Autor / Wiadomość

[Samouczek RPG'owy] Kryształowa Grota

Czy Komnata powinna w ogóle istnieć?

Tak, to dobry pomysł.
90%  90%  [ 18 ]
Nie wiem, nie mam zdania.
0%  0%  [ 0 ]
Nie, a po co to komu? Kolejny śmieć Adminki... -_-'
0%  0%  [ 0 ]
Eee... a co to w ogóle jest? Acha... tu jest napisane... Chwila...
10%  10%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 20
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:25, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Odgłosy porannych ptaszków przebiły się przez ciężkie kotary i dotarły do uszu Adminki. Zignorowała je, przewróciła się na drugi bok i zakryła głowę ogromną poduszką. Jednak te małe uparte świergotki nie dawały za wygraną. Usiadły na parapecie i stukały malutkimi nóżkami o metal. Potem dziobkami, najwyraźniej coś jadły.
*Zabiję... Muszę zobaczyć kto wysypuje resztki jedzenia za okno i zamorduję!* - pomyślała i nieznacznie się poruszyła pod kołdrą. Było jej tak ciepło, wygodnie, milutko, dobrze... Po co wstawać?

---

Nagle w komnacie dało się słyszeć ciche popiskiwanie i skrobanie małą łapką o drzwi. Psiaczek najwyraźniej potrzebował już wyjść, jednak nie mógł sobie poradzić z otworzeniem sobie wyjścia. Ogromna, ciężka jak reszta metalowych drzwi klapka ani drgnęła. Piesek zrobił rundkę do okoła komnaty szukając innego wyjścia, ale takowego nie znalazł. Trza więc było Ją obudzić. Stanął przed wysokim łóżkiem i zapiszczał żałośnie. Chyba go nie usłyszała, gdyż nie zauważył żadnej reakcji. Wspiął się przednimi łapkami na zwisającą z łoża narzutę i pisnął raz jeszcze. Tym razem już na pewno musiała go usłyszeć, gdyż ogromna, ciężka poduszka poleciała w jego stronę.
*Hau!* - pomyślał zadowolony. Teraz już był pewien, że nie śpi. Nie miała też poduszki pod głową, więc spacer to była tylko kwestia czasu...
Obszedł poduszkę, raz jeszcze łapkami zaczepił się o narzutę i szczeknął kilka razy. Ouzaru rozeźlona poderwała się, narzuta ześlizgnęła się z niej i spadła na psa.

Ogarnęła go nieprzenikniona ciemność...

*Hau.....* - pomyślał przerażony. Jeszcze nigdy w całym swoim życiu nie stracił wzroku! A tak bardzo bał się ciemności...
Ouzaru rzuciła okiem po komnacie. Ptaszki nadal ćwierkały za oknem i na parapecie, poza tym cisza i spokój. Gestem ręki otworzyła okno, lecz nie przepłoszyło to tych pierzastych wypłoszy.

---

- Ćwir ćwir ćwirr? - zapytał niebieski ptaszek.
- Ćwiiiir.... - odparł lekko zkacowany, żółty ptaszek.
- Ćwir - stwierdził ten pierwszy i wskazał dziobkiem na okruszki od bułki. Zaczęli sobie w dwójkę dziobać śniadanko. Przeklęte okruszki przy stukaniu w parapet podskakiwały, i biedny skacowany jegomość nie mógł w nie trafić dziobkiem.
- Ćwir ćwir? - zapytał tego drugiego, jak on sobie z nimi radzi.
- Ćwwwwwwww.....! - zaczął, ale nie skończył, gdyż porwał go precyzyjnie wymierzony kapeć Adminki.
- ĆWIR?! - zawołał ten drugi, zakrztusiła się i szybko odleciał. Od początku wiedział, że było coś nie tak z tymi okruszkami... Więcej tu się stołować nie będzie!

---

- Yessss! - zawołała szczęśliwa Ouzaru. - Trafiony! Zatopiony!
Szybko się ubrała i wybiegła z komnaty na śniadanie. Mały psiak wygrzebał się w końcu spod narzuty i zrozpaczony ledwo co podreptał pod drzwi. Pełny pęcherz mocno go już obciążał... Zaczął węszyć przy framudze licząc na to, że ten miły Drow może będzie przechodził? Zbierał już nawet siły w swym małym psim pyszczku na głośne wycie. W końcu ktoś przyjdzie i go wypuści.... Prawda?
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 13:43, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Zrobiło się trochę ciemniej, a ptaki, które uciekły z okna zostały usmażone przez piorun, który przeciął niebo. Zaczął padać ulewny deszcz, a od siły grzmotów mury zamku zdawały się trząść. Komnata koło okna stała się ciemniejsza i z okiennicy zaczął się sączyć mrok. Sprzątaczka zrezygnowała z ścierania go szmatą, bo warknął do niej "Wara ode mnie!".
Wkrótce burza ustała a z bezkształtnej mazi wyłonił się Zeth. -Im baaaack!- powiedział i rozglądnął po sali. Wszyscy powstrzymywali się od parsknięcia śmiechem. Książę oglądnął się i zdjął z pleców wgryzionego w nie wilkołaka, który najwyraźniej został potraktowany przez piorun. -nawet na pled się nie nada!- warknął i wyrzucił truchło do fosy, gdzie pośpiesznie zajęły się nim piranie.
-Jak leciałem do zamku to słyszałem skomlącego psiaka...- powiedział i spojrzał za wychodzącą Ouzaru.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:17, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Po długiej nieobecności w krainie należącej do Zir powrócił Kairon Askariotto. Wielce zajęty był przez ten tydzień, wiosenny porządek, który zafundowała mu Atheele był aż nazbyt dobrze widoczny w jego komnatach, nic nie leżało już na swoim miejscu. Kairon jednakże nie mógł się na nią złościć. Przez ostatnie prawie że pięćdziesiąt lat tak już robiła, a on wciąż niepomny zbliżającego się kataklizmu, nic nie robił w tej sprawie. Wszak zawsze mógł zamknąć swój gabinet, lecz to by raczej niewiele pomogło, przecież Atheele była duchem jego siostry. Nie mniej po skończonych oględzinach, które trwały ledwo pełne dni troje, odnalazł to, czego szukał a może właściwie resztki tego, co tak starannie spisywał. Nie myśląc jednak długo rzekł do swej siostry słowami pełnymi spokoju.
- No cóż, łatwo przyszło łatwo poszło, w zamian za te stracone myśli będziesz musiała mi przyrzec, iż przez najbliższy dziesięciodzień będziesz wyjątkowo uczynna, bez żadnych złośliwości. – Po tych słowach spojrzał na nią wyrozumiale, dobrze wiedział, iż dziewczyna się przystanie na te warunku wszak zawsze chciała dobrze dla niego. W odpowiedzi dostał od niej piękne dygnięcie i promienny uśmiech na półprzeźroczystej twarzy. Zadowolony Drow oddał równie promiennym uśmiechem, a trza powiedzieć, iż osoby które to widziały można na palcach jednej dłoni policzyć. Po czym rzekł do niej równie łagodnie co zwykł to robić.
– Wychodzę, wrócę pewnie wieczorem późnym, w razie czego wiesz jak mnie przywołać. – nie czekał na odpowiedź, wszak te słowa były już niemalże regułą, która wymawiał niemalże codziennie. To też ruszył przed siebie odzian jak zwykle w swa czarną łuskową zbroję i damascytowy miecz półtoraręczny, wymówił tajemną frazę i wszedł w portal, który kształtem przypominał plamę na ścianie, a barwą - mieniącą się tęczę co dopiero co przed chwilą wzeszła.

...

Po kilku chwilach znalazł się w ogrodzie, który to Ouzaru stworzyła ku uciesze swojej i bywalców tutejszej gospodyni. Wszedł do zamku z nieznanej mu jeszcze strony i nie widząc żywej duszy, bo za takie nie miał ni nimfy bawiące się przy fontannie oraz chochliki, które to spotkał wewnątrz zamku, począł przechadzać się po zamku. Wtedy to jeden z chochlików zmaterializował się przed nim, Kairon rozpoznał go bez większych problemów po oczach, które to malec po ich ostatnim spotkaniu miał w różnych kolorach. Złośliwiec począł ciągnąc go za nogawkę i wskazywać mu kierunek w którym to iść powinien Drowi mężczyzna. Ten nie mając chwilowo nic innego do roboty ruszył za nim. Gdy dotarł na miejsce, a rozpoznał to po chochliczym śmiechu typowym dla ich radości, spostrzegł iż w tej części jeszcze nie bywał nigdy przedtem. Jego zamyślenia nie trwały jednak długo bowiem wyrwało z nich Kairona wycie i skrobanie o drzwi przed którymi to stał właśnie. Wojownik, któremu to magia obca nie była wcale, rozpoznał psie dźwięki i domyślił się powodu.
- Pani twoja wyjść już musiała a ciebie samemu tu zostawiła, nie martw się coś z tym zrobimy. - To mówiąc do siebie samego i może po części do psiaka oparł ręce o ścianę i począł wymawiać kolejne tajemne wersety. Nie widząc jednak większego efektu, wargi jego ściągły się w wąską linię, oczy zawęziły, a przez umysł przebiegła takowa myśl jedna.
- Widać większej mocy potrzeba na pokoje władczyń tak prosta magia nie zadziała, na szczęście mam jeszcze to w zanadrzu. – Towarzyszyła temu chwila ciszy, nawet psiak ucichał z niewiadomego powodu. Tedy to Kairon dobył swego miecza i narysowawszy nim na powierzchni ściany okrąg okraszony dziesiątkami kolejnych symboli i runów, wbił w środek tam swój miecz, nie zbyt głęboko to jednak starczyło, by tchnąć magię i aby wszystkie linie zabłysły karmazynowym blaskiem. Potem dało się już tylko słyszeć cichy metaliczny szelest. I tak przed Askariotto w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą był narysowany migaczy symbol się znajdował teraz była jedna wielka tafla płynnego metalu, o strukturze kryształu górskiego z wbitym nań mieczem . Drow zamknął oczy i usta a następnie przeszedł przez ów bramę magiczną omijając miecz tyk by bo nie poruszyć. Z drugiej story wyszedł pokryty płynnym metalem tak więc wyglądem bardziej przypominał żywą rzeźbę z metalu wykonaną. Jednak gdy tylko ostatni jego koniuszek odłączył się od ów ściany, z której to wystawał koniuszek jego miecza, powrócił do normalnych kolorów. O dziwota psiak czekał na niego z niecierpliwością i nie wydawał się być jakoś zaskoczony niezwykłym wejściem Kairona, który to nigdy nie rozumiał zwierząt za dobrze. Drow wziął zwierzaka na ręce, rozejrzał się po sali i nie wiedząc nikogo a jedynie bałagan jaki po sobie Ouzaru ostawiła, zakrył ręką psiakowi oczy i usta po czym tą sama drogą opuścił sypialnie władczyni. Gdy na drugiej stornie się tylko znalazł, pieszczoch Adminki jak ją niekiedy tytułowano wyskoczył jak strzała z jego objęć i począł pędzić w tylko w sobie znanym kierunku. Askariotto nie śpiesząc się wyjął miecz z magicznego portalu, który to niemal natychmiast stał się lita ścianą, bez żadnych śladów jego wizyty. Zadowolony z siebie, ułożył z powrotem miecz na swych plecach i ruszył na dół do kryształowej groty, a podążał za swoim nosem który to wabiła woń przepyszna. Teraz już wiedział gdzie zapewne Władczynie znajdzie.
Po krótkiej przechadzce dotarł w końcu do miejsca gdzie Adminka i Książe Ciemności już przebywali, w chwilę po tym z przeciwległej strony wbiegł pieszczoch Ouzaru wyraźenie zadowolony i niemalże natychmiast począł bawić się u stóp swej pani. Kairon ukłonił się lekko i rzekł oficjalnym tonem.
- Witam Władczynię Ouzaru i Księcia Ciemności, długo was tu widocznie nie było, wierzę, iż zatrzymały was wielkiej wagi powody. A właśnie Pani proszę nie ostawiaj tak więcej małego bowiem następnym razem mogę nie zdążyć na czas. – Tu przerwał na chwilę i uśmiechnął się lekko, a uśmiech jego był jednym z wielu które to tutejsi bywalcy widywali. – Czy można się dołączyć, magia strasznie wyczerpuje nie tylko umysł ale i ciało. – Dodał pytająco.
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 15:03, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Siadaj, waść...- odparł spokojnie Zeth, odbierając zamówiony posiłek. -Nie będzie problemu z KOLEJNAPIECZENIĄ, PRAWDA?- krzyknął do kuchni. -Trzeba zmienić personel...- pokręcił głową, po czym oberwał chochlą, która wyleciała zza drzwi kuchennych. -Zmienić w nieumarłych! Najlepiej NATYCHMIASTI MOŻLIWIE BOLEŚNIE!!- wstał i skierował się do kuchni, ale Wszechobena Wola Ouzaru chwyciła go za rękę i wskazała krzesło. -Tak, Pani.- westchnął tylko i usiadłszy wziął się do konsumpcji potrawy. -Nawet nie chciałaby tu przyjść, żeby mnie osobiście wstrzymać, tylko posługuje się tymi...- wykonał nieokreślony gest ręką szukając określenia, ale dał sobie z tym spokój. -Znów słyszałem jakieś piski... Ten szczeniaczek, którego dałem Ouzaru...- zapytał retorycznie, po czym przeprosił drowa i ruszył za dźwiękiem. Zszedł po schodach i wiedziony słuchem dotarł do komnaty Ouzaru. Zapukał. Cisza. Znów zapukał. Znów cisza. nacisnął na klamkę - zamknięte. Wyciągnął z kieszeni klucz i powoli przekręcił go w zamku. Zeth zapytał szeptem przez uchylone drzwi -Ouzaru... spisz jeszcze?- w co szczerze wątpił, bo przy tym psiaku spać się raczej nie dało. Stwierdził jednak, ze pokój jest pusty. Rozglądnął się dokładnie i poszedł do Kryształowej sali. Ouzaru była już na miejscu, gdy Książę przekroczył próg.
–Jak się spało?- zapytał i ponownie usiadł do swego dania i urwał nogę pieczonego indyka, po czym zaczął ją pogryzać. Chrupiąca skórka i delikatne mięso... może jednak przesadził z tą zmianą personelu? Chochliki całkiem nieźle sobie radzą...
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:12, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Zawołała psiaka, który to zaraz wskoczył jej na kolana. Wzięła go na ręce i z gracją wstała od stołu. Lekko dygnęła przed Drow'em i rzekła nieco zaspanym głosem:
- Myślę, że jest ci niezmiernie wdzięczny! I ja również, gdyż na śmierć o nim zapomniałam... Dziękuję jeszcze raz! - zawołała i pocałowała go lekko w policzek. Właściwie było to raczej muśnięcie ustami. Jednak w ciągu tego ułamka sekundy zdołał poczuć jej ciapło i kuszący zapach perfum...
- Skoro tak bardzo lubisz mojego pieska, to pozwalam ci go wyprowadzać.
Stwierdziła i podała mu coś małego do ręki. Wyglądało jak klucz, lecz było niezwykle ciężkie. Jakby z kamienia zrobione.
- Codziennie rano poproszę, nim mnie ta kupka futra obudzi - dodała trzepocząc zalotnie rzęsami i uśmiechając się rozkosznie. Gdy już zauroczyła nieco Kairon'a, odwróciła się do Księcia Ciemności i westchnęła:
- Spało się dobrze, ale krótko...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 15:23, 24 Kwi 2006     Temat postu:


-Hmm... kłopoty z utrzymaniem ciągłosci snu? Koszmary? Moze powinnaś, Pani, wrócić do pokoju i odespać? Zmęczony umysł nie jest zdolny do normalnej pracy.- powiedział Zeth ogryzajac nogę indyka. -Mam nadzieję, ze fakt, iż konsumuję tą pieczeń podczas rozmowy nie przeszkadza zbytnio...?- spytał i przerwał na chwilę. -Nie, nie, jedz spokojnie- odparła admina znużonym głosem. Zeth westchnął i dokończył drugą nogę indyka. -Odnalazłem ciekawe miejsce w górach. Teren wiecznego śniegu, myślałem o pewnym stoku... Ouzaru... umiesz jeździć na nartach, albo snowboardzie?- zapytał i zwrócił zaciekawione oczy w stronę kobiety. -umiem zjeżdżać na sankach, ale wolę być teraz tam, gdzie jest ciepło.- brzmiała odpowiedź. -Moze wiec przejażdżka po lesie? tylko jakim środkiem transportu?- zaśmiał się.-Konno raczej nie pojadę... może motory, piorunoptaki, czy może jakiś inny bardziej wyszukany srodek transportu?- zapytał upijajac łyk wina. -Tochę wiatru we włosach na pewno poprawi humor i ożywi- dodał i się uśmiechnął podając Ouzaru rękę.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:35, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Spojrzała na jego rękę i jakby sobie nagle o czymś przypomniała. Poleciała szybko do kuchni, dało się słyszeć jakieś dzwine brzdęki i inne odgłosy tłuczenia. Po chwili wróciła zadowolona niosąc sobie ogromny talerz ze stertą naleśników.
- Najpierw śniadanko! - zawołała i zabrała się z apetytem za pałaszowanie jedzenia. Gdy doszła do połowy strerty wydawało się, iz już nic więcej nie przełknie. Zatrzymała się wtedy na chwilę, wzieła głęboki wdech i powróciła do przerwanej czynności. Grube naleśniki polane karmelem jeden za drugim znikały z talerza...
Zobacz profil autora
MrZeth
Prince of Darkness
Prince of Darkness



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 511
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: diabły uciekają (Wrocław)

PostWysłany: Pon 15:40, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Książę tylko patrzył jak naleśniki znikają jeden po drugim i siedział cicho. Jakim cudem taka smukła postać jest w stanie w sobie tyle pomieścić? Ksiażę czekał i czekał, a z kuchni doszła dokładka nalesników. Zeth niewytrzymał i krzyknął -Mnie też dajcie!- po czym ruszył do wyścigu z Ouzaru, ale po 23 sztuce dał za wygraną. -Najedzona? Nie będzie za cieżko na brzuchu na przejażdżkę?- zapytał widząc zadowoloną minę adminki. -Moze sjesta?- dodał niepewnie szukając wzroku kobiety.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:56, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Kairon podziękował za przyzwolenie jako, że tak obyczaj nakazywał i usiadł po lewicy Ouzaru a naprzeciw Księcia. Nie zdążył jednak zjeść jeszcze niczego, gdy Ouzaru obdarowała go tymi wspaniałościami. To co działo się wewnątrz niego żadne słowa nie oddadzą na świecie a jedyne co miał do zaoferowania w odpowiedzi były te słowa.
- Przyjmuję z największą wdzięcznością ten obowiązek, który od dziś pocznę uważać za dar waszej Mości. - Po tych słowach rozpoczął posiłek.
Nie próbował jednak rywalizować w jakiś sposób z tą dwójką. Jadł spokojnie wpierw jajecznice z jaj 15-stu na boczku podwędzanym, następnie 10 tostów z konfiturą wiśniową, 4 porcje kiełbasek po 4 każda, do tego zjadł 2 bochenki świeżego chleba. A zakończył popijając to 2-ma kuflami piwa i 2-ma szklanicami mleka.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:01, 24 Kwi 2006     Temat postu:


Biedny Karion... Westchnięciem i miłym uśmiechem "witał" każdorazowo widelec Adminki w swym śniadaniu. Widać jajecznica na boczku bardzo jej przypadła do gustu. Raz nawet zeskrobała trochę konfitury na naleśniki, ale i na to nie zareagował. Po skończonym śniadanku Ouzaru energicznie wstała od stołu.
- No, to ja się już najadłam Very Happy Za piwo dziękuję, może wieczorem. Wiecie, chyba pójdę poleżeć sobie w wodzie. Potem można się gdzieś przejść, ale to jak południe minie. Nie lubię słońca...
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 43, 44, 45  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach