Autor / Wiadomość

[Neuroshima] Ile warta jest jednostka?

CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Śro 22:03, 24 Maj 2006     Temat postu: [Neuroshima] Ile warta jest jednostka?


Jeszcze nie mam żadnych wymagań, tylko pytanie - w jakich klimatach ma być sesja. Mam dwie propozycje - Obcy: Ósmy pasażer Nostromo, lub postapokaliptyczna Neuroshima vel Fallout. (Jeśli ktoś ma inne, niech da znać)
Zobacz profil autora
Zaknafein
Elf zamkowy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 207
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Free City Vratislavia

PostWysłany: Śro 22:08, 24 Maj 2006     Temat postu:


Jak dla mnie najlepsza byłaby Neuroshima/Fallout.
Zobacz profil autora
Ouzaru
Blind Guardian



Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 788
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunbar, Szkocja
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:11, 24 Maj 2006     Temat postu:


Nie mam zdania, jestem szczęśliwa Very Happy
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Czw 20:00, 25 Maj 2006     Temat postu:


Dobra, jak są przynajmniej dwie (?) osoby i jedynie jedna się wypowiedziała, to otwieram rekrutację Wink

Nie wiem na ile znacie świat Neuroshimy/Fallouta, więc trochę Wam to przybliżę.

Świat nie jest już takim miejscem jak był kiedyś. To już nie wspaniała kolebka ludzkiej cywilizacji, lecz jej wychodek. Nie ma już telewizji, nie ma popcornu, nie ma wielu pięknych kobiet. Teraz nie jest bardzo ważne ile wiesz na temat malarstwa Rembrandta, jeśli umiesz dobrze strzelać, jesteś cenionym człowiekiem.
A dlaczego tak się stało? Wszystko zaczęło się wiele lat temu. Kiedy spadły pierwsze bomby, kiedy ktoś z tych "u góry" nie wytrzymał i nacisnął czerwony przycisk...

- Mała dziewczynka stała z matką na obrzeżach miasta. Stała w gigantycznym korku. W końcu jej matka nie wytrzymała i z krzykiem wyszła z samochodu, przechodząc na stronę dziecka, otwierając drzwi i łapiąc je w ramiona.
Mała nie płakała, nie wierzgała się. Czuła, że śni, że to nie dzieje się naprawdę. Że te tłumy ludzi na ulicy, ten gigantyczny korek to tylko złudzenie. Wystarczy mocniej przetrzeć oczy i obudzić się w ciepłym łóżeczku tuląc swego misia. Jednak nie było ciepłego łóżeczka. Nie było misia. Była nienazwana groza, panika i strach.
Matka z córką w ramionach ruszyła biegiem przed siebie. Nie było czasu na zastanawianie się, nie było czasu na przysłuchiwanie się szaleńcom i ich krzykom: "To już koniec!"; "Nadeszła godzina gniewu Pana"; "Dlaczego?!"
W końcu siły kobiety uległy wyczerpaniu. Już zrozumiała, że nie uratuje córki. Zmusiała się do delikatnego uśmiechu, pocałowała ją w czoło, odgarniając blond - czuprynę małej. Obie obróciły się w stronę miasta...
Wtem, na motorze crossowym, na drodze pojawił się góra 17-18 letni chłopak. Nic nie robił sobie z korku na jezdni, z niczego nic sobie nie robił. Uciekał z miasta, uciekał i płakał głośno i rzewnie. Zostawił rodzinę - zabrał jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i jechał sam...
Chłopca dostrzegł też lekko łysiejący mężczyzna po 40 z widoczną nadwagą. Jego uwagę przykuł motor - nadzieja ucieczki. Wiedział, że sporo ryzykuje, jednakże wyciągnął ze swojej małej torby rewolwer. Ręce mu drżały, pocił się, ale wiedział co zrobić.
Kobieta widząc chłopaca podjęła się desperackiej próby zatrzymania go. Zaczęła wołąć w jego kierunku, jak wcześniej robiło to wielu ludzi. Znowu poczęła ogarniać ją rozpacz. Nagle ku zdziwieniu wszystkich, pewnie z boską pomocą, rozległ się jej wysoki krzyk: "Błagam, weź chociaż moją córeczkę!"
Chłopak usłyszał wyraźnie tę prośbę. Zaczął zwalniać, miał zamiar pomóc kobiecie, musiał to zrobić, by uspokoić sumienie... Zwolnił i starając się utrzymać przed zrzuceniem, dojechał do kobiety. Wziął dziewczynkę z wyciągniętych rąk kobiety. Bez pytań, bez słów. Oboje wszystko już sobie wyjaśnili.
Motorzysta już ruszał, kiedy to hałas znowu przeszył dźwięk. Straszny dźwięk - huk wystrzału. Wszyscy spojrzeli w kierunku mężczyzny z rewolwerem, który to z niedowierzaniem patrzył na to co zrobił. Zastrzelił kobietę, która oddawała dziecko chłopcowi na motorze... Zasłoniła własnym ciałem swą córkę i chłopca.
Rewolwer wypadł mu z rąk, a on włożył sobie pięści w oczy i załkał. Wściekły tłum, szybko wymierzył mu samosąd.

Dziewczynka patrzyła na śmierć swojej matki. Chciała wyrwać się temu nieznajomemu na motorze, jednak on trzymał mocno. W końcu powloli ruszył, zostawiając za nimi ciało matki dziewczynki... Kiedy zniknęło jej ono całkowicie z oczu, wtuliła się w tego chłopaka i zaczęła płakać. To co się tu działo, było prawdą...


Bomby zmieniły na zawsze krajobraz. Teraz widokiem, który najczęściej ujrzysz podczas swoich wędrówek będzie pustynia z lejami po bombach, jak rodzynkami w ciastku. Przedwojennym oczywiście, bo nikt teraz nie myśli o produkcji ciastek.
Miasta oczywiście istnieją. Nędzne zbiory lepianek, namiotów, ruiny dawnych miast. Wszystko to trwa, nikektórzy nawet decydują się budować Stany od fundamentów. Na przykład Nowy Jork - ogłosili się już stolicą i sukcesywnie zajmują się odbudową miasta. Potrzebują inżynierów i architektów...
Nie ma już tak wielu ludzi jak kiedyś. Na pustyni prawdopodobieństwo spotkania ludzi maleje prawie do zera. Za to często ujrzysz potworne bestie i mutantów - wynaturzenia ewolucji.
Słyszałeś o wojnie z Molochem na północy? Nie? To coś ci o niej powiem. Toczy się już od zrzucenia pierwszych bomb na stany. Jest okrutna i krwawa. Zabrała już wiele ludzkich istnień. Czym jest Moloch? Ciężko to określić. To coś jakby zbiór elektrowni, hut, fabryk, połączonych w gigantyczną sieć za pomocą kabli. Rządzi tym wszystkim jakaś zupełnie obca nam, ludziom, sztuczna inteligencja. I toczy z nami wojnę o każdy kawałek ziemi. A w jaki sposób? No cóż - używając robotów, podsyłając nam na tyły mutantów (nie mówiłem ci, że to moloch tworzy te potwory - on jest super inteligentny, pokazał na co go stać, dobierając się do genetyki), trując gazami i bronią chemiczną. To okrutna wojna. Maszyny można wymieniać. Ludzi nie. A wspominał Ci już ktoś o tym, że Moloch porywa ludzi i łączy ich z maszynami w szalone bestie walczące po jego stronie?
U nas na południu jednak nie to jest największym problemem. Słyszałeś coś o Neodżungli zbliżającej się od Meksyku? Ja niewiele, czas pokaże, co to za diabelstwo. A znasz Tornado? Nie, nie ten wiatr, lecz narkotyk. Narkotyk, który sprawia, że przenosimy się w przeszłość - w czasy sprzed wojny. Więcej ci o nim nie powiem, bo nie brałem. Nie jestem romantkiem, ani szaleńcem. Tak nie ocalimy świata.

Nie ma już systemu monetarnego. Teraz ludzie żyją z handlu wymiennego. I jest to bardzo skomplikowaną rzeczą. Wielu żyje z handlu - bo na przykład w niektórych miejscach za kilka litrów paliwa, masz zapewnione życie barona, by w innych znów móc zostać jedynie z tym paliwem, bez jedzenia... Wielu się wycwaniło i zarabia na różnicach cenowych.

Jest w Stanach jeszcze kilaka wielkich miast. Są jeszcze ostoje ludzkości. Ale kogo interesowałyby takie światowe sprawy... Póki co, nasza wioska dobrze się trzyma i nie potrzeba nam styku ze światem zewnętrzym... Ale wy, młodzi... Was ciągnie za horyzont. Kto wie, może to wy odkryjecie sposób na zniszczenie Molocha, hehe. A może będziecie kolejną strawą dla nocnych demonów... Wszystko jeszcze przed wami...

-------------------------------------------------------------

Nie wiem, na ile zdołałem wam opowiedzieć, reszta wyjdzie w praniu. Teraz info, jak ma wyglądać karta postaci:

Imię, pseudonim, nazwisko, ród:
Wygląd:
Historia postaci: (od razu zaznaczam, że by urodzić się przed wojną, trzeba by mieć z 70 lat Wink)
Charakter:
Ekwipunek: (pamiętajcie, że w tym świecie jedne towary mają większą wartość, inne mniejszą Wink I czasami zegarek jest skarbem Smile Aha i zawżyjcie tutaj też broń, chociaż nie ma co liczyć na cudeńka techniczne)

Umiejętności posiadane przez postać oraz jej atrybuty (tj. Spryt, Charakter, Budowa, Zręczność, Percepcja) określę na podstawie Historii i Wyglądu. Tam trzeba to wszystko zawrzeć Wink

Sesję rozpoczniecie w małej wiosce - a właściwie dawnej stacji benzynowej wraz z parkingiem i buduneczkami z karbowanej blachy wokół. Możecie stamtąd pochodzić, ale też z innej części Stanów. (Po dobrym uzasadnieniu ofc)
Zobacz profil autora
BLACKSouL
Zabójca Kwadratowych Rzodkiewek



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 20:31, 11 Cze 2006     Temat postu:


Dzieciństwo Marcusa było beztroskie i spokojne. Jako dziecko nie wymagał zbyt wielkiej opieki, sam sobie ze wszystkim radził. Ojciec wychowywał go na religijnego człowieka. Od małego wraz z nim czytał Biblię, uczył go modlitw i chodził z nim do kościoła. Gdy wybuchła wojna, syn Josepha McKirkey’a miał już dwanaście lat. Marcus pamięta pierwsze wybuchy. Parę godzin przed buntem maszyn czytał Apokalipsę św. Jana. Uznał to jako znak od Pana, bo spełniła się zagłada świata zapowiedziana w Ewangelii. Do dziś pamięta tamten dzień. Bomby spadały jedna po drugiej. W parę minut wielkie Salt Lake City obróciło się w skażone zgliszcza. Ludzie ginęli. Wszędzie była śmierć. Nawet jego brat zginął. Nie od wybuchu, czymś się zaraził. Była to chyba choroba popromienna. Rodzice na szczęście przeżyli. Nie było łatwo żyć po apokalipsie. Zanim wszystko się jakoś ustabilizowało były ciężkie czasy. By znaleźć coś do jedzenia, trzeba było szukać cały dzień, a większość z znalezionych rzeczy była skażona.

Po paru latach ojciec Marcusa miał kryzys wiary. Przestał wierzyć w to, czego uczył swojego syna. Rosnące w Salt Lake City sekty wykorzystały to i zwabiły go w swoje sieci. Joseph stał się członkiem jednego z fanatycznych kultów wmawiających ludziom, że Moloch to kara dla grzeszników. Sekta pomagała maszynom w zagładzie – zabijała wszystkich innowierców. Podstarzały, sześćdziesięcioletni pan McKirkey pewnego razu wrócił do domu z nożem w ręku. Zabił swoją żonę, ale jego syn zdążył uciec. Było to ciężkie przeżycie dla siedemnastolatka, którego jedynym autorytetem do tamtej pory był ojciec.

Następne trzy lata z życia Marcusa to zagadka. Nie pamięta, albo nie chce powiedzieć co wtedy się działo. Przyjęto, że mieszkał na ulicy po ucieczce z domu. Większość ludzi mówi, że zaszył się między szczury i robił to co one – zbierał rozmaite rzeczy i sprzedawał. Reszta twierdzi, że żył z kradzieży i żebractwa. Ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna ze względu na umiejętności złodziejskie inkwizytora. Potrafi on cicho chodzić i niespostrzeżenie wyjmować innym ludziom rzeczy z kieszeni – tego nie można się nauczyć poprzez zbieractwo. Krążą także plotki, że Marcus był w tamtym czasie płatnym mordercą pracującym dla skłóconych ze sobą sekt, co by tłumaczyło jego umiejętności bojowe. To jest największa bzdura jaką zdołali wymyślić mieszkańcy Salt Lake City, którzy mieli okazję oglądać walki inkwizytora. Sam inkwizytor potwierdza pierwszą wersję, ale nikt nie wie czy mówi prawdę.

W wieku dwudziestu lat McKirkey został znaleziony przez stowarzyszenie chrześcijan działających w mieście. Jak go odnaleźli? Marcus mówi, że przyszedł do ruiny kościoła i ukrył tam się na parę dni przed zazdrosnymi o jego zdobycze szczurami. Dwudziestolatek został zwerbowany przez głowę organizacji, księdza Paula Simona. Organizacja działała tak jak przed wojną – jej członkowie odbudowywali kościół, modlili się, odprawiali nabożeństwa, pomagali potrzebującym, itp. Nie było mowy o dostosowaniu wiary do nowych czasów. Aż do pewnego czasu...

Po roku Marcus bardzo zżył się ze stowarzyszeniem, ale nic nie jest wieczne. Organizacja została zaatakowana przez ten sam kult, w którym był ojciec inkwizytora. Teraz chrześcijanie musieli stawić czoła wrogom przy pomocy broni. Przez kilka miesięcy dzielnie walczyli. Właśnie podczas tego okresu Marcus wyszkolił swoje zdolności bitewne. Nauczył się walczyć bronią palną, bronią ręczną i nabył umiejętności przywódcze, ponieważ nieraz musiał dowodzić organizacją podczas walki.

Niestety po kilku miesiącach walki stowarzyszenie musiało się rozbić na kilka mniejszych podgrup. Każda z nich próbowała jeszcze jakoś stawić czoła sekcie, ale to nie dawało żadnego skutku. Marcus przetrwał wraz z umierającym już, siedemdziesięcioletnim Paulem Simonem, kaznodzieją John’em i medykiem Clint’em Omarly’m Regan’em zwanym Ezekielem. Zanim Paul wyzionął ducha, wyświęcił Marcusa na księdza. Nie było to może takie święcenie jak za dawnych czasów, ale w zupełności wystarczało, by McKirkey czuł się kimś. Wraz z Clint’em stawiali czoło mniejszym kultom. Udało im się zniszczyć wiele z nich, ale przybywało coraz więcej. Z powodu ogromnej ilości wrogów w rodzinnym Salt Lake, Marcus wraz z swoimi przyjaciółmi musiał uciekać.

Cała trójka błąkała się po okolicznych osadach szerząc chrześcijaństwo. Nieraz byli nie przyjmowani przez ludność i wyganiani na pustynię, innym razem byli goszczeni, motywowali ludzi do pracy i pomagali potrzebującym. Dzięki nim wiele osad się wzmocniło, nie tylko materialnie, ale także psychicznie.

Jeśli mówimy już o wspomaganiu ludzi, słyszałeś może o obronie Louisville przed grupą mutantów? Nie? To ci opowiem. Marcus, Ezekiel i John bronili wioskę przed zorganizowanym atakiem mutków kierowanych przez mesmerytę. Jak to zrobili? Nie słyszałeś o tym, jak walczy Marcus? Wykorzysta każde ziarenko piasku by przewyższyć szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mutanty zostały przez niego najpierw podpalone, te które przeżyły weszły w kolejną pułapkę – głęboką kałużę pod wysokim napięciem. Inkwizytor wykorzystuje broń palną w ostateczności, woli się z nim pobawić, niż zabijać go paroma celnymi strzałami. Dlatego uważaj, jeśli nie znajdujesz się w pustym pokoju miej oko na wszystkie elementy otoczenia. Nie wiadomo kiedy Marcus coś wykorzysta...

Powróćmy do jego historii. Gdy inkwizytor dotarł do Vegas, jego kumpel John zajął się tam odbudową kościoła, przez co przestał podróżować z swoimi przyjaciółmi. Z powodu wielu wrogów, jakich Marcus sobie narobił tępiąc wyznawców bożków szczęścia, musiał on opuścić miasto tysiąca neonów i wraz z Ezekielem wyruszyć gdzie indziej. Teraz prawdopodobnie błąka się gdzieś po pustyniach Nevady, albo rozpoczął swoją wyprawę do Miami. Zawsze chciał tam jechać...

Brat miłosierdzia
Pewnie myślisz, że Marcus to kolejny koleś zżynający twardziela. Muszę cię rozczarować. Tak nie jest. Inkwizytor pomaga ludziom w potrzebie, zawsze da głodnemu jeść, spragnionemu pić, itp. Motywuje miasta do działania i odbudowy, jest przeciwko Tornado i innym świństwom, przez które nasza cywilizacja ginie. Większość ludzi uznaje go za totalnego świra, ale niektórzy wierzą w to co mówi. Ta mniejszość potrzebuje takiego wsparcia, a Marcus wie jak je zapewnić. Jeśli rozpoczniesz z nim rozmowę, bądź pewny, że nazwie ciebie „bratem”. Do kobiet zazwyczaj mówi „dziecko”. W jego wypowiedzi są wplecione cytaty z Biblii lub jej nauki. W przeciwieństwie do wielu kaznodziei, inkwizytor mówi rzeczowo i nie zanudza gadkami o bogach skarpetek i mutantach, którzy są aniołami bez skrzydeł. Mimo że pochodzi z Salt Lake City, bardzo się różni od tamtego społeczeństwa. Może nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale po dłuższej rozmowie dostrzeżesz różnice.

Żądny krwi heretyków inkwizytor
Nie byłbym taki pewny, czy ci pomoże. Jeśli czcisz inne bóstwa, obrazisz jego Pana albo jesteś mutantem, spodziewaj się zmiany w jego osobowości. Marcus cierpi na rozdwojenie jaźni. Mówiłem ci już o jego pierwszej, jaśniejszej stronie, czyli „bracie miłosierdzia”, a teraz powiem o tej drugiej, bardziej mrocznej, czyli „inkwizytorze”. Zawsze podczas walki lub w ekstremalnych sytuacjach Marcus się zmienia – za wszelką cenę usiłuje zabić wroga w jak najbardziej widowiskowy sposób, jest bardziej agresywny i gwałtowny, nie pomaga nikomu, nawet przyjaciołom, choćby umierali. Troszczy się wtedy tylko o siebie. Zazwyczaj działa on tak tylko wtedy, gdy ma do czynienia z jakimś przeciwnikiem Kościoła, np. głową kultu. Nie zobaczysz go codziennie w takim stanie. Wspominałem o obronie Louisville? Tak? Więc wiesz co on potrafi jako inkwizytor. Teraz wiesz dlaczego go tak nazywają...

Wygląd
W razie czego powiem ci jak wygląda, byś nie popełnił błędu i przypadkiem go nie zaczepił. Marcus jest niskim mężczyzną (172cm) o krępej budowie. Nie żebym przesadzał, że od razu jest gruby. Zrobił mu się brzuch, ale nie aż taki wielki jak u mojego brata. Widziałeś go? No to wiesz, co dla mnie znaczy „bycie grubym”. Rozpoznasz inkwizytora po charakterystycznej budowie głowy – jest ona szersza i krótsza, coś na wzór krasnoludów z opowieści fantasy. W ogóle po co ci o tym mówię. Pewnie i tak ich nie czytałeś. Twarz księżulka ma posępny wyraz i jest poniszczona skutkami wojny i wielu chorób. Kolejnym znakiem szczególnym dla Marcusa jest jego uczesanie – jest łysy, ale po bokach i z tyłu głowy rosną mu długie włosy dochodzące do ramion. Dziwaczna fryzura, ja bym się bał z taką pokazać w moim mieście... Jeśli nie go po niej nie rozpoznasz, ostatnim ratunkiem dla ciebie może być jego tatuaż – czarny krzyż przechodzący przez prawe oko. Marcus zawsze nosi na sobie stary oficerski płaszcz, prawdopodobnie z czasów II Wojny Światowej. Słyszałem, że znalazł go w ruinach muzeum kolekcjonującego rzeczy z tego okresu. Oprócz ubioru znalazł tam także replikę starych odznaczeń. Wmawia każdemu, kto kwestionuje jego zdolności przywódcze i umiejętności bitewne, że jest generałem. Większość ludzi w to wierzy i tylko nieliczna grupa żołnierzy i weteranów potrafi rozpoznać sfałszowane odznaki. Na szyi ma sporych rozmiarów krzyż, którym rozgrzesza ludzi.

To już wszystko co ci mogę o nim powiedzieć. Więcej rzeczy możesz dowiedzieć się od ludzi z Salt Lake i Vegas. Może nawet sam go spotkasz i będziesz miał okazję z nim porozmawiać...

Broń: SPAS-12 i 20 naboi, miecz, granat dymny.

Ekwipunek: krótki oficerski płaszcz, replika odznaczeń wojskowych, Biblia, krzyż na szyję, medpak, leki na siedem dni, 5 konserw, bukłak z 5l wody, WD Tabs, koń (przeciętny), taśma błyskowa, gogle, namiot, wykrywacz promieniowania, jedna działka tornado, noktowizor z jedną zapasową baterią, latarka z dwoma zapasowymi bateriami, dwa metry grubego łańcucha.
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Nie 20:39, 11 Cze 2006     Temat postu:


Dobrze, że wcześniej już czytałem tę historię i dobrze, że ktoś zauważył sesję ^^' Zobczymy, czy ktoś jeszcze okaże mi litość, a Ty BLACK jesteś przyjęty Wink
Zobacz profil autora
BLACKSouL
Zabójca Kwadratowych Rzodkiewek



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 91
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 20:40, 11 Cze 2006     Temat postu:


Cytat:

Umiejętności posiadane przez postać oraz jej atrybuty (tj. Spryt, Charakter, Budowa, Zręczność, Percepcja) określę na podstawie Historii i Wyglądu. Tam trzeba to wszystko zawrzeć Wink



Umiejętności i atrybuty
Czy dostanę je na pw czy to tylko informacje dla MG?
Zobacz profil autora
CoB
Panna Migotka



Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 359
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: spod bramy

PostWysłany: Nie 20:45, 11 Cze 2006     Temat postu:


To info dla mnie. Jeśli będziesz chciał coś rozwijać będziesz tego używał, lub znajdziesz nauczycieli.
Zobacz profil autora
Artos
Kapłan Rahmy



Dołączył: 11 Cze 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście

PostWysłany: Nie 20:46, 11 Cze 2006     Temat postu:


Ja tez się zapisuje Very Happy kocham Fallouta i najchętniej w tym świecie chciałbym mieć prowadzoną sesję, ale Neuroshimą nie pogardzę Very Happy Jakieś specjalne wymagania co do karty postaci są, jakieś statsy są potrzebne i takie tam?

Przepraszam, juz nie aktualne, doczytałem co jest wyzej Very Happy Niedługo opublikuje karte postaci Very Happy
Zobacz profil autora
Sabrae X.




Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Śro 23:25, 28 Cze 2006     Temat postu:


Ja oczywiście bardzo chętnie dołączę Very Happy Postać, jak wymyślę, to zamieszczę. Aczkolwiek miejsce zaklepuję. Czy istnieje jakiś termin do którego mamy oddać nasze postaci ??
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach