Autor / Wiadomość

[WarHammer] Ogranicz straty, by iść do przodu...

Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 08 Sty 2009     Temat postu: [WarHammer] Ogranicz straty, by iść do przodu...




22 dzień Brauzeit, 2529 wg KI,
gdzieś na szlaku między Nuln a Altdorfem,
Imperium.




Robiło się ciemno, więc przyspieszyliście kroku. Zwykły przypadek sprawił, iż szliście tą samą drogą, w tym samym kierunku. Wprost do karczmy, której szyld był już tak wytarty, że nie byliście w stanie go odgadnąć.
W środku karczma była tak samo zachwycająca jak z zewnątrz. Ciasna, zadymiona, zatłoczona i duszna. Skrzywiliście się, jednak nie było większego wyboru. W tak małej mieścinie zapewne był to jedyny taki przybytek.

- Prawdę mówię! Nie ukradłam tego! - zawołała jakaś kobieta, którą siłą ściągali ze stołu dwaj ochroniarze. Wywinęła się i kopnęła jednego z nich w twarz. Mężczyzna zatoczył się kilka kroków, trzymając się za krwawiący nos i oparł się ciężko o stolik za sobą. Blat przechylił się, a kilka kufli zsunęło, lądując na podłodze z trzaskiem i pluskiem rozlewanego piwa.
- Zabieraj łapy, ty owłosiony mutancie!
Drugi ochroniarz zatoczył się, trzymając się kurczowo za wybity bark. Kobieta o długich, ciemnych włosach, wyciągnęła szablę i mocniej ścisnęła jakąś trzymaną w drugiej ręce tubę. Machnęła kilka razy ostrzem, tnąc powietrze nad głowami zebranych, po czym skoczyła. Wykonała salto, gładko wylądowała jakiś metr od drzwi i rzuciła się do przodu.
- Z drogi! - warknęła na Was.
- Zatrzymajcie ją, to złodziejka! - zawołał ktoś z tłumu.

Zobacz profil autora
Serge
Elvenking



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:16, 08 Sty 2009     Temat postu:




Santiago Cazorla de Fuentes

„Condenar!”, zaklął po estalijsku w myślach postawny mężczyzna, gdy przekroczył wraz z jakimś facetem progi karczmy o nieznanym nikomu szyldzie. Istotnie, nie trafił w progi dziesięciogwiazdkowej gospody, ale przecież nie w takich warunkach zdarzało mu się spijać złocisty napój, więc zmierzył zmęczonym, choć skrywającym jakąś niespożytą wewnętrzną siłę wzrokiem całą salę. Jego nawet przystojną twarz okalał niedbały zarost, przystrzyżony pierwotnie na estalijską modłę, teraz jednak stanowczo domagał się balwierza. Ani zarost, ani też włosy nie skrywały wystarczająco kilku szram szpecących oblicze podróżnika.

Blizny wyglądające jak cienkie blade kreski mogły zostać zadane bronią podobną do tej, którą nosił przy boku. Był to rapier o dość niecodziennym kształcie, gdyż oprócz jelca miał pleciony ze stalowego drutu kosz całkowicie chroniący dłoń szermierza. Była to zresztą jedyna ozdoba tej oszczędnej, żeby nie powiedzieć surowej w swym wyglądzie broni. Dla wprawnych oczu szczegóły tego ostrza zdradzały jego świetne wykonanie. To była broń przeznaczona do fechtunku, pozbawiona niepotrzebnych ozdobnych elementów, którym hołduje tak wielu arystokratów. Widać było, że to broń do walki, a nie do parady.

Solidnie wyglądający rapier nie był jedynym uzbrojeniem Estalijczyka. Za pasem miał zatknięty pistolet z zamkiem skałkowym. Również pozbawiony ozdób, obiecywał brutalną skuteczność. Dopełnieniem wyglądu caballero był przewieszony przez ramię pas na ładunki, przypominający pasy noszone przez rajtarów, pozwalający trzymać pod ręką wszystko niezbędne do przeładowania broni. Przybysz wyglądem i zachowaniem przypominał raczej żołnierza, niż szlachcica, co jednak sugerował sygnet noszony na palcu. Jednak dla osób nie znających estalijskiej heraldyki nie mówił nc więcej o jego właścicielu.

Nim nowoprzybyły zdążył rozgościć się w przybytku, był świadkiem niecodziennej sceny. Ot, jakaś smukła, choć wyglądająca na kwiat wieku kobieta starła się z kilkoma typami i nieźle im dołożyła. Santi podziwiał jej kocie ruchy, które przejawiały dość ciekawą technikę... Stwierdził, że pewnie gdyby chciała to zabiłaby ich wszystkich. Zanim wybrał spojrzeniem stolik, przy którym zasiądzie, kobieta o kasztanowych włosach stanęła mu na drodze i warknęła:

- Z drogi! - machnęła estalijczykowi szablą przed gardłem.

Santi z rozbrajającym uśmiechem na twarzy podniósł ostentacyjnie ręce do góry i rzekł po estalisjku.

- Silenciosamente, seniorita... - puścił jej oczko. - Nie szukamy zwady, zwłaszcza z tak piękną i niebezpieczną kobietą jak wać pani. - de Fuentes odstąpił krok uśmiechając się zadziornie i robiąc jej miejsce, by mogła przecisnąć się między nim a nieznajomym towarzyszem z którym zawitał w progi tej gospody. - Chyba że waszmość ma coś do tej pani, więc proszę działać, z chęcią pokibicuję. - rzucił do czarnowłosego mężczyzny ukazując rządek białych zębów, co było rzadkością w Starym Świecie. - Ja muszę się napić...

Nie zwracając uwagi co zrobi mężczyzna, Santi skierował się do stolika puszczając wolno kobietę za którą tak gorączkowo krzyczeli ochroniarze. W sumie dobrze że im dołożyła, wszak nie każda z niewiast musi być kurą domową, a ci tutaj chyba o tym zapomnieli - to myśląc, zwadźca rozsiadł się wygodnie na krześle i gestem dłoni wezwał do siebie kelnerkę.
Zobacz profil autora
Evandril




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:55, 09 Sty 2009     Temat postu:



Axel Wagner

Długa podróż z Averheim nie była nawet zbyt ciężka. Tarabanienie się po bezdrożach Imperium, to był chleb powszedni dla Axela. Tylko raz przez całą drogę do Nuln dyliżans, którym podróżował został napadnięty przez zwierzoludzi.
Dziwnie spokojnie jak na tę porę roku, a to nie wróżyło nic dobrego. Z doświadczenia wiedział, że takie ciche dni są preludium do czegoś większego. Teraz to jednak nie było jego zmartwienie. Wylądował gdzieś na jakimś zadupiu i będąc szczerym wcale mu się tu nie podobało.
Nie miał nic do klimatu, ani tutejszych - jego zły humor, a w zasadzie jego brak wynikał z całkiem prozaicznych powodów. Zatruł się wędzoną rybą, którą na nieszczęście kupił w jakimś podejrzanym sklepie mijając wioskę Baushaft.
Lubił ryby, a ta wyglądała na świeżą i smaczną. Smaczna owszem była, ale nie świeża. Axel podążał przed siebie ze zbolałą miną i ciągle trzymając się za brzuch. Zrządzeniem losu wkroczył w progi karczmy z jakimś brodatym przystojniaczkiem i był świadkiem jakiejś awantury z udziałem zaawansowanej wiekiem, choć pięknej kobiety. Ta gracja, te ruchy, te oczy... Axel stał jak zauroczony ciemnowłosą. Gdy warknęła na nich obu uśmiechnął się delikatnie. Najpierw jednak odezwał się brodaty przystojniak.

- Silenciosamente, seniorita... - rzucił nieznajomy. - Nie szukamy zwady, zwłaszcza z tak piękną i niebezpieczną kobietą jak wać pani. Chyba że waszmość ma coś do tej pani, więc proszę działać, z chęcią pokibicuję. Ja muszę się napić...

- Akurat ta dama nie jest moim największym zmartwieniem i nie mam zamiaru zatrzymywać jej dłużej w tym przybytku – zrobił miejsce kobiecie, by mogła się prześliznąć.

Następnie podszedł do karczmarza i cały czas trzymają się za brzuch rzekł do niego.
- Dobry człowieku, zaparz mi mięty, dobrze? I zarezerwuj dla mnie jednoosobowy pokój na piętrze – Axel rzucił złotą monetę po czym podszedł do stolika zajmowanego przez postawnego mężczyznę, z którym tutaj przybył.

- Mogę? - spytał patrząc na wolne krzesło i nie czekając na odpowiedź rozsiadł się przy stoliku. Skrzywił się nieco gdy brzuch znów zaczął dokuczać, po czym powiedział. - Axel Ziegler ma godność. Wygląda pan na nietutejszego... południowiec, zgadza się? Co pana sprowadza w te strony? Wybaczy pan nachalność, ale miło będzie spędzić wieczór w jakimś zacnym towarzystwie, może i dowiem się jakiś ciekawych wieści płynących z Tilei? Estalii? - zapytał mężczyzna i podziękował karczmarzowi gdy ten przyniósł mu mięty w glinianym kubku. Popijając łyżeczką gorący napój oczekiwał na odpowiedź nieznajomego.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:18, 09 Sty 2009     Temat postu:


Nim Axel usłyszał odpowiedź, przy stoliku pojawiło się kilku nieprzyjemnych dryblasów. Jeden z plastrem mięcha na opuchniętym nosie, drugi trzymający się za ramię, poza tym jeszcze dwóch wyglądających na zupełnie zdrowych. Wszyscy byli wysocy, umięśnieni, ubrani w ciemne spodnie i skórzane kurtki. Od razu zauważyliście pałki i długie noże. Ktoś wybiegł z karczmy, krzycząc coś za kobietą, a miły komitet powitalny zawisł nad Waszymi głowami. Twarze ochroniarzy były purpurowe z wściekłości. Jeden z nich uderzył z całej siły pięścią w blat, wywracając kubek z gorącą miętą wprost na kolana Axela.
- Do cholery jasnej, czemuście ją puścili?! - ryknął postawny mężczyzna.

Santi poczuł masywną dłoń na swym ramieniu.
- Wynoście się, psy!
Widać nie byliście tu mile widziani. Brzuch Axela znów dał o sobie znać, aż mężczyzna zbladł na twarzy. Wieczór zapowiadał się mało ciekawie...



[Jeśli idę za szybko, powiedzcie. Wychodzę z założenia, że nic tak nie jednoczy, jak wspólne kłopoty Wink Obiecuję, że niebawem Wasze postacie będą miały czas spokojnie pogadać.]
Zobacz profil autora
Serge
Elvenking



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:13, 10 Sty 2009     Temat postu:



Axel & Santi

Ziegler podniósł się szybko do pionu czując na kolanach gorący napój i dramatycznie klepał dłońmi po udach próbując jakoś zmniejszyć ból. Zacisnął zęby i syknął do draba, który przewrócił na niego kubek.

- Zobacz, co zrobiłeś dupku! To były moje najlepsze spodnie! – nie czekając co odpowie, czarodziej chwycił za krzesło na którym siedział i zdzielił dryblasa z całej siły prosto w kark. Nie zamierzał na razie pokazywać kim jest i co naprawdę potrafi, póki sytuacja nie była aż tak dramatyczna.

Santi natomiast wykorzystał moment zdezorientowania ochroniarzy i szybko dobył zza pasa swój pistolet, zerwał się z krzesła i przystawił broń do szyi draba nim ten zdążył zareagować. Widząc, że reszta osiłków zamierza spuścić manto poparzonemu, Santi zareagował stanowczo.

- Jeszcze krok, a wasz koleżka będzie miał ogromny ból głowy i żaden cyrulik mu już nie pomoze. - zatrzymali się i spojrzeli na estalijczyka. - Nie szukamy kłopotów, chcemy się tylko spokojnie napić i przespać w tej gospodzie. Wasz kompan dostał po łbie, ale wylał gorącą miętę na kolana mojego towarzysza, więc jesteśmy na zero! - Santi świdrował ich zabójczym wzrokiem, jednocześnie trzymając palec na delikatnym spuście swej broni. Jeśli tamten by choć drgnął... - Możemy załatwić tę sprawę na dwa sposoby – łatwy i trudny. Łatwy jest taki, że wy zajmiecie się swoimi sprawami a my swoimi i każdy pójdzie w swoją stronę. Trudny?... - na twarzy zwadźcy wykwitł dziwny uśmiech. - cóż, sami zobaczycie...

Axel trzymając się kurczowo swej lagi wysłuchiwał słów brodatego. Wyglądało na to, że południowiec jest jakimś awanturnikiem, a pewność w głosie świadczyła o tym, że wiedział co mówi i z pewnością był diablo niebezpieczny w walce. Przez chwilę czarodziej nawet dziękował Sigmarowi za to, że spotkał go na drodze – pewnie gdyby zawitał tu sam, to zostałby nieźle obity przez tych osiłków. Tak istniała szansa, że wyjdą z tego bez szwanku. No, może prawie... bo w Starym Świecie nigdy nic nie wiadomo. Tak na wszelki wypadek przygotował sobie w głowie formułę czaru, którego użyje, gdyby atmosfera zrobiła się zbyt napięta...

[Evandril: ten czar to 'uśpienie', Ouzi. Jeśli będą się rzucać, to Axel wypowie szybko tę prostą formułę i odeśle kilku do Morra (jeśli MG tak zadecyduje oczywiście Wink]
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:07, 10 Sty 2009     Temat postu:


Wyglądało na to, że ochroniarze tak łatwo nie zrezygnują. Santi widział ich porozumiewawcze spojrzenia i lekkie kiwnięcia głową, już miał nacisnąć na spust, gdy do stolika podbiegł karczmarz.
- Panowie! Proszę! - zawołał, sapiąc z wysiłku. - Bez rozlewu krwi... Sędzia chciałby z panami pomówić...
Ochroniarze odstąpili od stolika, wciąż mierząc wściekłym spojrzeniem Santiego, Estalijczyk domyślał się, że przy najbliższej okazji będą mu chcieli policzyć żebra. Odciągnęli zemdlonego towarzysza i po chwili na ich miejscu pojawił się chudy, wysoki mężczyzna. Odziany był w długie ciemne szaty, które jeszcze bardziej go wyszczuplały i nadawały jego osobie jakiś posępny wygląd. Jednak w oczach sędziego dało się zauważyć iskrę ciepła i życzliwości, gdy na Was spoglądał.
- To dość niewygodne i komplikujące, iż pozwolili panowie uciec tej złodziejce. Powinienem wtrącić was do celi na... jakiś czas. Jednak - uniósł dłoń widząc, jak otwieracie usta, by coś powiedzieć - mam propozycję.

Santi rozsiadł się znów przy stoliku i popatrzył z politowaniem na mężczyznę, który podszedł do nich.
- To nie nasza sprawa, ochroniarze są od tego żeby zatrzymać potencjalną złodziejkę. I nie strasz pan celą, bo nie urodziłem się wczoraj, żeby dać się na to złapać... - Napił się piwa i spojrzał ostro na mężczyznę. - Co to za propozycja? Myślę że ja i mój towarzysz...

- Axel...
- rzucił czarnowłosy.

- ... możemy wysłuchać co ma pan do powiedzenia. Potem podejmiemy decyzję co dalej... - mruknął Estalijczyk.

Na twarzy sędziego pojawił się lekki uśmiech.
- Rzeczywiście, nie urodził się pan wczoraj - odparł, śmiejąc się serdecznie. - Panowie pozwolili Margit opuścić karczmę i dzięki temu udało jej się uciec, prawdopodobnie będzie chciała się schronić u siostry. Gdybym wysłał tam strażników, zapewne nic bym nie zdziałał. Zależy mi na odzyskaniu skradzionej rzeczy bez użycia przemocy, dlatego prosiłbym, żebyście to wy ją odebrali. Wam szybciej zaufa i zrozumie, że najlepiej zrobi, oddając mi to, co dziś ukradła. Uprzedzając pytanie, jest to mapa, która prowadzi do potężnego artefaktu. Miała zostać dziś zniszczona... - urwał i odkaszlnął. - Oczywiście, zostaniecie wynagrodzeni za fatygę.
Zobacz profil autora
Evandril




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:04, 11 Sty 2009     Temat postu:



Axel

Mężczyzna zasiadł do stołu odprowadzając wzrokiem ochroniarzy i skoncentrował się na tym, co mówił nieznajomy, jednocześnie krzywiąc się, gdy mokre spodnie przywarły do ciała. Gestem zawołał karczmarza, złożył nowe zamówienie na miętę i popijając ją wsłuchał się w opowieść sędziego, jak nazwał go gospodarz. Brzuch przestawał boleć; widać spora dawka adrenaliny stłumiła skutecznie ból.

- Dlaczego uważa pan, że Margit, jak nazwał pan tę powabną niewiastę, będzie skłonna nam zaufać? - spytał, gdy tamten skończył. - Przecież zupełnie nas nie zna, a to, że pozwoliliśmy jej odejść, zupełnie nic nie znaczy. Skoro mielibyśmy odzyskać dla pana skradzioną mapę, ona na pewno potraktuje nas jako swoich wrogów. Co sądzisz, przyjacielu? - spojrzał na estalijczyka, który zupełnie wyluzowany popijał piwo słuchając obu mężczyzn.

- I ostatnie pytanie na tę chwilę... Co to za artefakt, do którego prowadzi ta mapa? Skoro miała być zniszczona, to pewnie przedmiot związany jest z siłami Chaosu, czy tak? - ostatnie słowa Axel wypowiedział ciszej; nie każdy musiał wiedzieć o czym mówią, a takie słowo jak 'chaos' na takim zadupiu wywoływało różne dziwne odruchy zabobonnych ludzi. Spojrzał na brodatego przystojniaczka i dodał z uśmiechem na twarzy: - I jak cię do cholery zwą?
Zobacz profil autora
Serge
Elvenking



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:49, 11 Sty 2009     Temat postu:



Santi

Zwadźca z delikatnym uśmiechem na twarzy przysłuchiwał się temu, co ma do powiedzenia mężczyzna, który nie pozwolił mu się zabawić z ochroniarzami. Popijając spokojnie piwo przypominał sobie kasztanowe włosy i ostre niczym jego rapier spojrzenie dojrzałej kobiety, która zwiała ochroniarzom. Doszedł do wniosku, że mógłby się nawet z nią zabawić, gdyby chciała.

- Jestem Santi, po prostu... – rzekł, gdy Axel zapytał go o godność. Wolał nie przedstawiać się pełnym nazwiskiem, zwłaszcza że ten cały sędzia wyglądał na podejrzanego typa. - Możemy zająć się tym zadaniem, ale potrzebujemy wiedzieć coś więcej o tej mapie, artefakcie i oczywiście o Margit. Gdzie mieszka, czym się zajmuje, jakie ma powiązania... To wszystko może być bardzo przydatne. A co do ceny, myślę że za pięćdziesiąt koron na głowę jesteśmy w stanie przyjąć zlecenie. W końcu ma pan do czynienia z fachowcami, prawda, Axel?

'Cholera wie kim ty jesteś', pomyślał Santi, ale dobra ściema to połowa sukcesu jak mawiał ś.p. ojciec. Poza tym w głowie zwadźcy zrodził się chytry plan, ale wolał go na razie zachować dla siebie. Jeśli wszystko ułoży się tak jak trzeba, wyjdą z całej sytuacji dużo bogatsi...

Uśmiechnął się do sędziego zadziornie i popijając piwo oczekiwał tego, co im odpowie.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:12, 11 Sty 2009     Temat postu:


- Zacznę może od artefaktu - powiedział sędzia i nachylił się lekko w Waszą stronę, ściszając głos. - Nie jesteśmy pewni, co to za artefakt, ale biorąc pod uwagę fakt, iż mapa należała do maga bratającego się z Chaosem, możemy jedynie podejrzewać, że nie jest to nic bezpiecznego. Zapewne w rękach nieodpowiedniej osoby przyniosłoby nam wiele nieszczęść. Dlatego wolimy zniszczyć mapę, która zawiera wskazówki, niezbędne do odnalezienia tego artefaktu. Zapewne sam przedmiot byłoby ciężko unicestwić... - Mężczyzna spojrzał się na Was posępnie i zamyślił się na chwilę. - Margit. Hmm... Jej siostra, Ingrid, mieszka tutaj. Margit jest u niej częstym gościem i kojarzy już mieszkańców naszego miasteczka z widzenia. Dlatego łatwiej by było zaufać jej obcym, którzy już raz okazali się pomocni. A w każdym razie taką mam nadzieję. Nie wiem, czym się zajmuje, nie znam też miejsca zamieszkania tej kobiety, wydaje się być ciągle w trasie i zawsze sprawia masę problemów. - Skrzywił się. - Mapę chyba może odczytać tylko mag, a takowej osoby u nas w mieście nie ma. Co do pańskiej stawki, jest ona do przyjęcia. JEŚLI uda wam się odzyskać mapę. Zgoda?

Na chwilę zawiesił wzrok na Santim, a następnie na Axelu. Z jego spojrzenia łatwo było wyczytać, iż miał nadzieję, że przyjmiecie zlecenie i będzie miał kłopot z głowy.


[Wow, nie sądziłam, że aż tak się zaangażujecie w sesję, dziękuję za szybkie odpisywanie Smile Mam nadzieję, iż bawicie się tak samo dobrze jak ja Very Happy Świetnie się Was czyta, Panowie Smile Dziękuję. I przepraszam, jeśli piszę zbyt krótkie posty.]
Zobacz profil autora
Serge
Elvenking



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:25, 12 Sty 2009     Temat postu:



Santi

Zwadźca z uwagą przysłuchiwał się słowom sędziego. Wyglądało na to, że Axel miał rację i jednak chodzi o przedmiot związany z Chaosem. To zmieniało nieco postać rzeczy, choć estalijczyk stwierdził w sumie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. No ale o tym pomyśli już później, zwłaszcza, że w tym facecie było coś, co nie dawało południowcowi spokoju – pewnie przy odrobinie szczęścia sędzia sam chciałby odnaleźć ten przedmiot i sprzedać gdzieś na czarnym rynku, albo Myrmidia wie co jeszcze. Santi zamoczył usta w kuflu złocistego napoju, po czym rzekł do mężczyzny.

- Jeśli o mnie chodzi, to może pan na mnie liczyć. Ty też w to wchodzisz, prawda, Axel?- uśmiechnął się szeroko do towarzysza ukazując biały uśmiech. - Powie nam pan gdzie mieszka siostra Margit a my zajmiemy się resztą. Aha... jeszcze jedno – nikt nie lubi pracować za darmo, więc myślę że przydałaby się jakaś zaliczka... powiedzmy piętnaście koron na głowę. - Santi uśmiechnął się krzywo. - Wie pan, warto mieć jakąś dobrą motywację do działania, prawda? A o mapę proszę się nie martwić; nieważne jak ale ją odzyskamy. Nie, compadre? - rzucił do Axela i klepnął go w plecy tak, że kompan niemal znowu wylał na siebie kubek mięty.

- Zaczniemy jutro, dzisiaj chcę się wykąpać i porządnie wyspać – od dwóch dni byłem w siodle. A teraz niech pan rzuci monetą, będzie za co opłacić pokój. I mógłby się pan przedstawić, będziemy wiedzieć do kogo się zwrócić, gdy odnajdziemy co pańskie... - zwadźca rozsiadł się wygodnie na krześle i oczekiwał reakcji sędziego.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach