Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Karczma Elaine

Czy Karczma jest Wam potrzebna?

Tak, niech zostanie!
47%  47%  [ 8 ]
Nie wiem, nie mam zdania...
5%  5%  [ 1 ]
Nie, są już Ogrody, Grota i Sale Pojedynków. Po co więcej tego "śmiecia"? Przesada...
23%  23%  [ 4 ]
Czy śliczna karczmarka jest wolna? Może ma etat do pomocy w kuchni? :D
23%  23%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 17
Gość







PostWysłany: Czw 23:18, 27 Lip 2006     Temat postu:


Zik zmarszczył brwi przyglądając się z niedowierzaniem postaci, gdy ta wyjawiła mu swą istotę. Pokiwał głową przytakując (tak, tak, a świstak siedzi... )
-Myosotis nie jest ważna?! Dla mnie tylko ona jest ważna -warknął -a co do krwi to skąd niby jak nie z rany? Rany która zresztą dzięki Myosotis i moim ludziom się już prawie zagoiła.. a komnata? -roześmiał się i powiódł wzrokiem po stajni -witaj w mojej komnacie.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Czw 23:30, 27 Lip 2006     Temat postu:


Skrzat podbiegł do królowe przejęty tak ważną osobistością.
-Pani karczmarka musiła teraz wyjść, a specjalnością naszego zakładu jest miód i wino i...- skrzat aż pisnął z wrażenia- wódka... z mandragory!- nagle skrzat zawachał się.
-Pani królowo... Książę... przecież książe jest tutaj.- powiedział wskazując palcem na mały wisiorek na szyi Zirael.


-----------

W tym samym czasie demon westchnął cicho.
-Myosotis to ja. Ja to Myosotis. Powiedzmy sobie tak. Rana jednak wciąż prawie się zagoiła, musisz mieć godne warunki do khm... rekonwalescencję.- to mówiąc, demonica pomogła wstać Zikowi. -Pójdziesz do pokoju małej Myosotis, ona przenocuje w karczmie czy gdzieś indziej. Trzymaj się mnie, może Cię zanieść?- w głosie demona nie było ani nuty żartu. Mówiąc to, demonica wzięła delikatnie Żabę na ręce i spojrzała pytająco na Zika.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:38, 27 Lip 2006     Temat postu:


Zik zakrztusił się słysząc wyznanie demonicy -Myo.. Myosotis? -patrzał na nią zaskoczony wielkimi oczyma (prawie tak wielkimi jak w mangach Laughing ) Po dłuższej chwili ochłonął z pierwszego szoku lecz nadal wyglądał na zagubionego w tym wszystkim -Myosotis... -powtarzał co chwilę cicho. W końcu spojrzał ponownie na postać i rzekł -Nie zamierzam zajmować jej miejsca, mogę jedynie nocować w jednym pomieszczeniu z Nią.. jeśli się zgodzi.. zgodzisz..
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Czw 23:43, 27 Lip 2006     Temat postu:


Nagle wydarzyło się coś dziwnego i niespotyknego- demon...
Demonica uśmiechnęła się smutno.
-Sądziłam, że wiesz, co kryje w sobie mała Myosotis.- mruknęła. -Pozwól teraz, że zaprowadzę Cię do pokoju Myosotis, tam co rusz będzie Cię ktoś doglądał.- demon zakasłał nagle. -Byle szybko...- wymruczał. -CoB, przyjacielu małej Myosotis, będziesz musiał mi pomóc...
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 23:50, 27 Lip 2006     Temat postu:


Zik powstał i ruszył o własnych siłach wraz z Żabą i demonicą do karczmy, do pokoju Myosotis. Gdy już się w nim znaleźli, spojrzał na demona i rzekł
-Zostańcie proszę.. znaczy Ty i Myosotis -spojrzał na Żabę nieco zmieszany -wybacz, chciałbym zostać z nimi sam na sam.. przynajmniej jakiś czas..
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 0:22, 28 Lip 2006     Temat postu:


-Potrzeba Ci czegoś? Na razie będę musiała was opuścić, ale zawołaj, jeśli tylko czegoś Ci będziesz potrzebował i pod żadnym pozorem, nie wychodź!- powiedział demon i zakasłał.
Nagle zniżył niezauważalnie głowę i szeptem powiedział do CoBa.
-Przyjacielu małej Myosotis. Opiekuj się nim. Idę sprawdzić co się dzieje w karczmie. I... pewnie Myosotis będzie chciała wrócić do swej postaci.- demon zakasłał jeszcze głośniej.
-Wrócę.- powiedział wychodząc.
Wreszcie "dopłynął" do kuchni.
-Mała Myosotis... czy chcesz siebie zabić?- powiedział kasłając już dużo intensywniej. Usiadł po turecku na podłodze, by następnie oddać się medytacji. Przerwał mu kaszel. Demon upadł na podłogę, gdzie po chwili zamiast niego, pojawiło się skurczone ciało jasnowłosej dziewczyny.
Myosotis zacisnęła pięść. Oddychając ciężko skupiła się na odzyskiwaniu świadomości. Medalion wiszący na jej szyi nigdy nie miał tak intensywnego koloru. Dziewczyna próbowała wstać. Upadła. Minęło kilka chwil, kiedy wspięła się po którejś z szafek. Stanęła na dygocących nogach całą siłą umysłu właśnie na tej czynności się skupiając.
-Jest dobrze, nie zemdlałam i nie popadłam od razu w hibernację.- pomyślała. Potrzymując się wszystkiego czego tylko było można postawiła kilka niepewnych kroków. Poczuła ogromny zawrót głowy, prawie nie upadła.
-Nie teraz...- pomyślała, jakby prosząc. Wreszcie dowlokła się do izby karczmy. W karczmie siedziała tylko jedna osoba. Królowa.
-Wasza wysokość, niech się rozgości.... Nasza obsługa... już się panią... zajmie....- powiedziała i cofnęła się do kuchni próbując normalnie oddychać.
Postanowiła pomóc CoBowi i podążyła do swojej komnaty. Minęło sporo czasu. Tępy ból w sercu i głowie nie pozwalał jej normalnie funkcjonować, zimne krople potu wystąpiły na twarz.
Otworzyła drzwi. Stanęła w progu próbując przyjąć normalną postawę.
Bladą jak u nieboszczyka twarz skryła pod kapturem. Pozwoliła sobie na kilka głębszych oddechów.
-Wszystko... w... porządku?- spytała. Jej twarz wykrzywił grymas, który miał być uśmiechem.
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 0:57, 28 Lip 2006     Temat postu:


Zik z radością spojrzał na wchodzącą Myosotis. Zauważył wprawdze jej nienaturalny wygląd, lecz zbyt krótko mógł się jej przyjrzeć gdyż kapturem się nakryła. Dopiero jej trudności z utrzymaniem równowagi przekonały go ostatecznie, że coś jest nie w porządku. Zerwał się z krzesła i podbiegł do dziewczyny.
-Myosotis, najmilsza, co Ci?! -uchwycił nie mające siły nawet by się wyrywać dziewczę, podtrzymując ją przed upadkiem. Poniósł ją wpół omdlałą na łóżko i ostrożnie ułożył na pościeli.
-Odpoczywaj miła -uchwycił jej dłoń czule -ja zaś czuwał będę przy Tobie -klęknął przy łózku, przy głowie Myosotis i uśmiechnął aię do niej ciepło
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 10:00, 28 Lip 2006     Temat postu:


Zdezorientowana i zła na siebie Myosotis, podniosła się zmuszając całą siłą woli ciało do posłuszeństwa.
-Zik... Na żywioło... Mi... nic nie jest. Połóż się, trzeba obejrzeć... Twoją ranę, zaraz przyniosę... Ci coś do jedzenia i... napitku jakiegoś i jak co znajdę, do dezynfekcji...- powiedziała z trudem, jednak głos miała niepewny i zawstydzony, jak zwykle. Chwilę postała, odpoczywając po tak długiej przemowie, gdy nagle jej oczy przybrały barwę turkusu, czego nikt nie mógł zauważyć, przez kaptur na jej głowie. Wtedy to, Myosotis pomogła wstać Zikowi i zmusiła go wręcz, by się położył.
Kiedy udało jej się uspokoić zbulwersowanego Zika, wyszła szybkim krokiem z pokoju, by sprawdzić, czy w karczmie wszystko w porządku i przynieść coś Zikowi, czym mógłby się pożywić.
Prócz energii życiowej, Myosotis traciła też część swojej duszy, po której pustkę- póki dusza, nie powróciła do normalnego stanu- zajmował nie kto inny, ale demon, który dużo łatwiej potrafił ukazać część swojej natury.
Myosotis nie wiedziała, jakim sposobem "regenruje" duszę. Wiedziała tylko, że po jednej przemianie, potrzeba na to dużo czasu.
Dusza ożywiała się dzięki emocjom, raczej tym pozytwnym.
Myosotis, która przez 20 lat, wędrowała po świecie, samotna i wiecznie bojąc się tego, co będzie jutro, nie miała ich za dużo, dlatego regeneracja trwała tak długo.
Tu, w zamku, dusza Myosotis zaczęła doświadczać tychże uczuć, o których dziewczyna już prawie zapomniała, a jej dusza odnawiała się niesamowicie szybko.
Właśnie dzięki temu, po tylu przemianach Myosotis jeszcze żyła i nie stała się demonem na skraju światów życia i śmierci. Demonem, którego nie można było już opanować, którego jedynym pragnieniem była śmierć.
Bo stan ten, był dużo gorszy od śmierci.
Oczy Myosotis wróciły do normalnej postaci. Pomyślała o CoBie, o Ziku, który miał już więcej sił, o karczmie i mieszkańcach zamku.
Poczuła, że pustka ją wypełniająca nie jest już tak wielka.
Weszła chwiejnym na powrót krokiem do izby karczmy. Królowa siedziała w niej zamyślona, a skrzat czekał spokojnie na jej "rozkazy". Myosotis kiwnęła głową, wszystkow było w karczmie tak jak należy. Wróciła do kuchni, wyjęła tacę, chwile postała starając się odpocząć. Na tacy postawiła dzban miodu, wody, małą miksturkę, którą niegdyś dał CoBowi Erbello, gorące mięso, dwa kubki, chleb i ciasto z jabłkami.
Próbowała podnieść tacę. Wydawała się jej niesamowicie ciężka.
-Nie ma tak dobrze Myosotis...- pomyślała i dźwignęła tacę, chwijnym krokim zmierzając do swojej komnaty i co chwilę odpoczywająć.
Minął dłuższy czas, kiedy dziewczyna dotarła wreszcie do pokoju. Tuż przed drzwiami postawiła tacę i usiadła na podłodzę oddychając ciężko. Po jakimś czasie wstała, otworzyła drzwi i podniosła tacę, wchodząc tym samym chwiejnym krokiem. Postawiła jadło na stoliku, po czym do jednego z kubków nalała wodę, a do drugiego miód. Ręka jej trzęsła się, ale na szczęści nic nie rozlała.
Wdech i wydech.
-Czy mogę... zobaczyć Twoją ranę... Zik?- zapytała.[/url]
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Pią 10:08, 28 Lip 2006     Temat postu:


-Myo.. Ze mną już wszystko w porządku, Ty zaś jesteś dziwnie słaba.. -powiedzał patrząc na nią z troską. Jeśli chcesz mnie "doglądać", to proszę bardzo, ale pod jednym warunkiem - że odstawisz na trochę pracę w karczmie. Musisz odpoczywać, kto wie czy nie bardziej niż ja.. -podał jej kubek wody a sam wziął miód -ranę chcesz zobaczyć czy mnie rozebrać? -roześmiał się wesolo.
Myosotis Mori.
Potworzyca Kącikowa



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Najciemniejszych Kącików.

PostWysłany: Pią 10:14, 28 Lip 2006     Temat postu:


Myosotis zarumieniła się.
-Nie chcę Cię rozbierać... chcę tylko zobaczyć twoją ranę...- bąknęła zawstydzona. -Jaka by nie była, przemyj... ją tym.- powiedziała biorąc w swoje ręce fiolkę z miksturą Erbella.
-CoB... w karczmie wszystko... w porządku, ale musimy... się nią zająć.- spojrzała na CoBa. -Gości nie wiele, a to... wszystko moja wina... poprawię się CoB... obiecuję..
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 64, 65, 66  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach