Autor / Wiadomość

Komnata Ouzaru

Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:00, 29 Cze 2006     Temat postu:


Wpatrywał się w nią i słuchał jej słów niczym szczur słuchający pieśni magicznego fletu. Jej słowa tak łagodne nie były tym co pragnąłby usłyszeć, lecz wieki życia nauczyły go by nie pokładać zbyt wiele nadziei w złudzeniach. Kolejne wersety jej słów kolejne myśli się rodziły. Tak wiedział dlaczego, lecz nie powie o tym nic by nie ranić jej, nie zawstydzać, jej słowa przecie były niczym lekki wybieg. Lecz tu nie koniec bólu, bowiem ostatnie jej słowa wyryły szerokie krwawiące czernią znamię na jego sercu, znamie które nie goi się nigdy.
- "Jakże to, czy Ona naprawę to powiedziała, samotnia, wynagrodzić, czy coś chcę. Czy Kairon ... Przecież Ja wszystko mam czego żywy pragnąć mogę. Mam kobietę, którą kocham a ona kocha mnie ... chyba ... "
I tego ostatniego słowa się wystraszył, zwątpił, poddał "to" w wątpliwość. Wtedy to twarz Kairona wykrzywionej do tej pory lekkim cierpieniem i radością zarazem, teraz "pobladła" przyjmując jednocześnie wyraz, którego Ouzaru nigdy nie widziała, wraz bólu, smutku, strachu wszystkie jednocześnie, wszytkie naraz, wyraz którego nikt nigdy nie powinien mieć, wyraz którego On na pewno nie powinien mieć.
- Co się stało? - Spytała wystraszona Ouzaru na co Askariotto machnął niewyraźnie ręką w przeczacym geście i odparł po jakimś czasie drżacym ciągle jeszcze głosem.
- Nie nic, nic takiego, jestem poprstu zmeczony, musze odpocząć. - Słowa te wyrzeczne jakby bez wiary, były typowe dla takich chwil jak ta. Kairon powoli zaczał odzyskiwać swój koloryt, lecz wyraz twarzy ciągle miał ten sam, "niepeweny". Pierwszy raz w swym długim życiu Aglust nie panował na swym ciałem, nie panował nad uczuciami, myślami, które błądziły po niebycie umysłu zapodając coraz to bardziej absurdalnymi rozwiązaniami. Karion zwątpił i bał się tego.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:30, 30 Cze 2006     Temat postu:


- Rozumiem - uśmiechnęła się do niego ciepło i przytuiła delikatnie. - Może więc się położysz i odpoczniesz? - spytała i nie czekając jego odpowiedzi uniosła jego ciało z podłogi i "przeniosła" swą mocą na łoże. Ucałowała go w czoło gładząc dłonią po policzku poczęła mu się przyglądać. Martwił ją ten smutek w jego oczach, którego powodu nie znała.
- Spokojnie - zagadała do niego ciepło. - Szybko dojdziesz do siebie i wkrótce będziesz zdrów jak dawniej. Dopilnuję tego - obiecała mu i położyła się obok.
Nie mogła jednak długo wytrzymać w bezczynności, tym bardziej, że Drow milczał jakby pogrążony w jakiś rozmyślaniach. Pocałowała go w policzek i zeszła z łoża, kierując się w nieco ciemniejsze miejsce w Komnacie. Usiadła w miejscu, gdzie były odciśnięte jej dłonie na podłodze. Chwilę się zastanawiała, lecz pokusa wygrała ze zdrowym rozsądkiem. Zespoliła się z Zamkiem i objęła go całego myślą, dotarła do najdalszych zakamarków budowli... Tym razem postanowiła poszerzyć swój zasięg o Ogrody i Karczmę. Zespoliła się niemal z każdą rośliną, każdym kamieniem i altanką. Posiadała teraz we władaniu ścieżki, fontannę i nawet stoliki u Elaine. Mogła z tego jednego miejsca u siebie w Komnacie dowolnie je zmieniać i kształtować, bez potrzeby wychodzenia i patrzenia na nie. Czuła je, każde z osobna i wszystkie razem...
Następnie skoncentrowała się na Komnacie i Drow'ie leżącym na łożu. Nie chciała go ranić, nie chciała go krzywdzić, lecz wiedziała, że najszybciej wyleczy go w taki a nie inny sposób.
"Uważaj... " - rozległo się zarówno w Komnacie jak i w jego umyśle. - "Nie bój się... "
I złączyła się fizycznie i psychicznie z jego ciałem. Wbiła się w niego sobą, tymi cienkimi żyłkami...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:20, 30 Cze 2006     Temat postu:


Kairon choć obecny ciałem to jednak nie był obecny duchem, był gdzieś indziej, nie słyszał jej słów, nie czuł jak go przeniesiono na łoże, nie czuł jej pocałunku. Róża na jego policzku, magiczne znamię nadane Mu przez Adminkę kilka tygodni temu emanowało ledwo widoczną metaliczną poświatą, która to raz po raz wzmagała to znowuż słabła na swej sile, lecz Ouzaru nie widziała tego, nie dostrzegła. Gdy po kilkunastu minutach Kairon usłyszał głos swej miłości , który dotarł do niego stłumiony i ledwo wyczuwalny drow nie bał się, nie miał tego w zwyczaju ufał życiu, ufał ... miłości ...
Wpierw Ouzaru złączyła się z ciałem wojownika, czuła że jest osłabione, czuła ból spękanych koci, niezliczonych obić i rozcięć, lecz wszystkie one były przytłumione, bólem który swe źródło miał gdzieś indziej. Wtedy to i zespoliła się z jego umysłem i tu zatraciła się w wewnętrznym chaosie. Głosy, głosy trzech osób, trojga Aglust nie brzmiały tak samo wszystkie jednocześnie prawiły, dyskutowały o czymś, lecz ona nie mogła pojąć o czym. Chaos ją przytłaczał, zdominował mogła tylko tu zostać i oszaleć, lecz nie ona się nie poddawała, powoli zaczęła się w wsłuchiwać kolejno w każdy oddzielny z głosów. Szybko wychwyciła pojedyncze słowa, wypowiadane przez każde z osobna.
- "Miłość, Ouzaru, zwątpienie, zaufanie, wiara, nadzieja." - Spośród tej maleńkiej grupki słów pierwsze trzy najczęściej się powtarzały, najgłośniej mówiono, najmocniej akcentowano. Skupiła się tak silnie jak tylko mogła i przez kilka uderzeń serca usłyszała klarownie wszystko. Tak, tych troje mówili o ... o Niej, mówili o uczuciu silniejszym a niżeli śmierć czy cokolwiek innego, o wątpliwości głupio zrodzonej, strachu który paraliżował umysł i ciało. Przez tą krótką chwilę zdawało się Jej także, iż oczyma duszy widziała trzy postacie, trzy nagie postacie prowadzące żywiołową konwersacje. Młodą kobietę o czarnych włosach, przeciętnej urodzie i mocno szpecących ją dwóch bliznach na plecach z których wystawały na półprzeźroczyste skrzydła ? Mężczyznę o przeciętnej budowie, włosach poznaczonych silnie siwizną, który podpierał się kosturem. Widziała i drow’iego muskularnego męża, o długich śnieżno białych włosach trzymającego miecz półtoraręczny wykonany z czarnego metalu. Otworzyła swe usta by cos powiedzieć, by przemówić do nich lecz wtedy coś, jakaś dziwna siłą usunęła Ją stamtąd, zabierając to wszystko co widziała i słyszała. Miast tego dostrzegła coś co wyglądało jak żyjące bijące serce, które z szerokiej szramy krwawiło mocno czarną gęstą posoką, która jednak w żaden sposób nie przypominała krwi. Po chwili jednak i ten obraz zniknął a w miejsce tego ujrzała parę platynowych oczu, które przyglądały się jej zimno. Lecz i ta wizja znikła zakrywając wszystko ciemność i wszech ogarniająca cisza. Karion wciąż leżał na łożu, pogrążony w bezruchu, ciągle mając na twarzy to niewyraźne przesłanie bólu. Ouzaru tym czasem leżała ciągle jeszcze z zamkniętymi oczyma na podłodze kilka metrów od miejsca w którym była jeszcze przed chwilą.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:47, 30 Cze 2006     Temat postu:


Niewiele rozumiała z tego wszystkiego, gdy się ocknęła. Nie podobało jej się również to, co ujrzała, a raczej poczuła i usłyszała. Cieszyło Ouzaru, że Drow ją kochał, lecz czy musiał wymagać tego samego od niej? Owszem, nie był jej obojętny, ale ona chyba nie potrafiła się komuś oddać w całości. Ciało, serce, uczucia... Była taka różna, miała tyle twarzy i obliczy, nie sposób było to wszystko pogodzić w jedną tylko "Ouzaru". Westchnęła wstając powoli. Jej ręce znów były całe umazane we krwi, gdy na nie spojrzała, wspomniała wizję serca Kairon'a. Przygryzła wargi, tak bardzo go zraniła sobą... i swoim zachowaniem. Nie było jego winą to, że źle ją zrozumiał. Lecz jej, że dała mu złudzenie prawdziwej miłości.
Wściekła uderzyła pięścią w ścianę rozkruszając ją i kalecząc swą dłoń. Zaklęła paskudnie pod nosem, czyżby traktowała go jak kaprys lub zabawkę? Nie, było w tym coś więcej, dużo więcej... tylko właśnie co? Spojrzała na niego i przysiadła obok na skraju łoża. Pokręciła głową i westchnęła.
- Przepraszam Cię. Nie mogę powiedzieć, żebym Cię nie kochała, ale nie jestem też pewna, czy to co czuję to właśnie miłość. Zależy mi na Tobie, Kairon... Nie jesteś mi obojętny, chcę, byśmy dalej byli razem... Wróć do mnie, proszę.
Powtarzała to kilkaset niemal razy, za każdym razem zmieniając swą postać na inną. Nie tylko kolor włosów, oczu i skóry się zmieniał, wygląd i rasa również. Czasem cały umysł i psychika. Nieraz ciężko było jej to powiedzieć, musiała się długo zastanawiać, by było to szczerym wyznaniem, dlatego też całość trwala kilka godzin... Lecz czy on ją w ogóle słyszał?
- Chciałabym, by to było tym, czego pragniesz... - szepnęła na koniec i położyła się obok niego zmęczona.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:34, 01 Lip 2006     Temat postu:


Askariotto ciągle leżał w całkowitym bezruchu, gdy Ta "gryzła" się wpierw sama ze sobą a potem siedząc koło niego wymawiała kolejne słowa i jednoczesne przybierając coraz to nowe formy. Gdy ostatnie słowa szeptem z jej ust się wydarły a ona sama spoczęła obok niego jeszcze przez kilka długich chwil jej słowa cichnąc coraz bardziej echem rozchodzić się poczęły po całej sali by w końcu zostać zastąpione przez głucha cisza wypełniającą sobą niczym ciężka mgła wszystko wokoło. Niedługo po tym jak cisza we władanie wszystko swe posiadła i nawet oddech był niemym dźwiękiem Ouzaru poczuła delikatne mrowienie, podobne jak gdyby ktoś dotykał jej dłoni, wiedziała iż ktoś, coś próbuje się dostać do komnaty. Po sekundzie jednak i to niecałej wszystko ustąpiło a na środku sali tuz obok niej pojawiła się znana Admine postać. Atheele widmowa siostra Kairona znowuż ją nawiedzała. Niematerialna istota wpierw zbliżyła się do swego brata gładząc jego czoła co o dziwno zdało się przynieś ukojenie umęczonej osobie Askariotto. Po czym od razu pojawiając się nad Ouzaru uśmiechnęła się lekko a Ouz ten uśmiech wydał się nie tyle co nie szczery, ale raczej wymuszony i cichym, widmowym głosem dochodzącym jakby ze wsząt dokoła poczęła mówić.
- On Cię kocha i ... - Tu umilkła jak gdyby szukając odpowiedniego słowa, albo nie będąc pewna tego co chce powiedzieć. - Algust, jego jedna cześć przypomina wszystko co zdarzyło się tyle lat temu w Menzo... w podmroku, że znowuż będzie tak jak wtedy, ale inni wierzą i trwają. - Ciche westchnienie wydarło sięe z piersi Atheele. - Jeśli pozwolisz zostanę tu jeszcze trochę. -
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:50, 03 Lip 2006     Temat postu:


Ouzaru kiwnęła głową na słowa ducha i odpowiedziała:
- Nie muszę pozwalać. Nie musisz się pytać...
Wstała i przeszła się po Komnacie. Rzeczywiście, wiele rzeczy tutaj przypominało Podmrok... a i ona sama ostatnio zachowywała się bardziej jak Drow'ka. Westchnęła i zmieniła swą postać. Barwa włosów jakby się rozjaśniła i od góry spłynęła miedzianym kolorem nadając rudego połysku. Zaplecione w ciasny warkocz włosy sięgały teraz kobiecie do pasa, a jej cera znów się przyciemniła. Ubrana była w ciemny, wygodny strój i uzbrojona jak na wojnę. Miecz w pochwie z łuski zielonego smoka swobodnie wisiał u jej lewego biodra, czarna pochwa skrywająca ostrze scimitara była przy prawym. Kobieta na plecach miała jeszcze starą klingę, nic specjalnego, ot znoszony już półtorak. Przy pasie posiadającym ogromną ilość przegródek, sakiewek i zamykanych kieszonek miała jeszcze dwa długie sztylety, a w ciemnej kamizelce z trzydzieści pięknych noży do rzucania. W ręku trzymała długi łuk z Żelaznego Drzewa, na ręku rękawicę do sokoła. Buty miała wysokie, wykonane z porządnej skóry i farbowane na czarno.
Rozejrzała się po Komnacie i odwróciła się do ducha, spogladając na Drow'kę swymi niesamowicie zielonymi oczyma. Twarz miała piękną, niemal boską, na czole znamię przypominające diadem z liści i kwiatów lilii, świecące delikatnym blaskiem, w spiczastych uszach kilka kolczyków, a dookoła małżowiny usznej odłamki szlachetnych i półszlachetnych kamieni, które teraz połyskiwały i mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Była bardzo wysoka i dobrze zbudowana, jak na Elfa. Już na pierwszy rzut oka widać było po jej budowie, że to wojowniczka, lecz w jej oczach było coś tak niepokojącego...
Pół-Drow'ka miała dość mocno rozchyloną koszulę, na tyle, że widać było duży medalion spoczywający na jej biuście. Przedstawiał on symbol Bogini Nocy i Gwiazd. Choć była ubrana raczej skromnie, miało się wrażenie, jakby to była szlachcianka.
- Kurai Kurenai - spokojnie się przedstawiła, lecz nie ukłoniła się. Głos miała zupełnie inny, delikatny i melodyjny, jak Elfy, choć bardzo stanowczy i ostry niczym jej miecze. - Ouzaru chciała, bym osobiście poznała Askariotto... - stwierdziła ściszając głos i spojrzała w stronę mężczyzny marszcząc nieco brwi.
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:49, 03 Lip 2006     Temat postu:


Niedługo później po tym wydarzeniu Kairon, Algust doszedł do porozumieniu czego owocem było jego przebudzenie. Nic nigdy nie cieszyło Go tak jak powroty z miejsc co prawda Mu znanych, nie mniej ciągle Mu obcych, bowiem żadnego z nich nie mógł nazwać domem. Tak to miejsce , miejsce w którym znajdował się teraz mógł, może nazwać domem. To miejsce gdzie czeka na niego Atheele, siostra Jego i Ouzaru, kobieta której odda swe serce i nic tego nie zmieni. To też to co ujrzał otworzywszy oczy piętno na nim głębokie wywarło. Bowiem miast ciemnowłosej kobiety o bladej skórze, oczach których barwa od błękitu po fiolet wyryły w pamięci, ujrzał co prawda nieprzeciętnej urody, ale półdrowk’ę. Nie Półkrwi siostrę, ale nieprawdę dziecię, które rasę jego plugawi tak, tak właśnie o półkrwi mrocznych elfach mawiano.
- Lepiej krew tego przelać niż dać by płynęła dalej w czyjś żyłach. – Powiedział tak cicho iż nawet On to ledwo zdolny był to usłyszeć.
Spojrzał raz jeszcze na nią badawczym spojrzeniem. Samemu nie wiedział co myśleć o niej jego platynowe oczy lustrowały ja szybko a Ona mogła się w nich przejrzeć. W końcu po dość długiej chwili zeszedł z łoża i podszedł na odległość kilku kroków do półdrow'ki. Była niższa od niego, lecz na tym kończyły się podobieństwa do "białej kapłanki".
- Nie jesteś Nią, nie jesteś Ouzaru, lecz coś w Tobie jest z mej ukochanej. - Mówił spokojnie, głos miał równy niezachwiany, niezmącony czymkolwiek szczery. Odziany w białe skórzane spodnie, równie biała kamizelkę z głębokim wcięciem stał dalej patrząc na nią i czekając. Widział swą siostrę, lecz nie reagował na jej obecność, nie tak jak ona, która widząc całą ta sytuacje "usiadła" na krześle, które należy do jej brata i w milczeniu czekała obserwując.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:12, 03 Lip 2006     Temat postu:


Kobieta uśmiechnęła się paskudnie, coś w jej oczach zalśniło złowrogo. Ukłoniła mu się elegancko i przemówiła płynnie w jego języku, jakby nigdy nie mówiła innym:
- Ja jestem tym, czego ona w sobie nie lubi przy tobie - na twarzy Elfki zagościł teraz złośliwy uśmieszek, jakby była ucieszona i dumna z tego. Spojrzała się na niego wyniośle i wyzywająco. Musiał doskonale zrozumieć to, co powiedziała przed chwilą. Nie czekała na żadną odpowiedź, zignorowała go tak, jakby był nic nie znaczącym paprochem na podłodze. Przeszła się dystyngowanym i władczym krokiem po Komnacie podziwiając ją, oczy błyszczały jej w niemym zachwycie. Drobnymi dłońmi dotykała skał, kryształów i nawet rzeźbionego łoża. Przez chwilę spoglądała na swe odbicie w marmurowej podłodze, widziała swe piękne oblicze i uśmiechnęła się sama do siebie. Następnie uniosła oczy na niebo i cicho coś wyszeptała dotykając symbolu Bogini Undo'miel. Wyraz twarzy jej złagodniał, jakby odrobina szczęścia wlała się do jej serca. Przymknęła oczy i spuściła głowę.
- Nie będę się więcej wtrącać - powiedziała nie spoglądając na niego. - Zamilknę na jakiś czas w niej, choć najchętniej bym się tym nie kłopotała.
Odwróciła się do niego przodem spoglądając spode łba. Miala wyraz twarzy i spojrzenie osoby, która bez mrugnięcia okiem zabijała swych znajomych i przyjaciół. Która trzymała niektórych przy życiu tylko dlatego, że byli jej w jakiś sposób przydatni i pomocni. Która nieraz zajrzała śmierci w oczy i nie bała się niczego na tym czy tamtym świecie, na którym już była... Ona nigdy nie kochała i kochać nie chciała, dla niej mężczyzna był tylko przedmiotem, który mógł jej sprawiac przyjemnośc, gdy tego chciała. W całym swoim życiu związała się tylko z jednym na dłużej i nawet była z nim szczęśliwa... Jednak po jej śmierci i odrodzeniu już nic nie było jak dawniej. Pokręciła głową odrzucając wspomnienia o Harad'zie w najdalszy zakątek umysłu i skonęła mężczyźnie na pożegnanie. Obrzuciła go przelotnie pożądliwym wzrokiem, wszak to "ona" się z nim ostatnio kochała... Zaśmiała się lubieżnie i posyłając mu całusa zaczęła blednąć.
I znów po chwili w Komnacie była Ouzaru, która rozłożyła przed Kairon'em swe dłonie w lekkim ukłonie.
- Teraz już będzie dobrze... Będzie już tylko lepiej, kochanie...
Zobacz profil autora
Kairon Askariotto




Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:33, 03 Lip 2006     Temat postu:


Kairon widział szybką zmianę i nie można powiedzieć, by serce nie zakołatało mu szybciej na widok wybranki swego serca. Delikatnie uchwycił jej dłonie po czym na każdej złożył po pocałunku nie zdejmując spojrzenia swych platynowych oczu. A gdy i to się dokonało spojrzał łagodnie na Atheele, wymawiając coś całkowicie bezgłośnie, także tylko duch pojmie te słowa w reakcji na co siostra Algust uśmiechnęła się uroczo, dygnęła i znikła. Askariotto rozglądał się jeszcze przez chwilę po komnacie wciąż trzymając białą kapłankę za dłonie by w końcu rzec.
- Tak teraz będzie już tylko lepiej, tylko czy było Nam to potrzebne ... – Niedokończone pytanie uwięzło w mrocznych murach, gdy Kairon napotkał wzrok Ouzaru.
Gdzieś w tle po kątach magiczne pajęczaki przędły swe nizwykłe sieci, niepokojone przez nikogo a Syn Nocy wylegiwał się na fotelu należącym do Drow’a.
Życie powoli powracało do normy, normy równie szeroko pojętej co chaos, życie, czy miłość.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:15, 03 Lip 2006     Temat postu:


Uśmiechnęła się do niego widząc radość w jego oczach. Rozejrzała się po Komnacie i juz miała kilka pomysłów, jak mogłaby mu umilić przebywanie tu. Puściła jego dłonie i na chwilę dotknęła muskularnych ramion mężczyzny. Cicha fala pożądania przelała się przez jej ciało, jednak zignorowała ją i szepnęła do niego:
- Poczekaj chwilę... - i nie czekając odpowiedzi mrugnęła zalotnie okiem i oddaliła się w jeden z dalszych, zaciemnionych kątów. Przez chwilę przyglądała się czarnej, nieregularnej ścianie, a ona pod jej wzrokiem zaczęła się nieco rozjaśniac nabierając brązowej barwy. Gdzieniegdzie ziemia przybrała kolor piaskowca lub delikatnej czerwieni. Ze ściany zaczął leniwie sączyć się wąski strumień wody i wypłukiwać zbiornik w podłodze, która też już była z ziemi, nie marmuru. Pokolei dookoła wody pojawiały się rośliny, paprocie o rozłożystych liściach i wysokie, grube trawy. Woda spłukiwala ziemię ze ściany, tworząc kaskady i coraz to nowsze, niższe zbiorniki. W końcu zniknęła gdzieś i było słychac tylko jej spokojny, kojący plusk. Ouzaru postawiła kilka kryształów o ciepłym, żółtym i pomarańczowym świetle oraz utworzyła wysoki komin w sklepieniu, sięgający aż Ogrodów. Umieściła w nim lustra, które odbijały promienie słoneczne i przekazywały je do Komnaty oświetlając mały wodospadzik i roślinność przy nim. Uśmiechnęła się zadowolona i podwyższyła nieco temperaturę. Zaczęła unosić się para, przez którą przebijały się promienie słoneczne i rzucały nieregularne cienie za liśćmi paproci. Nadało to temu miejscu delikatnej aury tajemniczości...
Po kilku nieznacznych gestach kobiety dookoła kaskad i zbiorników pojawiły się drewniane pale, dzięki którym owe zbiorniki nie będą się już więcej powiększać. Byly na tyle duże, że mogły wejść do nich spokojnie ze cztery osoby... Dotknęła dłonią wody, była przyjemnie ciepła.
- Kairon? - zawołała Drow'a. - Masz może ochotę na kąpiel? - spytała, gdy tylko do niej podszedł.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach