Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Ogrody

Czy Ogrody powinny być osobnym wątkiem? Czy dalej pisać razem z Kryształową Grotą?

Tak, po co ma się mieszać? Niech będą rozdzielone!
52%  52%  [ 9 ]
Nie wiem, nie mam zdania. A o co w ogóle chodzi???
5%  5%  [ 1 ]
Nie, po co ma być więcej wątków? Głupota... Tak jest dobrze.
41%  41%  [ 7 ]
Wszystkich Głosów : 17
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:59, 20 Kwi 2006     Temat postu:


Szczeniaczek był rozkoszny! Trzymając go w rękach Ouzaru zapomniała o całym świecie. Jednak kolor psa jej nie odpowiadał... Zmarszczyła lekko brwi, jakby się nad czymś zastanawiając i psiak stał się czarny, podpalany.
- Tak lepiej Smile Mam nadzieję malutki, że nie robi ci to różnicy?
Szczeniak w odpowiedzi pisnął cichotko i skulił ogonek.
- Możemy się przejść, ale chyba powinnam już wracać.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Czw 17:02, 20 Kwi 2006     Temat postu:


-Wracać?- zapytał Ksiażę. -Gdzie Cię tak potrzebują? Jesteś poza zamkiem i należy Ci sieodpoczynek od trudnego zawodu adminki- zaśmiał się i mrugnął do niej. -Moze jednak sie skusisz?- zapytał. -Nie obrażą się na Ciebie za chwilkę nieobecności...-
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:11, 20 Kwi 2006     Temat postu:


Westchnęła i przytuliła do siebie małego pieska. Lub pieskę, póki co jeszcze tego nie sprawdzała. Zwierzątko odchyliło łepek do tyłu i liznęła językiem powietrze koło brody Adminki.
- No mogę zostać, ale obiecaj mi, że nie będziesz przynudzać... - spojrzała na niego stanowczo.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Czw 17:14, 20 Kwi 2006     Temat postu:


-Dobrze...- zaśmiał się Ksiażę, biorac Ouzaru pod rękę. -Myślałaś kiedys o rozbudowie zamku?- zapytał, gdy juz przeszli kawałek. -Jesteś adminką, masz wiec decydujace zdanie. Podczas nieobecnosci królowej praktycznie Ty tu rządzisz...- dodał i spojrzał po ogrodzie. -Możnaby Założyć jakieś miejsce do składowania informacji o otaczajacych nas terenach... nie wiem, jak nazwać ten pokój, ale byłyby tam opisy lasu, gór, ruin w puszczy, czy innych ciekawych lokacji. Moze by się przyjęło?-
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Czw 19:56, 20 Kwi 2006     Temat postu:


Zaknafein nie myślał o tym co się dzieje wokół niego. Nie widział spłoszonego zwierzęcia przebiegającego niedaleko. Nie słyszał własnej gry. Nie czuł delikatnego dotyku strun na palcach ani łez spływających mu po policzkach. Czuł jedynie drgania własnej duszy. Czuł muzykę odciskającą na niej swoje subtelne piękno. Widział rzeczy, które już się wydażyły, a także parę których nigdy nie widział. Widział to jak przez mgłę, ale tego widoku nie mógł zapomnieć. Widział siebie... i mnóstwo krwi. Ton jego lutni podnosił się powoli. Do kompozycji dochodził jego, głośniejszy już szept. Wkrótce głośne, acz subtelne dźwięki jego lutni, akompaniowanej aksamitnym głosem było słychać niemal w całym ogrodzie. Nie dbał o to. Nie śpiewał dla nikogo. Nie śpiewał dla siebie. Śpiewał dla Nocy. Jego muzyka budziła w ludziach wspomnienia, o których dawno zapomnieli. I wspomnienia o których chcieli zapomnieć.
Drżał dźwięk. Powietrze drżało. On drżał. Drżały struny lutni. Drżały łzy na jego twarzy. Drżała jego dusza. Zapadał w otchłań własnej muzyki. Z każdą chwilą muzyka stawała się donośniejsza, on śpiewał głośniej, w języku niezrozumiałym dla nikogo kto mógłby to słyszeć. Nawet dla niego samego. W języku jego duszy. Duszy, która chciała byc wysłuchana. Wysłuchana tej nocy. Wysłuchana natychmiast. Przez kogokolwiek. I zrozumiana... Choćby ta noc miała trwać wiecznie...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Wto 14:03, 25 Kwi 2006     Temat postu:


Zeth stanął przed kraterem. Zatrzymał się i westchnął. Wydawało mu się, ze spadł gdzieś dalej...
Uniósł ręce do góry i wyczuł wewnętrzne uszkodzenie całego terenu. Wyciszył się na moment. Zniszczenie jest jak jeden z elementów, jak woda i ogień... Można je potraktować jak pół-materialny spirytualny byt określany przez zasięg i miarę. Książę przyłożył ręce do ziemi. poczuł jej ból. Skrzywił się i zaczął odmawiać inkantację. Na glebie wokół niego pojawił się krąg białych glifów, a ziemia lekko zadrżała. Wraz z kolejnymi słowami pojawił się kolejny krąg, a ziemia wydała z siebie pomruk. szary dym zaczął ulatniać się z krateru. Zeth nie przerywał, pojawiały się kolejne kręgi, które wreszcie objęły cały ogród. Z każdego punktu ulatniał sie jakiś półprzezroczysty, szary gaz, który po chwili zaczął wirować i oplótł sylwetkę księcia. Zaczął wsiąkać przez ubranie do wnętrza umysłu i ciała, a krajobraz zaczął się przekształcać. Wyglądało to, jakby zniszczenia zakrywały autentyczny stan rzeczy. Popiół podniósł się z bujnej trawy, klombów i kwiatów. Cały szary gaz wsiąknął do wnętrza Zetha, pozostawiając tylko życie. W miejscu krateru powstała fontanna z marmuru, tryskająca kaskadami wody.
Książę upadł na murawę. Kosztowało go to sporo wysiłku, ale efekt był zadawalający. Skondensował ładunek zniszczenia, który powstał w tym procesie i cisnął go poza obręb zamku, by trafił gdzieś na bezkresne pustynie...
-Teraz las...- westchnął ciężko i rozpostarł skrzydła. Lot przez fragment zniszczonego lasu upewnił go w jakim stanie pozostawił te ziemie. Opadł spokojnie na środek tej "ścieżki i zaczął przemianę, ale w jego zamyśle było stworzenie drogi, nie zaś rekultywacja. Popielny grunt zmienił się w równa, brukowaną drogę i poprowadził od zamku - ku górom, a na wierzch naniósł warstwę skondensowanego popiołu, by zapewnić wygodę przejażdżki. Zadanie nei było tak trudne jak poprzednio, ale za to było nadzwyczaj duże jeśli chodzi o rozmiar. Kilkanaście kilometrów trasy stworzone mocą umysłu i ciemności...
Książę zadowolony powrócił do Kryształowej groty, by upewnić się co do stanu Ouzaru.
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Wto 18:01, 25 Kwi 2006     Temat postu:


Zaknafein poczuł drżenie. Przez chwilę zdawało mu się, że to fałszywe dźwięki zakradły się w jego Muzykę. Muzyka zaprzeczyła. Podniósł głowę z nad lutni i zerknął kątem oka w stronę, z której nadbiegały dźwięki. Zobaczył coś, czego nie widzi się dwa razy. Wiedział, że ta noc jest wyjątkowo dziwna. Wiedział, że jego dusza chce wydostać się, zostać usłyszana. Ale nie wiedział, dlaczego jej tak spieszno. Teraz się dowiedział. Poczuł falę która powoli opływała jego ciało. Zobaczył cienie ogarniające wszystko w koło. Jego ruchy zwalniały. Ale nie przestawał grać. Chciał zakończyć żywot najlepszą Muzyką. Muzyką, jakiej nigdy jeszcze nie grał. I tak zrobił. Grał tak, że nie dało się tego nie odczuć. Powoli osuwał się w dół żywopłotu, o który był oparty. Muzyka rozeszła się jeszcze dalej. Każdy, który ją usłyszał, zapłakał za umierającym elfem. Muzyka narastała, jego dusza dramatycznie uciekała przez drgające dźwięki. Muzyka ucichła. On ucichł. Ucichło wszystko wokół niego.

[---]

Poczuł nagłe szarpnięcie. Gwałtownie pociągneło go do tyłu. Otworzył oczy i zobaczył klomb. Klomb i fretkę, liżącą go po twarzy. Poczuł duszę wracającą do niego. Poczuł wracające do niego siły. Poczuł jak w jego palcach wraca czucie. Czuł struny pod palcami. Ale nie grał. Za dużo grania na jedną noc. Stanowczo za dużo. Podniósł się i zaniósł fretkę z powrotem do klombu. Pożegnał ją machnięciem dłoni, po czym ruszył w stronę pałacu. Miał do pogadania z księciem ciemności...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Wto 19:53, 25 Kwi 2006     Temat postu:


Zeth oczekiwał Ouzaru na placu Ogrodu, z którego miał zamiar odlecieć w kierunku Lodowej Otchłani. W pewnym momencie zauważył Zaknafeina idącego w jego kierunku. -A elf tu czego szuka?- rzucił widząc jego zawziętą mine. Znów go szarpnęło, ale opanował sie i wyprostował. -To nie jest odpowiedni moment na rozmowy...- warknął. -Jak koniecznie musisz, to mów szybko. Czas jest cennym surowcem!- powiedział i czekał na reakcję elfa. W koncu i tak stał w oczekiwaniu na odpowiedź Ouzaru, na której też skupiał sie jego wzrok, ale jedno nie przeszkadzało drugiemu, tym bardziej, że elf nie wyglądał na zadowolonego... I Ksiażę zdawał się byc przyczyną jego złosci.
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Śro 16:20, 26 Kwi 2006     Temat postu:


Zaknafein rzeczywiście nie był zadowolony. A Mr. Zeth rzeczywiście był przyczyną jego złości. Wybiegł do niego i zaczął mówić dość nieprzyjemnym głosem:

-Elf szuka tu ciebie. Jestem w stanie zrozumieć czyjąś złość. Jestem w stanie zrozumieć czyjeś niedopatrzenia. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego mnie zabiłeś. Zabiłeś, a później brutalnie z zaświatów wyciągnłęś. Nie wiem, czy byłeś tam kiedyś. Ale wiem, ze wolałbym nie umierać. Albo przynajmniej zginąć i nie musieć wracać. Powiedz mi, dlaczego? Dlaczego? DLACZEGO?
Nie wiedział, co go tak poniosło. Już po chwili zaczął tego żałować. I dał to po sobie poznać. Wyszeptał:

-Przepraszam. Straciłem kontrolę. To przez Muzykę, którą straciłem. Taka Muzyka nie zdarza się zbyt często. I żałuję, że nie wykorzystałem całej nocy. Przynajmniej ta chwila, którą przebyłem Tam dostarczy mi inspiracji na następne utwory. Ale nie wiem, czy nie wolałbym nie widzieć tego, co widziałem.

Odwrócił się i sięgnął po lutnię. Zawachał się. Drżał. Opuścił dłoń, ale nie na struny. Na pasek, na którym wisiała lutnia. I zarzucił ją na plecy. Było już dość muzyki, na ten wieczór. Nie miało sensu próbować tego powtórzyć. Czuł, że nie miało sensu. Włosy zasłoniły mu twarz, gdy odwracał się do Księcia. Kilka przykleiło się do spływających po policzkach łez. Szepnął jeszcze ciszej:

-Jeśli nie masz mi nic do powiedzenia, to pozwól, że się oddalę. Jak zapewne wiesz, czas jest cennym surowcem. Choć może, jednak mi coś powiesz. Dla mnie słowa nie są niczym.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Czw 7:27, 27 Kwi 2006     Temat postu:


-Nie uśmiercałem Cię...- mruknął Książę. -Jedyne istoty, kórych pozbawiłem życia w tym zamku to banda chochlików, które zdecydowały sobie korzystać z moich ramoion jako siedzeń i przez co były najbliżej w momencie, gdy nerwy mi puściły...- wymruczał. -Złość to żywioł, tak samo jak zniszczenie i żal. Zniszczyłem dużą połać ogrodów i lasu, więc zabrałem "zniszczenie" i skupiłem wewnątrz siebie. W momencie, gdy coś niszczysz...- rozdeptał jakiś kwiat. -Nie nadajesz temu nowego kształtu, ty nakładasz zmainę, niczym woal.- to mówiąc rozczapieżył dłoń nad kwiatem. Mały obłok dymu uleciał z rośliny i wsiąkł w dłoń Zeth'a, a kwiat wyprostował się. -Mam przed sobą walkę... bardzo ważną walkę. Muszę isć na spotkanie ze swym przeznaczeniem, więc wybacz...- wyrzęził i udał się w kierunku bramy. -Raczej się juz nie zobaczymy. Bywaj, elfie! Opiekuj się ogrodem!-
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 26, 27, 28  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach