Autor / Wiadomość

[DnD 3.5] Wzgórze Grozy

Evandril




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:04, 02 Maj 2010     Temat postu:


Słowa czarodziejki, a tym bardziej Zahakana, nie spodobały się Kendrze. Gdy tylko Etth’ariel ruszyła naprzód, w stronę glifu, drowka machnęła kosturem, a szkielety z klekotem kości poderwały się ku wam zadziwiająco szybko. Paladyn również nie czekał i zaatakował najbliższego – topór wywinął półkole w powietrzu i dosłownie roztrzaskał w pył pierwszego z przeciwników.

Najciekawsze było to, że ożywione szkielety omijały glif, na którym stała Etth’ariel i Ulkjaar, jakby bojąc się podejść. Rosły wojownik wykorzystał sytuację i machnąwszy swym mieczem rozłożył na czynniki pierwsze kolejnego kościotrupa. Widząc, że Zahakan i Ulkjaar byli zaabsorbowani chodzącymi szkieletami, Elhan cofnął się i wymierzył w drowkę ze swej kuszy. Bełt po chwili przeciął powietrze, ale jakież było zdziwienie najemnika, gdy pocisk rozbił się na niematerialnej osłonie, która zapewne chroniła w tej chwili kapłankę i opadł na podłogę.

Zahakan zdążył rozbić w pył kolejnego adwersarza, gdy Kendra wymamrotała jakieś słowa pod nosem i uderzyła czarem w unoszącego łuk Tristana, a tropiciel, niczym szmaciana lalka odbił się od ściany za nim i padł na podłogę. Kapłanka machnęła ręką i znów uderzył. I znów. Przestała dopiero po czterech uderzeniach, gdy młodzian przestał się ruszać. Ulkjaar i Zahakan zatrzymywali nadciągające szkielety, ale było ich dużo i w końcu zaczęli się wycofywać – paladyn przyjął na swoje blachy kilka ciosów mieczy, które ześliznęły się po napierśniku, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy.

Widzieliście, jak Kendra znów wypowiada jakieś niezrozumiałe słowa gestykulując dłońmi, a to nie oznaczało nic dobrego…
Zobacz profil autora
Acid




Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dundee
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:55, 03 Maj 2010     Temat postu:


Tristan

Nawet nie zdążył zareagować, gdy ta ciemnoskóra wiedźma obrała go sobie za cel. Chwilę później poczuł jak jakaś niszczycielska moc targa jego ciałem, a on sam odbija się od ściany. Ból przeszył jego prawe ramię, potem podbrzusze i tors, gdy uderzył ponownie o ziemię i głowę, gdy ta spotkała się na powrót ze ścianą. Był niesamowicie oszołomiony, przed oczami widział białe punkciki, a w uszach dzwoniło. Próbował się podnieść, ale nie mógł. Rozrywający ból emanował z niego, uniemożliwiając jakiekolwiek działanie. Jak przez mgłę widział jedynie szarżującego Zahakana i cofającego się Elhana. Potem wizja się urwała i była tylko ciemność.

[Póki co tyle w tym temacie – jak skończycie walkę, to niech ktoś się zajmie obolałym i nieprzytomnym tropicielem Razz.]
Zobacz profil autora
Mekow




Dołączył: 29 Sty 2009
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dunmow

PostWysłany: Pon 23:04, 03 Maj 2010     Temat postu:


Aran był najwidoczniej nieco zbyt pewny swojego sukcesu. Absolutnie nie udało mu się zająć uwagi żadnego z ożywieńczych szkieletów - w mgnieniu oka elf zorientował się, że najwidoczniej musiały one, albo raczej odpowiadająca za ich poczynania drowka musiała uznać go za niegroźnego. W zasadzie to przeciwko szkieletom był nieomal bezbronny, a jedyne czym dysponował to uniki. Nie był potężnym kapłanem, który potrafił by odesłać szkielety tam gdzie ich miejsce. Choć mogło się właśnie wydawać, że jego zdolności magiczne wymagają sporego treningu, to obecnie jednak mógł się przydać. Aran szybko wycofał się z pola walki, a ponieważ przeciwnicy zdawali się całkowicie nie zwracać na niego uwagi okazało się bardzo łatwe. Uzdrowiciel podbiegł do tropiciela i wyminął go, tak abym kątem oka widzieć co się dzieje na polu walki. Sprawdził poszkodowanego - czasami należało nastawić połamane w kończynach kości zanim przejdzie się do kuracji za pomocą magii. Gdy już zorientował się, że nie trzeba się aż tak martwić - rozpoczął magiczne leczenie nieprzytomnego.
Zobacz profil autora
Serge
Elvenking



Dołączył: 04 Lip 2008
Posty: 177
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:10, 04 Maj 2010     Temat postu:


Elhan, Zahakan, Aran, Ulkjaar & Etth’ariel

Elhan porzucił swoją kuszę. Przeładowanie jej zajęłoby za dużo czasu. Gdy drowka zajęta była miotaniem Tristanem po całej świątyni półelf chwycił za swój rapier i sztylet. Szkielety zajęte były największym zagrożeniem czyli Ulkjaarem i Zahakanem. Szermierz miał szczerą nadzieję prześliznąć się niezauważenie w cieniu obok walczących i dopaść do drowki zanim ta zdoła ukończyć swoje dzieło obijania tropiciela i zanim splecie kolejne zaklęcie. W razie czego planował rzucić sztylet by ją zdekoncentrować i dopaść ją swoim rapierem.

Zahakan tylko objerzał się na Tristana. Nie było czasu, trzeba było zabić tę cholerę. Szkielety obrały sobie na cel jego i Ulkjaara, więc krasnolud zdecydował się pozostać tym celem. Da okazję innym się wykazać. Tym bardziej, że jeśli zaszarżuje teraz naprzód to całą ta nieumarła hałastra ruszy na Ulkjaara, lub na plecy szarżującego krasnoluda. Żadna z tych opcji nie wydawała się obiecująca.

Aran szybko wycofał się i podbiegł do rannego tropiciela. Oczywiście kątem oka nadal widział co się dzieje na polu walki. Sprawdził rany poszkodowanego i gdy już zorientował się w stanie jego zdrowia, rozpoczął magiczne leczenie nieprzytomnego towarzysza.

No to się zaczęło. Ulkjaar rąbnął swym mieczem, pozbywając się jednego z chodzących szkieletów, jednak jak na dwóch wojowników, którzy mogą tutaj coś wskórać i są na pierwszej linii, to było za dużo, więc Zahakan i Ulkjaar zaczęli się wycofywać. Rosły mężczyzna miał jeszcze inne założenie – próbował ochraniać stojącą wewnątrz jakiegoś magicznego zapewne znaku czarodziejkę, i jeśli przyjdzie potrzeba osłonić ją nawet własnym ciałem, gdy drowka zaatakuje. Miał też nadzieję, że Etth'ariel uda się złożyć jakieś zaklęcie, którym wyłączy kapłankę z walki, a pozostali ją jakoś zdekoncentrują...

To, co kapłanka zrobiła z Tristanem, zmroziło czarodziejce krew w żyłach i dziewczyna zaczęła się zastanawiać nad wycofaniem. Widząc jednak, że wszyscy zdecydowali się walczyć, sama zaczęła tkać zaklęcie. Stojąc na runie swego boga, skierowała w myślach swe modlitwy do niego i szeptała słowa Mocy, starając się zaczerpnąć z samej świątyni i glifu. Skoro wcześniej udało się jej powalić koboldy, zastanawiała się, jak ten sam czar zadziała na szkielety. Jeśli będzie wystarczająco silny, zapewne zupełnie się rozpadną... Jak pod atakami wojowników wtedy w stajni. Etty zdawała sobie sprawę z tego, iż zapewne Drowka obierze ją sobie za następny cel, ale mając ze sobą druida, nie obawiała się zbytnio ran.
Zobacz profil autora
Evandril




Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:48, 04 Maj 2010     Temat postu:


Czarodziejka splatała zaklęcie, jednak dużo wolniej niż drowka, która już po chwili uderzyła w półelfkę trzema magicznymi ostrzami. Stojący obok Ulkjaar stanął przed mikrą Etth’ariel, przyjmując pociski na swoją tarczę, jednak impet uderzenia magicznej broni odrzucił go pod ścianę. Z pewnością uratował czarodziejce życie.

Kendra, najwyraźniej mocno niepocieszona tym faktem, warknęła coś i cofnęła się inkantując kolejne zaklęcie. Zahakan pewnie zdołałby się przedrzeć do kobiety, gdyby nie fakt, że na drodze stanęły mu trzy szkielety, które uderzając na oślep mieczami nieco go zajęły. W tym samym czasie półelfka wypowiedziała zaklęcie, a glif pod nią zabłysnął ostrym, niebieskim światłem, który zapewne wzmocnił czar. Potężna fala uderzeniowa popłynęła w kierunku kapłanki roznosząc w pył niemal wszystkie szkielety. Siła zaklęcia była tak mocna, że trafiając drowkę posłała ją na ścianę za ołtarz i pozbawiła ochronnej bariery. To wystarczyło, by zwinny i szybki Elhan dopadł do niej i natarł rapierem przebijając niemal na wylot brzuch podnoszącej się kobiety. Szermierz doskonale wiedział, że taki cios oznacza dla niej koniec.

Kobieta jedynie wykrzywiła twarz w dziwnym grymasie, wymamrotała coś pod nosem słabym głosem, po czym padła jak długa na zimną posadzkę świątyni. Jej szeroko otwarte oczy nie widziały już światła.

Oddychaliście ciężko, a adrenalina powoli opuszczała wasze ciała. Aran rzucił zaklęcie na Tristana, a ten nagle ocknął się i podniósł na równe nogi, czując, jak ból opuszcza jego ciało. Ulkjaar, oprócz delikatnego bólu pleców czuł się dobrze, tak jak i pozostali, którzy nie odnieśli żadnych obrażeń.

Rozejrzeliście się. Świątynia była pusta, a przejmująca cisza wbijała się w wasze uszy. Drowia kapłanka nie żyła, ale jakie miała tutaj zadanie do wykonania? Czy była sama? A może z kimś współpracowała? Na te pytania nie mogliście znać odpowiedzi, przynajmniej nie w tej chwili, wszak jeszcze sporo pomieszczeń w posiadłości Etth’ariel zostało do sprawdzenia.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3

 


Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach