkich Głosów : 17
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:37, 03 Lip 2006     Temat postu:


Zupełnie zapomniała, że nie przyszła tu sama. I nie zauważyła nawet, jak mężczyzna odszedł zostawiając ich samych. Utonęła w oczach ukochanego i dopiero po chwili się odezwała:
- A co konkretnie robisz? Prrrrrroszę, powiedz mi... - zatrzepotała rzęsami i zrobiła niewinną minkę. Uśmiechnęła się do niego odsłaniając niemal wszystkie ząbki i trwała tak przez chwilę.
- Już mówiłem, że pracuję - odpowiedział jej miękko z lekką radością w głosie, a ona wiedziała, że ta radość nie wróżyła raczej nic dobrego... Skrzywiła się i posmutniała na twarzy i oczach. Odsunęła się do Drow'a i westchnęła.
- Tylko nie zrób nic głupiego ani niebezpiecznego. I proszę, nie kłóć się z Zeth'em, to mój przyjaciel... - poprosiła. - Wiem, że potraktował cię paskudnie i zrobił to w niegodny sposób, ale to mi trochę otworzyło oczy na to, co naprawdę ważne. No to, czemu TY jesteś dla mnie ważny...
Pokręciła głową i mocno posmutniała. Zerwał się lekki wietrzyk, który naniósł jej włosy na twarz. Skorzystała z tej chwili, gdy nie widział jej oczu i dwie łzy popłynęły dziewczynie po policzkach. Odgarniając włosy dyskretnie je otarła i lekko się uśmiechnęła.
- Przepraszam, że o tym zapomniałam po twoim zniknięciu... - dopowiedziała po dłuższej chwili i odwróciła się w stronę wejścia do Groty. Jednak nie poszła od razu, czekała, czy może coś jej powie.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:27, 03 Lip 2006     Temat postu:


-Ouzaru - Powiedział głosem pewnym, który na koniec lekko się załamał, przełknął ślinę po czym wznowił, na powrót głosem pewnym i stanowczym.
- Ja, robię rzeczy z którym nigdy się spowiadać nie będę, czynię to bowiem muszę. Zapewne powiesz iż to nie jest prawda ja jednak już postanowiłem i ... i tu znowuż głos mu się na chwil kilka załamał, niepewnie i ostrożnie zaczął - ... i nie bój się o Zeth, kuglarz będzie miał się dobrze wygra walkę, tą nawet dam mu wygrać. - Po tych słowach na jego twarzy zagościła konsternacja i zdecydowanie a jego oczy, oczy barwy platyny beznamiętnie spoglądały w dal.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:57, 04 Lip 2006     Temat postu:


Mocno się zasmuciła na te słowa. Nie chciała, by jej ukochany walczył i kłócił się z najlepszym przyjacielem. Faktem było, iż metody Zeth'a pozostawały wiele do życzenia, choć zapewne były bardzo skuteczne. Westchnęła.
- To wasza sprawa, nie będę się wtrącać... Ani mu nic mówić... - powiedziała ociągając się. - Wiedz jednak, że mi się to nie podoba i to bardzo. Coś czuję, że to jeszcze długo potrwa, nim zakończycie między sobą tę... kłótnię, czy cokolwiek to jest. Odnoszę wrażenie, że przyczyna waszej wspólnej niechęci leży we mnie i jest z mojej winy... Przepraszam. Będę u siebie.
To mówiąc odwróciła się i zmieniając znów swój wygląd poszła do Groty. Teraz nie była już śliczną, młodą dziewczyną w zwiewnej sukience. Jej twarz pokrywał biały puder, oczy i usta miała bardzo mocno zaznaczone na czarno, pod oczami długie, czarne smugi sięgające aż linii ust. Ubrana była w biało-czarny obcisły strój i miękkie buty. Zarówno oczy jak i włosy stały się zupełnie białe, bez wyrazu. Makijaż wyrażał smutek...
Przechodząc przez Grotę zostawiła niewielki świstek papieru na fotelu Księcia. Notka na nim brzmiała:
"Uważaj na siebie." i nie była podpisana, gdyż Zeth doskonale znał jej charakter pisma. Ouzaru podeszła do CoB'a i klepiąc go delikatnie po głowie podziękowała, za zaapiekowanie się sadzawką. Potem wyszła i zamknęła się w swojej Komnacie. Nie chciała się łączyć z Zamkiem i szpiegować Kairon'a czy Zeth'a, poszła więc od razu spać, a towarzyszył jej jedynie piesek skulony w nogach łoża...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:55, 04 Lip 2006     Temat postu:


Kairon widział smutek na jej twarzy lecz spodziewał się tego wszak nie było innego wyboru, a wszystko już się zaczęło teraz można to już tylko dokończyć. Gdy odchodziła ciszej od szepty płatków róż rosnących nieopodal Askariotto wyrzekł:
- Jal'yur ulnin, Usstan iglata. – Słowa były miękko wypowiedziane niemniej niosły ze sobą coś złowrogiego. Jeszcze przez chwilę odprowadzał "białą kapłankę" i Syna Nocy wzrokiem po czym najzwyczajniej w świecie wrócił do poprzedniego zajęcia na powrót pojawiając się i zanikając zaczął przechadzać się po ogrodzie. Mijał kolejne kwiaty i innego typu ozdoby, nie spoglądał na pomniki, nie interesowało go nic po prostu szedł przed siebie co jakiś czas skręcając w kolejne uliczki.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Śro 10:17, 05 Lip 2006     Temat postu:


Książę "płynął" przez ogród niezmącony niczym w ręce trzymał kartkę, którą Ouzaru zostawiła mu w Kryształowej Grocie. W sumie był to tylko zarys Księcia unoszący się w chmurze cienia. -Wygodniejszy sposób podróżowania...- mruknął do siebie Ksiażę aż wreszcie wpadł na Kairona. Minął go bez słowa, tylko witając gestem i popłynął w stronę głębszego lasu. Tego, w którym światło niknie, zasłaniane przez wysokie, wiekowe drzewa... miał pomysł... kolejny pomysł...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 13:10, 05 Lip 2006     Temat postu:


Minęło już kilka dobrych godzin od czasu, gdy Kairon zaczął swe badania, powoli zaczął zbliżać się zmierzch, wszystko powoli zaczęło układać się do snu, paki z wolna nie śpiesząc się poczęły zamykać swe podwoje a dzienne zwierzę zasypiać. Tymczasem Kairon ani myślał przerywać swe zajęcie, to też ciągle znikając to pojawiając się o krok dalej kroczył przez ogrody. Wtedy to właśnie natknął się na kuglarza, samemu nie wiedząc czemu delikatnie skinął głową, gdy Ten go mijał.
Nie wymienili spojrzenia, nie wymienili słowa minęli się od tak jak gdyby oboje choć się widzieli to w dwóch oddzielnych wymiarach byli. W chwil kilka potem Kairon zatrzymał się nagle i mówiąc samemu do siebie: - Na dziś starczy, czas wracać do domu. – Ruszył z lekkim uśmiechem na ustach ku grocie by stamtąd udać się do swej komnaty.
Niedługo potem gdy Zeth zbliżał się do lasu raz jeszcze usłyszał głos w swym umyśle.
– Spoglądając w lustro, Ciernista Rzekę widać. Hordy sztandar powiewa, blask przygasa, klejnot szafiru zagubionym w przeszłości.
Książe rozejrzał się dokoła wszak daleko nie odszedł, lecz nikogo w zasięgu wzroku, czucia nie było. I wtedy to jak i za ostatnim razem wspomnienie wróciło. Wielka krwawa bitwa w Ciernistej rzece, wąwozie w którym zginęły dziesiątki tysięcy, miejscu o którym potem mawiano rowem śmierci. Tam, wtedy około sześć stuleci temu Zeth był jednym z generałów Hordy, Hordy która to starcie zwyciężyła, choć o klęskę było równie łatwo co i odniesione zwycięstwo. A wszystko dzięki temu, iż tuz przez bitwą ktoś skraść miał szafir królowej, klejnot wieńczący berło przywódcy świetlnych. Wtedy też tak na pewno wtedy Zeth widział postać stojącą na szczycie wąwozu, drow’a trzymającego olbrzymi szafir. To był Kairon, uśmiechał się złowieszczo i spoglądał na Zeth’a, podniósł rękę dzierżąca klejnot w szyderczym geście, skinął głową lekko i najzwyczajniej zniknął. Lecz to wspomnienie nie miało sensu jakiegokolwiek, Drow widać znowu głupie żarty sobie stroi tylko po co. Pomyślał Zeth i ruszył w swa drogę, trza było skończyć co się zaczęło.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Śro 20:59, 05 Lip 2006     Temat postu:


Zeth skrzywił się. Szybkie zjednoczenie się z cieniem i schwycił kanał myśli Kairona, po czym skontrował istnym panemonium. Kontakt sie urwał - elf stracił przytomność. -Muszę sprawdzić, co to była za wojna...- mruknął do siebie Ksiażę idąc do biblioteki zamkowej. -I powiesić przed brama mego umysłu lep na drowy... Ciekawię się za kogo uważa mnie Kairon... skoro mi tak mocno próbuje dokuczyć...- wymruczał i zatrzymał się. W sumie mało obchodziło Zetha co mysli drow, ale czemu by nie? Ouz śpi, Zirael jest daleko, Myo nie odpowiada na wiadomosci, CoB siedzi w sadzawce, Erbello - w lochu, fds - na drzewie - biega za Falką... wiewiórki...
Ksiaże pokiwał głową. gdyby nie brak zajecia, to nie zabierałby się za owa sprawę. Ponownie podjął przerwaną drogę do biblioteki, nucąc jakiś utwór...
Nagle zatrzymał się. Przypomniał sobie o podróży z Zirael i szybko skręcił w kierunku wyjścia z zamku.


Podróż trwałą długo. Bardzo długo. Motor pokonywał pustynię bez przegrzania a Zirael spała... Książę patrzył na Niaraz po raz, przy każdym wyboju i każdym zakręcie, czy przez przypadek się nie budzi. Mijali kaniony, oazy i zniszczone obozowiska, aż wreszcie cel podróży stał się widoczny. Książę obrócił rączkę od gazu do pełni, gdy zobaczył zbliżającą się burzę. Potężny wicher uderzył w płaszcz zasłaniający Zirael niczym pejcz, ale ona nic nie poczuła. Zeth o to zadbał. Olbrzymie miasto witało podróżnych otwartymi bramami i martwymi oczodołami okienek strażniczych. Omiatane prze burzę piaskową dawało wytchnienie i schronienie przed bezlitosnym wiatrem. Pomimo chaosu i szaleństwa na zewnątrz, w uliczkach panowała cisza i spokój. Zeth lekko szturchnął Zirael i objąwszy jaw pasie lekko uniósł do góry i posadził. Nacisnął na Jej ramię, by oparła się na jego klatce piersiowej i patrzyła. Miast obyło doskonale zachowane i ciche. Nad linią murów widać było szalejący żywioł, który nie wiedzieć czemu nie wsypywał się do miasta i nie zalewał go powodzią gryzącego w oczy piasku i wysuszającego wichru. –Patrz!- powiedział Ksiażę pokazując Zirael doskonale zachowane płaskorzeźby aniołów i anielic. Półnagie podtrzymywały strop wielkiego gmachu. –To była biblioteka.- wyszeptał do Jej ucha, jakby bojąc się powiedzieć czegokolwiek głośniej. Minęli budynek. Motor powoli toczył się przez czyste uliczki. Dotarli wkrótce do budynku o delikatniejszej konstrukcji. –To jest świątynia.- powiedział Książę i zatrzymał pojazd przed schodami, po czym podniósł Zirael i postawił ją na kamiennej posadzce, po czym ujął za rękę i poprowadził po stromych schodach do wewnątrz. Sala była piękna. Wysokie, rzeźbione kolumny pięły się w górę, opowiadając historię miasta. Zeth objął Zirael i wzniósł się z nią wyżej, by mogła oglądnąć ten starożytny „komiks”.
Miasto było piękne, prosperowało i rosło bezustannie. Ludzi żyli spokojnie, w nastroju sielanki, aż wreszcie nadszedł dzień załamania. Deszcz przestał padać i ludzie coraz częściej zwracali gniewne oczy ku niebiosom. Obarczali winą bogów. Wreszcie poszli do świątyni – pełni pretensji. Tu krótka historia się kończy. –Poprzednie części są na poprzednich filarach.- powiedział Książę. -Ale nie ma sensu patrzeć na tamto, bo ogarnia człowieka nostalgia i smutek, że utopia przeminęła. Ludzie zaatakowali kapłanów, niezdolnych do pomocy, pozbawionych siły. Bóstwa ukarały miasto zatrzymując je w czasie. Ludzie pouciekali, a ci, którzy zostali zamienili się w proch.- Zeth podniósł jeden kamień i puścił go - ten dalej unosił się w powietrzu.
-Dalej jest coś, co zwę oazą.- kontynuował spokojnie. Jego głos rykoszetował od murów, tworząc atmosferę kameralności pomimo przestronności pomieszczenia. –To dom jednej z wiernych, najwierniejszej – tam rosną kwiaty i rośliny, tam życie pozostało z całym delikatnym urokiem, który może posiadać... całym urokiem, który do mnie nie przemawia, ale byłbym ignorantem, gdybym go nie uchwycił.- zakończył, wynosząc Zirael i sadzając na motorze. Kilka przecznic dalej dał się poczuć zapach... woń kwiecia i wilgoć wody. Motor powoli zwolnił i zatrzymał się przed zalanym zielenią domkiem, pośrodku którego było wgłębienie zapełnione krystalicznie czystą wodą. Rośliny wokół wybujały i stworzyły mały ogródek. Tatarak piął się pod sufit, bluszcz oplatał meble i ściany, trawa wyrosła do połowy metra, kwiaty potworzyły kielichy wielkości głowy ludzkiej. –Nawet pośrodku pustyni może powstać życie...- westchnął Książę i postawił Zirael na trawie. –Pozwiedzaj miasto, ja muszę sprawdzić coś w głównej wieży. Wrócę niebawem... Nic nie może Ci się tu stać.- zakończył, skłonił się lekko i odszedł, pozostawiając motor przed wejściem.
Zobacz profil autora
Zirael
Leśny Duszek Optymista



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie moge być całkiem sama...

PostWysłany: Wto 23:20, 11 Lip 2006     Temat postu:


Zir rozglądała się po nowym miejscu, w którym się znalazła, było tam niestety niewielu ludzi, ale za to widok był przecudny... Ale widoki ni były teraz tak ważne dla Zir, ona czekała na powrót swojego najlepszego przyjaciela... Zapewne czas jaki minął wcal ie był taki długi, ale gdy czeka się na kogoś, kogo tak bardzo się lubi (a może coś więcej) to czas niemiłosiernie się dłuży...

Ale w pewnym momencie ujrzała zbliżjącego się Zetha, nie mogła pojąć, dlaczgo jej serce tak się raduje na jego widok... Ze szczęścia wybiegła mu na spotkanie i rzuciła mu się w ramiona...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Śro 8:43, 12 Lip 2006     Temat postu:


Książę jakby był przygotowany na taką reakcję, jednak nie krył zdziwienia, że został powitany właśnie w ten sposób. Objął Zirael w pasie i się uśmiechnął. -Powiedz mi... jesteśmy poza zamkiem, czy mogę zwracać się do Waszej Wysokości po imieniu?- zapytał. Ale Królowa mogła wyczuć odrobinę niepewności. -Może to trochę bezczelne pytanie bo moją Panią jesteś czy tu, czy w zamku, ale... nie mogłem się powstrzymać przed jego zadaniem- westchnął i popatrzył jej głęboko w oczy, jakby chciał przebić Ścianę Snu i ujrzeć jej marzenia. Przycisnął ją trochę mocniej. Jedną ręką trochę wyżej – na wysokości łopatek, drugą pozostawiając koło jej bioder. Przyglądał się jej bezustannie z mieszanką ciekawości i zaintrygowania. Jakby w jego ręce wpadł skarb o niepojętej wartości, a on szukał powodu, dal którego jest tak cenny.
Zobacz profil autora
Zirael
Leśny Duszek Optymista



Dołączył: 11 Mar 2006
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: tam, gdzie moge być całkiem sama...

PostWysłany: Pon 0:11, 17 Lip 2006     Temat postu:


-Oczywiście, Zeth, że możesz się do mnie zwracać po imieniu.Jestem Zir-Królowa wyciągnęła ku swemu rozmówcy dłoń, jakby na powitanie, ale bynajmniej nie chciała, by ta dłoń została ucałwana, tylko po przyjacielsku uściśnięta.Po tym geście wyjęła z jakiejś tajemnej skrytki w nowej sukni różdżkę, która po zręcznym ruchu dłoni Zir wyczarowała dwa kieliszki z winem.
-Napijmy się z okazji tego, że jesteśmy po imieniu.
Zir zgrabnie wypiła kieliszek wina i pocałowała Zetha.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 26, 27, 28  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach